Przypomnijmy, że w spotkaniu rewanżowym II rundy eliminacji Ligi Mistrzów Dynamo Kijów wygrało po dogrywce z Fenerbahce Stambuł 2:1. Więcej niż o wyniku mówi się jednak o zachowaniu kibiców gospodarzy. Ci w 58. minucie skandowali nazwisko prezydenta Rosji Władimira Putina. Przy obecnej sytuacji panującej w Ukrainie wywołało to oburzenie. Fani Fenerbahce zapewne chcieli wytrącić rywala z równowagi.
Fenerbahce wydało specjalne oświadczenie w tej sprawie. Co ciekawe, turecki klub stara się odciąć od zachowania kibiców, ale jednocześnie przekonuje, że fani siedzący na trybunach mieli ulec prowokacjom jednego z zawodników Dynama. Najpewniej chodzi o Denisa Bojko, który w przeszłości występował w Besiktasie Stambuł.
"W 58. minucie wczorajszego meczu zachowanie niektórych zawodników z drużyny przeciwnej, zwłaszcza bramkarza rezerwowego, który wcześniej grał w naszym kraju, po bramce przeciwko naszemu zespołowi, podburzyło część kibiców i wywołało reakcję, która trwała tylko 20 sekund w meczu, który trwał 120 minut" - czytamy w pierwszej części oświadczenia.
"Niezależnie od przyczyny absolutnie nie akceptujemy takiej reakcji, która pojawiła się na trybunach. Nie jest uczciwym i sprawiedliwym podejściem przypisywanie tych zachowań wszystkim naszym fanom i zrzucanie odpowiedzialności na nasz klub" - dodano.
Fenerbahce postanowiło także przypomnieć, że solidaryzują się z Ukrainą. Turecki klub rozegrał w kwietniu mecz towarzyski z Szachtarem Donieck. Turcy nawiązali również do polityki. Według władz klubu niepotrzebnie sport jest mieszany z tą dziedziną życia.
"Te wydarzenia nie reprezentują wartości i pozycji naszego klubu. Zawsze stoimy na stanowisku, że sport i polityka powinny być od siebie oddzielone. Wojna to nie odwaga, to tchórzostwo! Nie dla wojny!" - zakończono.
Tak czy inaczej Fenerbahce może spotkać kara. UEFA już debatuje w tej sprawie.
Czytaj także:
Zapadły decyzje. Według takich zasad mają grać piłkarze w Ukrainie
ZOBACZ WIDEO: Co za strzał! Tego gola można oglądać w nieskończoność