Mimo iż trener Ivan Djurdjević przyznaje, że nie wraca pamięcią do barażu pomiędzy Koroną Kielce i Chrobrym Głogów, to jednak wtedy musiał uznać wyższość trenera Leszka Ojrzyńskiego. To Korona awansowała do Ekstraklasy, a Chrobry został z niczym.
- Nie jestem osobą która pamięta takie rzeczy. Byliśmy wtedy wymagającym rywalem dla Korony i sprawiliśmy im sporo trudu. Nieprzypadkowo byli w barażach i awansowali. Ja natomiast koncentruję się wyłącznie na poniedziałkowym meczu - powiedział Djurdjević na konferencji prasowej.
Zanosiło się wtedy na konkurs rzutów karnych, ale w samej końcówce dogrywki decydującego gola strzelił Jacek Kiełb, a więc człowiek, któremu Djurdjević pomagał jeszcze za czasów wspólnej gry w Lechu Poznań. - Miałem 32 lata i czułem odpowiedzialność, żeby pomóc młodym zawodnikom odnaleźć się w trudnym klubie. Nie było mu łatwo. Nie udźwignął presji i musiał szukać miejsca w innych zespołach. Sam wyjechałem za granicę w młodym wieku i takiego wsparcia nie otrzymałem - wspomina obecny trener Śląska.
ZOBACZ WIDEO: Tego zagrania nikt się nie spodziewał! Tylko bezradnie patrzyli na piłkę
W poniedziałek nie będzie to jednak pojedynek Ojrzyński kontra Djurdjević, a starcie Korony ze Śląskiem. Korony, która będzie chciała zmazać plamę po bezbarwnej przegranej z Cracovią. W ostatnim czasie więcej mówiło się jednak o brutalnej grze kieleckiej drużyny. W poniedziałek - mówiąc kolokwialnie - kości mogą trzeszczeć.
- Jesteśmy na przygotowani i doskonale wiemy co nas czeka. Mieliśmy kilka sparingów w okresie przygotowawczym, gdzie wyglądaliśmy bardzo mocno i momentami musieliśmy bić się z przeciwnikami. Przeszliśmy taki test. Nie będziemy tego unikać. Jeśli trzeba będzie, to będziemy się bić, ale przede wszystkim chcemy grać w piłkę - przyznał trener Djurdjević.
Początek meczu Korona Kielce - Śląsk Wrocław w poniedziałek o godz. 19.
CZYTAJ TAKŻE:
Gorąco po porażce Lecha Poznań
Kontrowersje wokół meczu w Częstochowie. "Sędziowie pewnie znowu się obronią"