Raków Częstochowa pokonał Stal Mielec 3:2, choć nie przyszło mu to łatwo. Gospodarze szybko objęli prowadzenie, jednak dali się zaskoczyć po stałym fragmencie gry. W drugiej połowie częstochowianie przycisnęli, strzelili dwa gole i wydawało się, że jest - mówiąc kolokwialnie - pozamiatane. Gościom udało się jednak wrócić do gry po rzucie rożnym, co doprowadziło do nerwowej i bardzo emocjonującej końcówki.
- Mecz zakończył się małymi kontrowersjami. Nie chcę się wypowiadać aż tak dobitnie na temat pracy sędziego. Pewnie sędziowie znowu się obronią, że ręka to ręka, natomiast było to z bardzo bliskiej odległości. Nie sądzę, by Krystian Getinger mógł cokolwiek z tą ręką zrobić - komentował trener Adam Majewski na konferencji prasowej.
Mowa o rzucie karnym, który wykorzystał Ivi Lopez. A to nie jedyna sporna sytuacja. - Wydawało się, że gol na 3:1 zamknął mecz, ale my jak zwykle pokazaliśmy charakter. W końcówce zaryzykowaliśmy. Niewiele brakowało, by Mateusz Matras doprowadził do remisu w doliczonym czasie, natomiast chwilę wcześniej w mojej opinii należał nam się rzut karny za zagranie ręką jednego z zawodników Rakowa - podkreślał Majewski.
ZOBACZ WIDEO: Tego zagrania nikt się nie spodziewał! Tylko bezradnie patrzyli na piłkę
Mimo wszystko komplementował swój zespół. - Nie mamy się czego wstydzić. Napędziliśmy stracha Rakowowi. Dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce, ale zabrakło nam argumentów i klarownych sytuacji. Poza wynikiem jestem zadowolony z postawy moich zawodników - dodał trener Stali.
Z kolei trener Marek Papszun i jego zespół - jak na razie - bardzo dobrze łączą grę w lidze oraz w europejskich pucharach. Raków awansował do III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, w międzyczasie wygrał Superpuchar Polski, a w PKO Ekstraklasie wygrał oba swoje spotkania.
- Rozegraliśmy dobry mecz. Do pewnego momentu mieliśmy go pod kontrolą, ale sami spowodowaliśmy sobie kłopoty. Zbyt łatwo traciliśmy bramki. Na koniec jednak wygrywamy, a o to przede wszystkim chodziło - powiedział trener Rakowa.
- Trzeba to szanować, bo nie jest łatwo. Na razie rozegraliśmy dwa mecze, aczkolwiek podróż z Kazachstanu nie była prosta i do tej pory borykamy się ze skutkami tamtego spotkania - podsumował Papszun.
CZYTAJ TAKŻE:
Kolejny dobry mecz Widzewa Łódź. Zabrakło tylko jednego, najważniejszego
Gorąco po porażce Lecha Poznań