"Zamiast zawsze cały czas krytykować wszystko, być wrogami klubu, ciągle sprawiać problemy, mieć haniebne zachowanie (na przykład Pogoń Siedlce), należy być pokornym" - tak odpowiedział na wiadomość grup kibicowskich Polonii Warszawa na Facebooku właściciel klubu, Gregoire Nitot (pełna odpowiedź poniżej). Właściciel odniósł się do zamieszek na wyjazdowym spotkaniu z Pogonią Siedlce, na którym kibice Polonii starli się z widzami na sektorze gospodarzy. Jednak tematem sporu były tym razem problemy z wejściówkami na pierwszy domowy mecz po awansie do II ligi.
Fani Polonii mieli żal do władz klubu, że nie udało się wpuścić części kibiców na premierowy mecz u siebie w nowych rozgrywkach. "Klub zgłosił imprezę na 2500 osób (w tym 250 gości). Pomimo tego, że sugerowana przez naszego przedstawiciela liczba wynosiła 3000-3500 osób" - przekazali kibice.
Wyjaśnienia prezesa
W efekcie wiele osób chcących obejrzeć poniedziałkowy mecz Polonii ze Stomilem Olsztyn w dniu spotkania odbiło się od bram wejściowych, bo zabrakło dla nich biletów. Wszystkie wejściówki rozeszły się około dwie godziny przed początkiem starcia. A ci, którzy je zdobyli, w geście solidarności w pierwszej połowie opuścili stadion. Kiedy wrócili, głośno śpiewali: "wpuście kibiców". Do apelu przyłączył się także sektor gości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol. Bramkarz ośmieszony
Sprawę postanowił wyjaśnić sam właściciel. Okazuje się, że na tak małą dostępność trybun na ich pierwszy mecz w II lidze miały wpływ finanse. To główny powód, dlaczego druga trybuna pozostaje zamknięta. Wyjątkiem był czerwcowy pojedynek przedostatniej kolejki III ligi z Legionowią, który był niezwykle kluczowy dla losów awansu.
"To był oczywiście błąd, ale jak mogliśmy przewidzieć, że jest tam tak wielu ludzi? Rzeczywiście, ze względu na wasze zachowania, wszystkie nasze mecze na K6 są traktowane są jako "podwyższone ryzyko", co oznacza zakaz sprzedaży alkoholu + koszt ochrony 2 razy wyższy (musimy zapewnić 1 ochroniarza na 50 widzów zamiast 1 ochroniarza na 100 w przypadku normalnego meczu). Klubowi bardzo trudno jest przewidzieć liczbę sprzedanych biletów na mecz, ale musimy zadeklarować maksymalną liczbę widzów na 3 dni przed meczem i odpowiednio zrekrutować agentów ochrony. Klub straciłby dużo pieniędzy, gdybyśmy zadeklarowali 4 000 widzów (czyli 80 ochroniarzy), a ostatecznie byłoby tylko 1 500 widzów" - przedstawił sprawę Nitot.
Dzień później stanowisko wydała Polonia Warszawa, która przeprosiła kibiców za zamieszanie. "Niestety źle oszacowaliśmy liczbę kibiców, którzy będą zainteresowani zakupem biletu na mecz. Dodatkowo, nie poinformowaliśmy o ograniczeniach z dostępnymi miejscami na to wydarzenie" - czytamy we fragmencie oświadczenia.
Kolejny domowy mecz II ligi Polonia rozegra w czwartek ze Zniczem Pruszków. Klub nie zrobi wyjątku i do dyspozycji kibiców - podobnie jak na spotkaniu ze Stomilem - będzie wyłącznie trybuna główna.
[b]Odpowiedź właściciela Polonii, Gregoire'a Nitot:
[/b]Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
"Cześć, tu Robert Lewandowski". Myślał, że to żart
Iga Świątek rozbawiła wszystkich. Tego się nie spodziewała