Iga Świątek rozbawiła wszystkich. Tego się nie spodziewała

PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Iga Świątek

Przed drugim starciem w turnieju WTA w Warszawie spiker przedstawił Igę Świątek w bardzo ciepły sposób. Reakcja liderki światowego rankingu na jego przywitanie rozbawiła wszystkich.

W tym artykule dowiesz się o:

"Iga osiąga wielkie sukcesy, a mimo to pozostaje normalną dziewczyną z sąsiedztwa" - tak Igę Świątek przed starciem z Rumunką Gabrielą Lee przywitał spiker podczas turnieju WTA 250 w Warszawie. Te ciepłe słowa o liderce światowego rankingu rozbawiły publiczność. Polka wygrała mecz II rundy 6:3, 6:2 i zapewniła sobie awans do ćwierćfinału. A jej drugie spotkanie w stolicy - tak jak w środę - przyciągnęło tłumy kibiców.

To nic zaskakującego, że mecze 21-letniej Polki cieszą się największą popularnością podczas zawodów. Zawodniczka nie spodziewała się jednak tak ciepłego przywitania podczas swojego drugiego meczu w Polsce, o czym opowiedziała na konferencji prasowej po pokonaniu Lee.

- Traktuję to jako komplement, ale nie znam się z tym spikerem, więc nie wiem, skąd ma takie informacje o mnie. Staram się być naturalna - odpowiedziała z uśmiechem na pytanie o określenie "dziewczyna z sąsiedztwa".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2012 zmieniła wygląd. Nie poznasz jej!

Nietypowy sparingpartner

Po wyeliminowaniu w środę 82. w rankingu Magdaleny Fręch (6:1, 6:2), w II rundzie Świątek zmierzyła się z niżej notowaną Rumunką, która zdołała urwać jej więcej gemów niż rodaczka. Liderka rankingu wyjaśniła, że potrzebowała czasu, by złapać rytm w rywalizacji z leworęczną rywalką.

- Trudno było dostosować się do zagrań forhendowych z lewej ręki. Rotacja i zmiany rytmu sprawiały mi trudność Cieszę się, że w trakcie meczu wyciągałam wnioski, potrafiłam ustawiać się do piłek i znalazłam swoją grę w najważniejszych momentach - analizowała zwyciężczyni.

Przed meczem w przygotowaniach pomagał Świątek... dyrektor sportowy warszawskiego turnieju, Mariusz Fyrstenberg. Były znakomity leworęczny deblista był sparingpartnerem Polki. Wsparciem były też analizy meczów 146. w rankingu Gabrieli Lee.

- W takich sytuacjach opieram się na trenerze. Sama nie oglądam spotkań moich rywalek, wolę się zregenerować i odciąć od tenisowych obowiązków. Trener Wiktorowski przekrojowo wyjaśnił mi, jak ona gra i co uwzględnić taktycznie z starciu z nią. Dużą zmianą w tym sezonie jest to, że bardziej skupiam się na sobie i swojej grze - mówiła liderka rankingu WTA.

Echem odbiły się słowa z środowych meczów, kiedy Świątek i Fręch skomentowały stan nawierzchni na korcie centralnym. Niżej notowana Polka przyznała, że za końcową linią było to "klepisko".

- Nie narzekam, rywalki mają takie same warunki. Grając w tourze przyzwyczaiłyśmy się do pewnego standardu i możemy być rozpieszczone. Jednak korty ziemne charakteryzują się tym, że są nierówne. Grałam na gorszych kortach. Wymaga to po prostu większego skupienia. W pewnym sensie można to wykorzystać na swoją korzyść - wyjaśniła Świątek.

Bez odwiedzin w domu

Świątek po raz pierwszy odkąd jest na tenisowym szczycie przyjechała rywalizować w stolicy, bardzo blisko Raszyna, w którym się wychowywała. Jednak czasu między meczami nie spędza w rodzinnych stronach.

Świątek: - Staramy się stworzyć warunki przypominające bycie na tourze. Nie mieszkam w domu. Przebywam w hotelu tak, jak robią z reguły piłkarze. Nie miałam doświadczenia jeśli chodzi o grę w Warszawie, więc zdecydowaliśmy się na takie wyjście. To łatwiejsze, bo rutyny pozostają takie same. A w domu zawsze znajdę sobie zajęcie, a wolałabym między meczami skupić się na regeneracji.

W piątek Polka rozegra mecz o półfinał turnieju WTA 250. Jej rywalką będzie rozstawiona z numerem 5 Caroline Garcia. To zawodniczka, którą Świątek z pewnością zna dużo lepiej niż swoją ostatnią przeciwniczkę.

- Kilka dni temu grałyśmy razem trening, który był bardzo wyrównany. Wiem, że ona sporo zmieniła, gra bardziej agresywnie, więc będzie ciekawie. Mam też nadzieję, że złapię rytm na mączce. Muszę złapać do tego więcej dystansu, bo w ostatnim czasie więcej grałam na twardej nawierzchni - przyznała Iga Świątek.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też: 
Iga Świątek podtrzymuje serię na glinie. Polka zbliża się do Venus Williams
Rywalka Igi Świątek była na czwartym miejscu w rankingu. Mladenović nie poszła za ciosem

Źródło artykułu: