Trzeba to powiedzieć wprost. "Lewy" nadal w cieniu Bońka (OPINIA)

Przejście Roberta Lewandowskiego z Bayernu do Barcelony jest wyjątkowe na wielu poziomach, ale czy to najbardziej spektakularny transfer w historii polskiej piłki? Zbigniew Boniek mógłby się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. I miałby rację.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Zbigniew Boniek i Robert Lewandowsi Getty Images / NurPhoto / / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek i Robert Lewandowsi
Robert Lewandowski jako pierwszy Polak zagra w bordowo-granatowej koszulce jednego z najsłynniejszych klubów świata. Stał się też najdroższym polskim piłkarzem w historii. Barcelona zapłaciła za niego 45 mln euro - to rekord, który długo nie zostanie pobity.

Dla Barcelony taki transfer to też nie jest chleb powszedni. Pierwszy raz w historii bowiem pozyskała zawodnika o statusie Piłkarza Roku. Ośmiu graczy Barcy wygrało plebiscyty FIFA i "France Football" (żaden klub nie może się pochwalić tak dużym gronem laureatów), ale nigdy wcześniej na Camp Nou nie był prezentowany najlepszy aktualnie piłkarz globu.

Kura czy jajko

Transfer Lewandowskiego był największym wydarzeniem lata w Europie. I najgłośniejszym w polskiej piłce od wielu, wielu lat. W zasadzie od czterech dekad, gdy Zbigniew Boniek, w sławie jednej z gwiazd MŚ 1982, zamienił Widzew Łódź na Juventus.

ZOBACZ WIDEO: Zdradzamy szczegóły prezentacji "Lewego". Kiedy pierwszy gol dla Barcelony? - Z Pierwszej Piłki #14

Tak jak nigdy nie dowiemy się, czy Leo Messi był lepszy od Diego Maradony, tak nie poznamy odpowiedzi na pytanie o to, kto był najlepszym polskim piłkarzem w historii. Boniek za każdym razem powtarza, i nie sposób się z nim nie zgodzić, że nie można porównywać piłkarzy z tak odległych epok. W dodatku pełniących na boisku tak różne role.

Ale możemy porównywać ich osiągnięcia osadzone w odpowiednim czasie i miejscu. "Lewy" pod wieloma względami dorównał "Zibiemu" (obaj wygrali Ligę Mistrzów) albo go przebił (został Piłkarzem Roku FIFA), ale wciąż nie może całkiem wyjść z cienia Bońka.

Boniek poprowadził Polskę do srebrnego medalu MŚ 1982 i był jedną z największych gwiazd tamtego mundialu, co zaowocowało trzecim miejscem w plebiscycie Złotej Piłki "France Football". Szczytem "Lewego" w kadrze jest na razie ćwierćfinał Euro 2016. Z trzech innych imprez wracał do domu już po fazie grupowej.

Oczywiście, Boniek był przedstawicielem o wiele bardziej utalentowanego pokolenia polskich piłkarzy. Lewandowski jest gwiazdą światowego formatu, ale futbol to nie sport indywidualny, a kolegów z reprezentacji dzielą od niego lata świetlne. Wyniki osiągane z drużyną narodową nie są zatem w pełni obiektywnym kryterium.

Dostojna dama i Duma z aspiracjami

Co innego transfer, który jest sprawą mocno indywidualną. Ten "Lewego" do Barcelony robi wrażenie. Polak będzie głównym bohaterem ery postmessiańskiej na Camp Nou. To właśnie jego Barcelona wytypowała na tego, który ma otrzeć łzy po stracie Messiego. Ale czy transfer Lewandowskiego może się równać z przejściem Bońka do Juventusu?

"Lewy" trafia do zaledwie wicemistrza Hiszpanii, który na tytuł czeka od 2019 roku, czyli najdłużej w XXI wieku. Kibice Barcy przez 7 lat stęsknili się też za triumfem w Lidze Mistrzów - na wygranie Champions League w tym stuleciu też tak długo nie czekali. Trafia do klubu, który przed rokiem nie potrafił zatrzymać swojego piłkarza wszech czasów, choć ten wcale nie chciał odchodzić.

Oczywiście, Barcelona to wciąż wielka marka, która przyciąga, tak jak teraz "Lewego", ale umówmy się: jeśli ktoś dodaje prestiżu tej transakcji, to bardziej Lewandowski niż Barcelona, która jest - jak to się ładnie mówi - w okresie przejściowym. A mówiąc wprost: z lat świetności została jej dziś głównie nazwa i aspiracje.
Joan Laporta (z lewej) wyprzedaje Joan Laporta (z lewej) wyprzedaje "rodowe srebra", by mieć pieniądze na bieżącą działalność
A Boniek? Jeszcze przed mundialem podpisał kontrakt ze świeżo upieczonym mistrzem Włoch, czyli - jak się okazało kilka tygodni później - kraju mistrzów świata. W szatni spotkał sześciu złotych medalistów MŚ 1982 i Michela Platiniego - to tak jakby wraz z "Lewym" Barca kupiła dziś Kyliana Mbappe.

Juventus już przed 1982 rokiem był bardzo mocny, ale z Bońkiem i Platinim stał się światową potęgą. A Le Roi, przy wsparciu Polaka, wygrał trzy kolejne edycje Złotej Piłki. Stara Dama miała także (ba, ma do dziś!) bogatego mecenasa w postaci klanu Agnellich, który dbał o jej finansowe potrzeby.

Barcelona może dziś tylko pomarzyć o tak pewnych fundamentach, dlatego traci godność, wyprzedając rodowe klejnoty, byleby mieć pieniądze na zachcianki, czyli transfery "Lewego" i innych.

Legenda w wielkiej płycie

Transferem Lewandowskiego żył cały świat. Dzięki mediom społecznościowym mogliśmy śledzić sytuację 24 godziny na dobę. Znaliśmy każdy jego ruch, a Pini Zahavi dbał o to, co ma ukazywać się w prasie. Nigdy wcześniej polski piłkarz nie był tak bardzo w centrum uwagi.

Ale transfer Bońka też był wielkim wydarzeniem. Prasa we Włoszech poświęcała mu mnóstwo miejsca. A gdyby taki Gerard Romero żył w tamtych czasach i miał pod ręką współczesne narzędzia, zrobiłby na przykład relację na żywo z odwiedzin legendarnego Helenio Herrery w mieszkaniu Bońka przy Narutowicza w Łodzi. To tak, jakby do rodzinnego domu Lewandowskiego w Lesznie na negocjacje wpadł dziś Jose Mourinho.
Zbigniew Boniek w barwach Juventusu Zbigniew Boniek w barwach Juventusu
Zresztą, to Boniek mógł być pierwszym Polakiem w Barcelonie. To właśnie emisariuszem tego klubu był wówczas Herrera, ale "Zibi" nie brał pod uwagę przenosin na Camp Nou. Barca była wówczas w podobnej sytuacji jak dziś i nawet sprowadzenie Diego Maradony (1982) tego nie zmieniło. Boniek uznał, że to z Juventusem osiągnie więcej i instynkt go nie zawiódł.

20 proc. Neymara

45 mln euro, jakie Barcelona zapłaciła Bayernowi za "Lewego", robią wrażenie, ale osadźmy je w miejscu i czasie. To ledwie 20 proc. aktualnego transferowego rekordu świata (Neymara z Barcy do PSG za 222 mln euro). Tymczasem za Bońka Juventus zapłacił Widzewowi 2,3 mln dolarów, czyli 71 proc. ówczesnego rekordu (Andy'eo Graya z Aston Villi do Wolves 3,2 mln dolarów).

Pod wieloma względami to przejście Lewandowskiego z... Borussii do Bayernu było bardziej spektakularne niż jego transfer do Barcelony. Wówczas "Lewy" trafił - podobnie jak Boniek w 1982 roku - do mistrza kraju świeżo upieczonych mistrzów świata, których w szatni miał aż pięciu. I jako pierwszy Polak związał się z triumfatorem Ligi Mistrzów - Bayern cieszył się takim statusem w styczniu 2014 roku, gdy "Lewy" podpisał kontrakt.

Oczywiście, transfer Lewandowskiego do Barcelony to epokowe wydarzenie, którego nie mam zamiaru umniejszać. Kilka pokoleń polskich kibiców nie przeżyło niczego podobnego. Ale oddajmy Bońkowi co bońkowe. "Lewy" jest pierwszym Polakiem w Dumie Katalonii. Boniek był pierwszym polskim piłkarzem, który wszedł na europejskie salony zza żelaznej kurtyny i jeszcze się na nich wyśmienicie bawił. Bawi do dziś.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Który transfer był większy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×