Przez blisko dwa miesiące trwała saga transferowa związana z odejściem Roberta Lewandowskiego. Polak zaskoczył wszystkich podczas czerwcowego zgrupowania kadry, gdy powiedział, że jego przygoda z Bayernem dobiegła końca.
Ostatecznie trafił do FC Barcelony za kwotę 45 mln euro (plus pięć kolejnych w bonusach). Z Katalończykami związał się czteroletnim kontraktem (3+1). We wtorek oficjalnie pożegnał się z poprzednim klubem.
"Ostatnia, pożegnalna wizyta Lewandowskiego w Monachium nie mogła być bardziej typowa dla niego - racjonalna, bardzo profesjonalna" - skomentował Kerry Hau z portalu sport1.de.
Dziennikarz podkreślił, że Lewandowski zapamiętany w Monachium został jako jeden z najwybitniejszych i najbardziej zasłużonych piłkarzy. Pomógł drużynie w wywalczeniu aż osiemnastu trofeów. Później jednak zmienił ton swojej wypowiedzi.
"Żył zgodnie z mottem 'ja to ja' zamiast 'my to my' ("mia san mia"). Na koniec widział tylko siebie i swoje interesy" - napisał Rau.
"Po całym publicznym cyrku, zwłaszcza po wypowiedziach typu 'coś we mnie umarło' i 'chcę opuścić Bayern dla większych emocji w moim życiu', pomimo jego wszystkich zalet sportowych, pozostaje niesmak" - dodał dziennikarz.
Jego zdaniem Robert Lewandowski odchodzi z Bayernu jako świetny napastnik, ale nie jako lśniąca gwiazda. Uważa, że nie bez powodu kibice Bawarczyków bardziej przeżyli odejście m.in. Bastiana Schweinsteigera, Francka Ribery'ego czy Arjena Robbena. "Mieli więcej niż status legendy" - napisał.
Czytaj także:
- Salihamidzić i Lewandowski złożyli sobie obietnicę. Niemcy ujawniają, jaką
- Wymarzona "9" dla Lewandowskiego coraz bliżej. Są nowe informacje ws. Depaya
ZOBACZ WIDEO: Zdradzamy szczegóły prezentacji "Lewego". Kiedy pierwszy gol dla Barcelony? - Z Pierwszej Piłki #14