Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Klub znajdujący się przy ulicy Międzyparkowej 4 zachował dawny klimat. Jest usytuowany naprzeciwko stadionu Polonii Warszawa. Niby to ścisłe centrum miasta, blisko metra Dworzec Gdański, w sąsiedztwie z nowoczesnymi budynkami, ale skromne zaplecze Varsovii Warszawa przywołuje wspomnienia dawnych czasów.
Dwa budynki Varsovii zbudowane są z baraków budowlanych. To pamiątka z lat 70. Wówczas miała tam powstać hala piłkarska, ale prace wstrzymano. Na odczepne drużynie przypadły owe baraki, które dziś pełnią funkcję siedziby.
Tam gabinety mają dyrektorzy i trenerzy klubu. Jest ciasno, skrzypią podłogi. Pracownicy śmieją się, że to dobrze, bo przybywa dowodów na to, że budynki w końcu się zawalą. A to mocny argument, by coś z tym w końcu zrobić i stworzyć siedzibę godną drużyny ze stolicy, która wychowała najlepszego polskiego piłkarza, gracza Barcelony.
ZOBACZ WIDEO: Zdradzamy szczegóły prezentacji "Lewego". Kiedy pierwszy gol dla Barcelony? - Z Pierwszej Piłki #14
Szatnie także są w barakach, choć już w nowszych niż te, w których przebierał się Robert Lewandowski. W latach dziewięćdziesiątych były to drewniane przewiewne pomieszczenia. Pracownicy twierdzą, że zimniej w nich było, niż zimą na dworze. Wymieniono je na nowsze w 2008 roku, choć - trzeba przyznać - na kolana nie rzucają. Nie przepuszczają wiatru, to fakt, ale w środku są w nich jedynie drewniane ławki i wieszaki - jak dawniej.
Czasy "Kartoflanki"
Mija siedemnasty rok, odkąd Robert Lewandowski wyfrunął z gniazda. W Varsovii kapitan reprezentacji Polski spędził młodzieńczy czas kariery i stąd odszedł do seniorskiej piłki. Był jej zawodnikiem w latach 1997-2005. Tu stawiał pierwsze poważne kroki w futbolu.
- Wyróżniał się przede wszystkim liczbą strzelanych goli. Gdzie nie pojechał, był królem strzelców - wspomina Robert Krzywicki, który trenował "Lewego" przed laty w Varsovii. Szkoleniowiec podbierał chłopaka z młodszej drużyny na treningi swojego rocznika, zabierał go na obozy. Później, gdy Lewandowski skończył 15 lat, wcielił go na stałe do zespołu, w którym grali zawodnicy starsi o rok.
- Był bardzo zaangażowany. Zupełnie nie przeszkadzało mu być na wszystkich treningach i ćwiczyć solidnie, mimo że mieszkał od nas bardzo daleko - opowiada. - Na warunki też nie narzekał - uśmiecha się Krzywicki.
Lewandowski musiał trochę zaczekać, zanim przyszło mu rywalizować na równiutko przyciętych murawach. Przez osiem lat spędzonych w Varsovii biegał po "Kartoflance". Piaszczyste boisko z ubitą ziemią równane było walcem przed każdym meczem zespołu.
Najgorzej było latem, gdy już po kilku minutach gry w buziach młodych chłopców robił się "kapeć" od kurzu unoszącego się w powietrzu. Nie było też pryszniców, można się było jedynie ochlapać wodą z kranu albo zaczekać i wziąć kąpiel we własnym domu.
Zawsze mówi to samo
W 2009 roku "Kartoflanka" przestała istnieć. Zastąpiło ją boisko ze sztuczną murawą.
- Za każdym razem, gdy Robert nas odwiedza, wita się z tym samym błyskiem w oczach, powtarzając to samo zdanie: "Wow, ja w takich warunkach nie trenowałem" - śmieje się Adam Kucharczyk, koordynator szkolenia w Varsovii. - I zawsze mówi, żeby nowe pokolenie to doceniło - opowiada nam trener.
Skromny kompleks Varsovii nabrał piłkarskiego sznytu. W miejscu starego boiska jest dziś parking, też piaszczysty. Duże boisko ze sztuczną nawierzchnią robi wrażenie, używane jest także zimą, bo wszystkie roczniki trenują pod balonem.
Z tyłu, za dużym orlikiem, są dwa mniejsze boiska z naturalną trawą. Trochę prowizoryczne, bo niewymiarowe, ale najważniejsze, że równe. Swobodnie można przeprowadzić na nich zajęcia.
Pędził z piłką po piachu
Na zewnątrz zmiany w Varsovii może nie są tak spektakularne i efektowne. Kluczowe, że już się nie kurzy. Klub stawia nacisk na perspektywy. Przede wszystkim wyobraźnię rozbudza samo CV Lewandowskiego. Tu nie trzeba nic więcej dodawać. Wystarczy podejść do tablicy z fotografiami sprzed piętnastu lat i zobaczyć, jak młody Lewandowski pędził z piłką po piachu. Wówczas wyobraźnia sama podpowiada: "I gdzie dotarł? Na szczyt!".
- Nie przełożymy tego na żadne pieniądze. Robert zrobił Varsovii niesamowitą reklamę, która procentuje do dziś - twierdzi Kucharczyk.
Varsovia nie może równać się zapleczem z Legią czy Polonią, ale także wieloma innymi warszawskimi klubami, choćby tymi z niższych lig. Dlatego dużo zmian dokonano w samym funkcjonowaniu klubu.
- Od 2010 roku zaczęliśmy pracować systemowo - kontynuuje Kucharczyk. - Jesteśmy klubem, który drugi raz otrzymał złotą gwiazdkę PZPN za prowadzenie szkółki piłkarskiej. A proszę mi uwierzyć, należy spełnić kilkadziesiąt warunków - przypomina trener.
- Zaproponowaliśmy własny program szkolenia, prowadzimy grupy od przedszkolnej do drużyn u-19. Posiadamy również dwie grupy dziewczyn. Nie mamy seniorskiego zespołu celowo, bo stawiamy na szkolenie. Stale dostarczamy jednak chłopców do innych klubów: Legionovii, Hutnika czy Legii. Do Legii daliśmy już ponad 30 najlepszych chłopców - opowiada Kucharczyk.
Dodatkowo Damian Gąska ma już ponad 70 meczów w ekstraklasie, Adrian Troć gra w I lidze w Zagłębiu Sosnowiec, a Kacper Radkowski jest w Śląsku Wrocław.
Inspirujące słowa
Kucharczyk przyznaje, że nazwisko Lewandowskiego jest magnesem dla rodziców i ich dzieci.
- Rodzice za każdym razem dłużej zatrzymują się przy naszej tablicy wspomnień - kontynuuje Kucharczyk. - Zdjęcia młodego Roberta w żółtej koszulce działają na wyobraźnię. Dzieciaki są zafascynowane. Mamy takie hasło: "Zaczynałem na Varsovii". Wymyślił je Robert. Kilka lat temu napisał takie zdanie rozdając autografy. Przyjęło się i dalej nam towarzyszy - opowiada Kucharczyk.
Lewandowski przy okazji wizyt w Polsce stara się odwiedzać byłą drużynę.
- Na początku robił to 2-3 razy w roku - uzupełnia Krzywicki. - Gdy miał czas, to wpadał do nas spontanicznie. Organizowaliśmy też jego spotkania z młodzieżą. Najlepszym przykładem jest nasze 60-lecie. Robert zrobił bardzo inspirujące przemówienie dla dzieciaków ze wszystkich roczników - dodaje były trener "Lewego".
Piłkarz stanął wówczas na środku małej sceny i ujrzał boisko wypełnione dziećmi. Chwycił mikrofon i powiedział:
- Gdy tutaj zaczynałem, warunki były trochę inne, ale to nie o to chodzi. Najważniejsze, żebyście mieli radość z tego, co robicie. Żebyście mieli pasję niezależnie od tego, co wam ktoś mówi z boku. Bo pamiętajcie - takie podpowiedzi nie zawsze muszą być pomocne, nie zawsze muszą być prawdziwe. Słuchajcie siebie - Lewandowski radził młodym zawodnikom Varsovii.
I do dziś nie zapomina o tym miejscu. Za jego pośrednictwem grupy młodzieżowe klubu mogły kilkukrotnie zobaczyć finał Ligi Mistrzów na żywo. Gdy jest w Warszawie i realizuje umowy ze sponsorami, to najczęściej nagrywa reklamy na obiekcie Varsovii.
Są ambitne plany
Varsovia nie zarobiła za Lewandowskiego wielkich pieniędzy. Klub sprzedał go do Delty w 2005 roku za 5 tysięcy złotych. Wyszkolenie chłopaka z Leszna zwróciło się jednak później. Po transferze "Lewego" z Lecha Poznań do Borussii Dortmund do klubowej kasy wpłynęło kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Przeznaczyliśmy pieniądze głównie na dzieci. Dofinansowaliśmy naszym zawodnikom udział w obozach przedsezonowych - mówi Kucharczyk.
Teraz suma, jaka zasili konto Varsovii, będzie znacznie pokaźniejsza - chodzi o ponad 2,5 miliona złotych. - Zdajemy sobie sprawę, że na te pieniądze będziemy musieli zaczekać - mówi Kucharczyk. - Transza po przejściu Roberta do Dortmundu trafiła do nas po 1,5 roku. Proszę być jednak spokojnym - szczegółowo zaplanujemy, jak mądrze skorzystać z tej kwoty - zapewnia trener.
Nieoficjalnie mówi się o planach rozbudowy kompleksu: dodatkowym boisku lub nowym budynku klubowym. Prezesi Varsovii chcieliby również stworzyć boisko do piłki plażowej. Na to wszystko zgodę musi wydać miasto. Cena budowy jednego boiska piłkarskiego to około 8 milionów złotych.
Czas na zmianę
Na pewno czas jednak wymienić zdjęcia w klubowej gablotce. Przywieszone są tam fotografie z czasów, gdy Lewandowski biegał w żółtej koszulce, gdy przyjeżdżał do Polski, będąc już zawodnikiem Bundesligi, teraz pora uaktualnić je o nowy etap kariery piłkarza.
W Varsovii czekają na kolejne odwiedziny Lewandowskiego. - Cieszymy się, że pamięta o swoich korzeniach - mówi Robert Krzywicki. - Wtedy, te kilkanaście lat temu, spodziewaliśmy się, że zostanie piłkarzem, ale takim? - zawiesza głos. - Myślę, że to nie śniło się nikomu. Marzenia o Barcelonie przecież nigdy nie były zarezerwowane dla polskiego zawodnika - uśmiecha się trener.
To ten sam Robert
Jak twierdzi były szkoleniowiec napastnika, Lewandowski niewiele się zmienił. - Jedynie wydoroślał. Dalej jest tym samym Robertem - przekonuje. - Nie jestem zdziwiony, że dotarł tak daleko. Wynika to z jego charakteru ukształtowanego w wieku dziecięcym. I przez klub, i rodziców - kończy trener piłkarza z czasów Varsovii.