Tym Lewandowski zrobił wrażenie. "Nie zjadła go trema"

PAP/EPA / Alejandro Garcia / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Alejandro Garcia / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Prezentacja Roberta Lewandowskiego na Camp Nou to było show, które przykryło poprzednie wpadki klubu. - To zapamiętają kibice. A reszta pozostanie ciekawostką - ocenia Maciej Akimow, ekspert marketingu sportowego.

W tym artykule dowiesz się o:

Po wielu wpadkach w mediach społecznościowych i kuriozalnej pierwszej prezentacji na plaży w Miami FC Barcelona odrobiła lekcję i urządziła Robertowi Lewandowskiemu spektakularne przywitanie.

Na Camp Nou Polaka przywitały tysiące kibiców. To show, jakie wcześniej klub urządzał innym wielkim gwiazdom. Teraz jego głównym bohaterem stał się Polak, a jego nazwisko skandował cały stadion. Nic dziwnego, że dziennikarze niemieckiego "Bilda", którzy stracili największą postać ligi, piszą teraz o "Robertomanii" w Barcelonie (więcej TUTAJ). A jego koszulki z potwierdzonym już numerem "9" sprzedają się na pniu (tu znajdziesz relację naszego korespondenta).

Piątkowa prezentacja "Lewego" na Camp Nou zrobiła także wrażenie na polskich ekspertach. - Żonglowanie piłką i machanie do ludzi może wydawać się proste, ale wbrew pozorom to stresująca sytuacja. Wielu piłkarzy nie było w stanie udźwignąć koszulki FC Barcelony i podczas prezentacji nie potrafiło nawet raz podbić piłki. Coś ich paraliżowało - mówi nam Maciej Akimow, ekspert marketingu sportowego z "Shark Agency".

ZOBACZ WIDEO: Prezentacja Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Zobacz piękne sceny!

Inni nie podołali, Polak zrobił show

W samej Barcelonie wielu było piłkarzy, którzy zawiedli podczas prezentacji na Camp Nou. Tak było z Douglasem Pereirą i Martinem Braithwaite'em, którzy nie popisali się, prezentując swoje umiejętności na stadionie. Lewandowski w porównaniu do nich pokazał inny poziom.

- Widać, że dorósł do tego. To absolutna gwiazda. Nie zjadła go trema. W przeszłości koszulkę z jego numerem nosiło w Barcelonie wielu świetnych piłkarzy. Mam nadzieję, że będzie on kolejną świetną "9". Podczas prezentacji chciał nawiązać do innych wielkich zawodników, zauważyłem inspirację Ronaldinho. Lewandowski próbował wzbudzić pozytywny sentyment - wyjaśnia Akimow.

Ekspert zwraca też uwagę, że zaprezentowanie Polaka na Camp Nou przykryło wcześniejsze wpadki klubu związane z ogłaszaniem hitowego transferu. - Niektórzy zarzucali, że nie tak powinien zostać zaprezentowany w mediach społecznościowych. Jednak cel został zrealizowany. Na trybuny w piątek przyszło mnóstwo ludzi - podkreśla.

To nie zepsuło święta

Prezentacja i konferencja zorganizowana tuż po niej zakończyła trwające tygodniami spekulacje dotyczące numeru, z którym będzie występował Lewandowski. Jednak zanim piłkarz i prezydent Joan Laporta zdradzili szczegóły przekazania "9" od Memphisa Depaya, hiszpańscy dziennikarze pytali o nadal trudną sytuację klubu. Zdaniem naszego rozmówcy nie osłabiły one atmosfery wielkiego święta, jakim była prezentacja topowego zawodnika.

- W obecnych czasach otacza nas tak duża liczba detali, że dla większości ludzi stają się one mało istotne. Najważniejsze są obrazki takie jak zdjęcia i nagrania z prezentacji na murawie i sam Robert w koszulce Barcelony. To zostanie zapamiętane przez kibiców. A reszta pozostanie ciekawostką dla specjalistów i ekspertów - uważa Maciej Akimow.

I zwraca uwagę na dźwignie finansowe (więcej o nich TUTAJ), które klub aktywował, by móc pozyskać tego lata nowych, uznanych piłkarzy: - Cała inżynieria finansowa Laporty przy okazji tego okna transferowego to majstersztyk. Rolą prezydenta klubu i jego doradców jest szukanie rozwiązań na poprawienie kondycji klubu. To oczywiście balansowanie na długu, ale nie wpłynie ono na sytuację Roberta. Najważniejsze są emocje z prezentacji, zdjęcia w koszulce Barcelony. To zapadnie w pamięć, a nie analizy finansowe.

W niedzielę Barcelona rozegra ostatni testowy mecz przed rozpoczęciem sezonu. W spotkaniu upamiętniającym założyciela klubu, Joana Gampera, zmierzy się z meksykańskim Pumas UNAM. 13 sierpnia zainauguruje rozgrywki La Liga starciem u siebie z Rayo Vallecano.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: