Robi się gorąco w Barcelonie. Zegar tyka

Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Choć Joan Laporta zapewniał, że Robert Lewandowski zostanie zarejestrowany do rozgrywek Primera Division, kibice wciąż nie mają takiej pewności. Zarząd Barcelony ma bardzo mało czasu i działa pod ogromną presją. W sobotę pierwszy mecz La Liga.

[tag=4239]

Joan Laporta[/tag] w marcu minionego roku postanowił wrócić na Camp Nou w roli prezydenta klubu i zastał stajnię Augiasza. Do kryzysu finansowego w Barcelonie doprowadziły kontrowersyjne, łagodnie mówiąc, rządy Josepa Marii Bartomeu, który nawet Lionela Messiego potrafił zniechęcić do gry w stolicy Katalonii. Pożar miał ugasić nowy-stary prezydent i trzeba przyznać, że w dużej mierze to mu się udawało.

Największą rysą na kadencji Laporty pozostanie odejście Messiego. W trakcie kampanii wyborczej działacz przekonywał, że utrzymuje dobre relacje z Argentyńczykiem i stanowczo wykluczał transfer, uspokajając tym samym sympatyków klubu. Nikomu nie trzeba przypominać smutnego zakończenia tej historii. Ikona Barcelony wylądowała w Paris Saint-Germain, a ucierpiała reputacja następcy Bartomeu.

Na skraju przepaści

5 sierpnia 2022 roku - dokładnie 12 miesięcy po odejściu legendy - Robert Lewandowski został oficjalnie przedstawiony jako nowy piłkarz Barcelony. Nikt nie mógł się spodziewać, że letnie okienko będzie tak spektakularne w wykonaniu wicemistrzów Hiszpanii. Dyrektor sportowy Mateu Alemany wykorzystał okazje na rynku, sprowadzając za darmo Andreasa Christensena i Francka Kessiego. Katalończycy wydali łącznie 108 milionów euro na transfery Julesa Kounde oraz Raphinhi. Na radarze są również Bernardo Silva czy Marcos Alonso.

Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w środku)
Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w środku)

Za Lewandowskiego kierownictwo Bayernu Monachium zażądało 50 milionów i to właśnie z Polakiem wiązane są największe nadzieje. Na pierwszej konferencji prasowej Laporta nie ukrywał, że transfer króla strzelców Bundesligi był priorytetem. - Gdybyśmy mogli zarejestrować tylko jednego nowego zawodnika, byłby to Robert - podkreślał w obecności piłkarza. Pytanie, czy wierzyć 60-latkowi, który czarował kibiców podobnymi zapewnieniami w przypadku Messiego?

Przed podpisaniem czteroletniego kontraktu reprezentant Polski wraz z Pinim Zahavim musiał wiedzieć, na co się pisze. W związku z problemami finansowymi FC Barcelona nie zarejestrowała jeszcze do rozgrywek Primera Division "Lewego" i czterech innych nowych graczy. W podobnej sytuacji znaleźli się piłkarze z nowymi umowami, czyli Ousmane Dembele i Sergi Roberto.

Mówiło się, że klub jest zadłużony na 700 milionów. Laporta aktywował już trzy tzw. dźwignie finansowe. Sternicy twierdzili, że Sixth Street zapłaciło 667 milionów za łącznie 25 proc. praw telewizyjnych, lecz to nie miało zbyt wiele wspólnego z prawdą. W rzeczywistości firma inwestycyjna wyłożyła na stół 517 milionów. Kolejne 150 milionów Katalończycy z własnej kieszeni przelali na konto wspólnej, nowo utworzonej spółki, żeby tylko zwiększyć poziom przychodów w sprawozdaniu. Władze ligi uznały ostatecznie tylko pierwszą z tych kwot, o 150 milionów niższą niż zakładał 26-krotny mistrz kraju.

Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Dopóki FC Barcelona nie spełni wymogów finansowych, dopóty wymienieni piłkarze mogą zapomnieć o grze w lidze hiszpańskiej. Dziennikarze "Radio Cadena COPE" ustalili, że działacze rozważają uruchomienie czwartej dźwigni. Sprzedaż pozostałych 24,5 proc. praw do Barca Studios przyniosłaby około 100 milionów.

Wyprzedaż na Camp Nou

Zarząd liczy też na zawodników, mających najdłuższy staż w drużynie. Z doniesień "Sportu" wynika, że trwają negocjacje w sprawie przedłużenia kontraktów Sergio Busquetsa i Gerarda Pique. Doświadczeni piłkarze mieliby zgodzić się na kilkudziesięcioprocentowe obniżki wynagrodzeń, by pomóc Barcelonie w szczególnie trudnym momencie.

Sposobem na poprawę kondycji finansowej jest oczywiście wyprzedaż zawodników. W ostatnich tygodniach FC Barcelona pożegnała już 12 piłkarzy. Ostatnim z nich był Antoine Griezmann, wypożyczenie Francuza do Atletico Madryt zostało przedłużone na kolejny sezon.

Następny w kolejce jest Memphis Depay. Napastnik do tej pory występował z "dziewiątką" na plecach i musiał przekazać numer Lewandowskiemu. Jego dni w zespole są policzone. Nie jest tajemnicą, że o podpis reprezentanta Holandii zabiega Juventus FC. Agent Depaya nalega, by przedstawiciele Barcelony zgodzili się na transfer bezgotówkowy, dzięki czemu snajper mógłby liczyć na wyższą pensję w Turynie.

W pewnym stopniu problemy ekipy Lewandowskiego może rozwiązać Chelsea FC. Londyńczycy zagięli parol na Frenkiego de Jonga i Pierre'a-Emericka Aubameyanga. Co więcej, lada moment pracodawcę powinni zmienić niechciani Martin Brathwaite i Samuel Umtiti, a także utalentowany Nico Gonzalez, więc na starcie sezonu kadra będzie mocno uszczuplona.

Na zdjęciu od lewej: Joan Laporta i Xavi
Na zdjęciu od lewej: Joan Laporta i Xavi

Zaskakujące informacje przekazali dziennikarze "ESPN". Wspomniani Christensen i Kessie niedawno trafili pod skrzydła Xaviego, ale będą mogli odejść przed zamknięciem okienka bez kwoty odstępnego, jeśli nie zostaną zarejestrowani do rozgrywek ligowych przed starciem z Rayo Vallecano (13 sierpnia). Nie zapowiada się jednak, żeby gracze zdecydowali się na drastyczne kroki. Bez względu na okoliczności, Laporta pozostaje optymistą i na każdym kroku tonuje nastroje.

Rafał Szymański, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Brzmi jak absurd. FC Barcelona straci nowych graczy?
Depay postawił warunek FC Barcelonie

ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!

Źródło artykułu: