Dziewięciu minut zabrakło piłkarzom Ruchu Chorzów do odniesienia czwartego zwycięstwa z rzędu. Niebiescy długo prowadzili z Górnikiem Łęczna, goście w 81. minucie doprowadzili do remisu.
- Można odczuwać niedosyt, szczególnie po 2. połowie. Żal możemy mieć do siebie. Mieliśmy okazję, gdzie powinniśmy zdobyć drugą bramkę. Brakowało nam również dobrego ostatniego podania - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Ruchu Jarosław Skrobacz.
- Strata po stałych fragmencie może się przydarzyć. Graliśmy 3 dni po ostatnim meczu. To były widać. Martwią mnie urazy Przemka Szura czy Patryka Sikory. Mają problemy mięśniowe. To wszystko skomplikowało nam sytuację, nie mogliśmy rzucić wszystkiego z ławki. Zmiany były wymuszone - dodał.
Z zadowoleniem remis przyjął opiekun gości Marcin Prasoł. Jego drużyna wciąż czeka na pierwsze ligowe zwycięstwo po spadku z PKO Ekstraklasy. - Zespół zostawił sporo zdrowia. 1. połowa była dobra, z niej jestem zadowolony. Pojawił się błąd i przegrywaliśmy. W 2. było więcej chaosu, Ruch był groźny, miał swoje sytuacje. Dążyliśmy do remisu i wracamy z punktem - ocenił. - Jest chęć przełamania, to było w meczu widać - podsumował.
Czytaj także:
Wisła Kraków szuka napastnika. Najnowszy, zaskakujący trop prowadzi do Włoch!
Obustronny niedosyt w Chorzowie. Ruchowi zabrakło dziewięciu minut
ZOBACZ WIDEO: Są nim zachwyceni. Oto jak Hiszpanie nazywają Lewandowskiego