Ciężko o zadowolenie - komentarze trenerów po meczu Wisła Kraków - Polonia Warszawa

Po meczu Wisły z warszawską Polonią obydwaj trenerzy nie do końca byli zadowoleni. Dušan Radolský przegrał bowiem kolejny mecz, a Maciej Skorża choć zapowiadał efektywną grę swojego zespołu, to bynajmniej ona taka nie była. Radolský nadrabiał sytuację miną i próbował przekonywać, że przynajmniej zdobyty gol, to jakiś pozytyw. Skorża przyznał z kolei, że dla jego zespołu najważniejsze i tak są punkty.

Dušan Radolský: Gratuluję Wiśle wygranego meczu. Przyjechaliśmy tutaj bez trzech podstawowych pomocników i miałem kłopot z ustawieniem zespołu w środku pomocy. Próbowaliśmy zagęścić środek i nie dać grać Wiśle. Do 15 minuty nam się to udawało, a potem straciliśmy dwie łatwe bramki. W II połowie graliśmy lepiej i to jest dla nas podstawa tego, żebyśmy się przełamali i wyszli z tych złych wyników, które ostatnio mieliśmy. Wreszcie zdobyliśmy też bramkę i to jest jakieś wsparcie dla naszych napastników - przyznał słowacki trener Polonii, który z postawy swojej drużyny po przerwie wyciągał sporo pozytywów. - W II połowie trzymaliśmy Wisłę dalej od naszej bramki. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy naszej sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Maciej Skorża: Dobrze zaczęliśmy, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, a pod bramką Polonii było coraz groźniej. Wydawało się, że po dwóch zdobytych golach ten wynik porwie nas do jeszcze lepszej gry w ofensywie. Jedna akcja z lewej strony straciliśmy bramkę, a po niej straciliśmy też rytm gry, graliśmy bardzo nerwowo. Najważniejsze są dla nas punkty, bo Polonia nie była łatwym przeciwnikiem. Grali tutaj z nożem na gardle. Musieliśmy do końca pilnować się, żeby nie stracić drugiej bramki. Nie zagraliśmy wielkiego meczu, ale nie chce wybrzydzać. Na poprawę stylu trzeba poczekać do powrotu Boguskiego i Garguły. Cieszę się, że Tomáš Jirsák zagrał dobry mecz, no i zaliczył asystę przy pierwszej bramce. Został zmieniony, gdyż Polonia miała trzech zawodników w środku pola i widać było, że opada z sił. Dlatego na ta pozycje przesunąłem Júniora Díaza. Chciałem też wzmocnić skrzydło, a Piotrek Ćwielong miał wnieść dużo ożywienia. Dał zresztą mocną zmianę. Musimy grać spokojniej, przewaga i umiejętności są po naszej stronie. Musimy wytrzymywać presję. Chyba zbyt mocno się denerwujemy. Mamy jednak w składzie dużo młodych zawodników i czasami brakuje nam rutyny. Tak jak w sytuacji, gdy Kirm ładnie zamknął akcje, ale potem dokonał złego wyboru. Zabrakło nam dziś elementu, który sprawiłby, aby presja z nas zeszła.

Źródło artykułu: