- Odczuwam wielki niedosyt, że nie udało nam się w tym meczu ugrać choć punktu. Wysoko zawiesiliśmy Górnikowi poprzeczkę i zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Prowadziliśmy do przerwy i mieliśmy nadzieję, że uda nam się ten wynik utrzymać na dłużej i przynajmniej zremisować. Niestety nie udało się - kręcił po meczu głową niezadowolony Damian Falisiewicz. - Górnik był silnym przeciwnikiem. Zabrzanie grają bardzo dobrą piłkę, długo się przy niej utrzymują. Wydaje mi się, że i my nie mamy się czego wstydzić. Zagraliśmy na boisku faworyta bez kompleksów i mogliśmy nawet zdobyć jeden cenny punkcik w tym spotkaniu. Zabrakło naprawdę niewiele - dodał defensor lubelskiej drużyny.
W opinii zawodnika Motoru spotkanie to mogło się podobać. - W pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany. Zarówno my, jak i Górnik mieliśmy swoje sytuacje podbramkowe. Udało nam się objąć prowadzenie po pięknej bramce Michała Maciejewskiego, ale niestety w końcówce zabrakło troszkę sił i konsekwencji w grze. Gdybyśmy grali w dalszym ciągu tak jak w pierwszej części spotkania na pewno remis był jak najbardziej w naszym zasięgu. Niestety straciliśmy bramkę w bodajże ostatniej minucie regulaminowego czasu gry i wracamy do Lublina bez punktów. Nie załamujemy się jednak. Przed nami jeszcze wiele meczów i jeszcze nie wszystko stracone - zapewnił prawy obrońca jedenastki trenera Mirosława Kosowskiego.
Według 22-letniego zawodnika drużyny outsidera zaplecza ekstraklasy spory udział w triumfie Górnika mieli kibice Trójkolorowych. - Nie graliśmy jeszcze na stadionie gdzie byłaby tak liczna widownia i tak świetna atmosfera. Kibice potrafią ponieść Górnika dopingiem i świadkami tego byliśmy przy okazji tego spotkania. Zabrzanie z minuty na minutę się rozkręcali i grali naprawdę bardzo dobrą piłkę. Presja jest olbrzymia, kiedy wiesz, że każdy twój błąd widzi tak duża rzesza fanów, ale umieliśmy sobie z tym poradzić. Taki mamy zawód i musimy się nauczyć żyć w ciągłym stresie i pod presją. Nasi fani także przyjechali za nami do Zabrza i za to im bardzo dziękujemy. Dla tak oddanych kibiców aż chce się grać - podkreślił wychowanek lubelskiego klubu.