Zarówno poznaniacy, jak i łodzianie mieli za sobą dwa ligowe zwycięstwa z rzędu, bogatą historię wcześniejszych bezpośrednich starć i to sprawiło, że oczekiwania przy Bułgarskiej były w niedzielę całkiem spore. W pierwszej połowie jednak licznie zgromadzona publiczność okrutnie się wynudziła.
Na trybunach najzagorzalsi kibice obu drużyn obrzucali się wyzwiskami, natomiast na boisku nie działo się absolutnie nic godnego uwagi. Mecz był zamknięty i poza kilkoma średniej jakości strzałami z dystansu w wykonaniu "Kolejorza", sytuacji praktycznie nie oglądaliśmy.
Druga część zaczęła się znacznie ciekawiej. Henrich Ravas z trudem zatrzymał główkę Joao Amarala, a chwilę później po drugiej stronie boiska w słupek trafił Karol Danielak. To zwiastowało większe emocje. Czas jednak pokazał, że był to tylko zryw, bowiem później oba zespoły wróciły do nudnej i niedokładnej gry sprzed przerwy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podziwiaj, bo warto! Genialna przewrotka Brazylijczyka
W 65. minucie trybuny jęknęły po minimalnie niecelnym uderzeniu z dystansu Michała Skórasia, tyle, że takich szans poznaniacy mieli niewiele. To mogło dziwić, bo przecież w środku tygodnia, w Fortuna Pucharze Polski, aż pięć bramek wbił Widzewowi II-ligowy KKS 1925 Kalisz (beniaminek ostatecznie odpadł po konkursie rzutów karnych).
John van den Brom był zirytowany ofensywną niemocą i sięgnął po rezerwowych. Na boisko wszedł m. in. Mikael Ishak, którego występ był niepewny do ostatniej chwili, a wszystko z powodu urazu.
Niewiele na to wskazywało, jednak lechitów było stać na zabójczą końcówkę i po 80. minutach marazmu zadali beniaminkowi dwa ciosy w odstępie zaledwie 60. sekund. Wynik otworzył płaskim uderzeniem sprzed pola karnego Amaral, zaś po chwili Ishak wykorzystał prostopadłe podanie Heorhija Citaiszwiliego, odzierając gości z jakichkolwiek nadziei na zdobycz punktową.
Łodzianie długo byli bardzo skuteczni w obronie, jednak w końcu pękli i wyjechali z Poznania bez punktów. Dla Lecha natomiast to trzecia ligowa wygrana z rzędu, dzięki której gromadzi 10 pkt., zrównał się dorobkiem z niedzielnym rywalem i mozolnie odrabia straty do czołówki.
Lech Poznań - Widzew Łódź 2:0 (0:0)
1:0 - Joao Amaral 80'
2:0 - Mikael Ishak 81'
Składy:
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira (64' Heorhij Citaiszwili), Filip Dagerstal, Antonio Milić, Barry Douglas (73' Pedro Rebocho), Nika Kwekweskiri, Jesper Karlstrom, Kristoffer Velde (46' Mateusz Żukowski), Filip Marchwiński (7' Joao Amaral), Michał Skóraś, Filip Szymczak (64' Mikael Ishak).
Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Mateusz Żyro, Martin Kreuzriegler, Karol Danielak, Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (78' Patryk Lipski), Fabio Nunes, Łukasz Zjawiński (74' Jakub Sypek), Jordi Sanchez, Bartłomiej Pawłowski (46' Dominik Kun).
Żółte kartki: Michał Skóraś (Lech Poznań) oraz Mateusz Żyro, Juliusz Letniowski (Widzew Łódź).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 23 725.
Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol