Spowodował śmiertelny wypadek, w którym zginęło dziecko. Teraz zagra w Rosji
Rai Vloet wciąż czeka na rozprawę w holenderskim sądzie po tym jak pod wpływem alkoholu spowodował wypadek samochodowy, w którym zginął 4-latek. Nie przeszkadza mu to jednak w zawodowej grze. Właśnie podpisał kontrakt z rosyjskim klubem.
Vloet jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku, ale główna rozprawa odbędzie się najwcześniej jesienią tego roku. Tym samym 27-latek wciąż może zarabiać spore pieniądze w zawodowym futbolu.
W momencie wypadku Vloet był piłkarzem miejscowego Heraclesa Almelo. Kibice wymusili jednak na klubie sprzedaż pomocnika, który ostatecznie trafił do kazachskiej FK Astany. Po pół roku znów zmienił drużynę i podpisał kontrakt z rosyjskim Urałem Jekaterynburg.
ZOBACZ WIDEO: 3 mln odtworzeń! Tego gola można oglądać w nieskończoność"To dość uderzające, że Vloet zdecydował się na transfer do Rosji, która zdecydowała się zaatakować Ukrainę na początku tego roku, po czym FIFA i UEFA zdecydowały się zawiesić rosyjskie drużyny i reprezentacje narodowe" - czytamy w holenderskim serwisie "voetbalzone.".
W połowie lipca o śmiertelnym wypadku przypomnieli kibice Rakowa Częstochowa. Holender przyjechał do Polski ze swoim ówczesnym klubem Astaną na mecz kwalifikacyjny Ligi Konferencji Europy, a na trybunach pojawił się transparent w języku holenderskim skierowany właśnie do niego (zobacz TUTAJ).
Ostatecznie Vloet zagrał w 19 meczach Astany, w których zdobył 7 goli. Urał zapłacił za piłkarza 250 tys. euro.
Czytaj też: Nowe informacje ws. Abramowicza. "Miliardy są na jego koncie"