Bezczelny Norweg robi różnicę w Manchesterze City. Gdzie jest sufit Haalanda?
W mgnieniu oka Erling Haaland zaskarbił sobie sympatię kibiców Manchesteru City. Strzela gole jak szalony zarówno na angielskim podwórku, jak i w Lidze Mistrzów. Borussia Dortmund mogła zarobić na nim fortunę, ale Anglicy wykorzystali lukę w umowie.
Borussia Dortmund jest idealnym miejscem dla napastników aspirujących do gry w największych europejskich klubach, a wychowanek akademii Bryne FK jest przykładem na potwierdzenie tej tezy. Przez 2,5 roku na Signal Iduna Park zgromadził 89 występów, łącznie miał udział przy 109 bramkach drużyny (86 strzelonych goli i 23 asysty). Jeśli był tylko zdrowy, miał pewne miejsce w składzie i zazwyczaj nie zawodził.
Jak gwiazda stała się ciężarem?
W minionych tygodniach tematem numer jeden w światowych mediach był Lewandowski i jego transfer do FC Barcelony, stąd też wybór Haalanda przeszedł bez większego echa. Niemal pewne było, że Borussia straci swojego najskuteczniejszego piłkarza. Atrakcyjnych propozycji nie brakowało, w zasadzie każdy trener chciałby mieć zawodnika tej klasy. Mijały tygodnie, negocjacje się przeciągały.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 5 mln wyświetleń. Film z gwiazdorem robi furoręW Dortmundzie wszystko kręciło się wokół niego. Haaland dopiero się rozkręcał i działacze dobrze wiedzieli, że nie będą w stanie go zatrzymać. Ponadto spekulacje związane z transferem wywoływały niepokój w szatni. Tak przynajmniej twierdził Sebastian Kehl na łamach niemieckiego "Bilda", pocieszając się po odejściu kluczowego gracza.
- Doceniamy to, co zrobił dla klubu, lecz odetchnęliśmy, gdy saga transferowa się zakończyła. Całe zamieszanie było ciężarem i dla szatni, i dla klubu. Moment transferu był właściwy nie tylko dla Manchesteru City, ale również dla nas - przekonywał dyrektor sportowy "BVB".Gdyby nie klauzula zapisana w kontrakcie, Haaland z pewnością pobiłby klubowy rekord Ousmane Dembele (125 milionów euro). Mógł nawet stać się bohaterem jednego z największych transferów w historii futbolu. Aktualnie serwis transfermarkt.pl wycenia go na 150 milionów. Ogromne pieniądze przeszły dortmundczykom koło nosa.
Liczby mówią same za siebie
Transfer do Manchesteru City był naturalnym kolejnym krokiem na drodze rewelacyjnego snajpera. Jego ojciec przetarł mu szlak. Alf-Inge Haaland grał w tym klubie w latach 2000-2003 i przeżył spadek zespołu z Premier League. Dzisiaj to byłoby nie do pomyślenia, sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Pep Guardiola potrzebował piłkarza o takiej charakterystyce, jak 22-letni napastnik.
Do Premier League wszedł z drzwiami i futryną, notując dziesięć trafień oraz asystę w sześciu spotkaniach. Lider klasyfikacji Złotego Buta dwa gole dorzucił w meczu 1. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów z Sevillą (4:0). Nie można wykluczyć, że nowy nabytek "The Citizens" powtórzy swój wyczyn sprzed dwóch lat i znowu zostanie królem strzelców najważniejszych klubowych rozgrywek.
Patrząc na stosunek liczby zdobytych bramek do rozegranych minut, Haaland nie ma sobie równych w Lidze Mistrzów. W następującym zestawieniu serwis statystyczny "Opta" uwzględnił zawodników mających na swoim koncie przynajmniej 25 goli. Filar reprezentacji Norwegii strzela co 61 minut.Miejsce | Piłkarz | Liczba minut |
---|---|---|
1. | Erling Haaland | 61 |
2. | Mario Gomez | 102 |
3. | Robert Lewandowski | 104 |
- | Lionel Messi | 104 |
5. | Ruud van Nistelrooy | 109 |
6. | Cristiano Ronaldo | 114 |
Losowanie fazy grupowej przysporzyło sporo emocji. Cóż za przypadek, że Manchester City trafił właśnie na Borussię Dortmund. Kehl swoimi słowami podgrzał atmosferę przed rywalizacją tych drużyn, Haaland będzie mógł mu odpowiedzieć postawą na boisku. Szlagier grupy G rozpocznie się w środę (14 września) o godz. 21:00.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj także:
FC Barcelona toczy spór o gwiazdę. Czy Griezmann wróci?
Wyciekł zapis nt. kontraktu Mbappe. Sensacyjny!