Kibice Lecha nie mieli dla niego litości

PAP / Robert Zolles / Na zdjęciu: Jacek Bąk po meczu Lech Poznań - Austria Wiedeń
PAP / Robert Zolles / Na zdjęciu: Jacek Bąk po meczu Lech Poznań - Austria Wiedeń

Lech Poznań w czwartek zmierzy się z Austrią Wiedeń w meczu Ligi Konferencji Europy. Wielu kibiców wraca wspomnieniami do spotkania Kolejorza z tym zespołem sprzed czternastu lat. Nam ze swojej perspektywy o tym pojedynku opowiada Jacek Bąk.

W 2008 roku Lech Poznań mierzył się z Austrią Wiedeń w dwumeczu Pucharu UEFA. Stawką był awans do fazy grupowej rozgrywek. W przypadku Lecha - historyczny awans. W pierwszym spotkaniu w Wiedniu to Austria triumfowała 2:1. Wówczas na środku obrony w tym zespole występował Jacek Bąk, wielokrotny reprezentant Polski i jednocześnie były gracz Kolejorza.

W pierwszym meczu Bąk i jego koledzy z zespołu nie przebierali w środkach. Polak był jednym z piłkarzy, który skończył pojedynek z żółtą kartką. Twarda defensywa pozwoliła Austrii Wiedeń zwyciężyć i w rewanżu to Lech musiał postawić wszystko na jedną kartę.

- Od tego dwumeczu minęło już sporo lat, ale pamiętam, że w Poznaniu w hotelu miałem nieprzyjemny incydent związany z kibicami Lecha. Ja natomiast chciałem zrobić swoje i wygrać spotkanie w barwach Austrii Wiedeń - mówi Jacek Bąk.

Lech szybko dzięki Hernanowi Rengifo objął prowadzenie, co dawało mu w tamtej chwili upragniony awans. Później jednak zaczęły się dziać rzeczy, o których mówi się do dziś i jeszcze będzie się mówić latami.

W drugiej połowie rywale Kolejorza doprowadzili do remisu (61. minuta). Później przez ponad 20 minut Lechici nie mogli znaleźć sposobu na defensywę austriackiego zespołu. W końcu w 85. minucie Sławomir Peszko umieścił piłkę w siatce. Wynik 2:1 nie zmienił się i tym samym piłkarze musieli rozegrać dogrywkę.

W 99. minucie stadion oszalał po bramce Roberta Lewandowskiego z dystansu. Za chwilę jednak Austriacy odpowiedzieli i znów tracili tylko jedną bramkę do Lecha. Wtedy jednak gole na wyjeździe liczyły się podwójnie, co sprawiało, że to Austria była na pole position do awansu.

ZOBACZ WIDEO: Kulisy powołań Michniewicza

Gdy już się wydawało, że podopieczni Franciszka Smudy będą musieli obejść się smakiem, Rafał Murawski oddał kapitalny strzał z krańca pola karnego. Piłka zatrzepotała w siatce. To było szaleństwo. Austria Wiedeń nie miała już szansy na odpowiedź i to Lech rzutem na taśmę wszedł do fazy grupowej Pucharu UEFA. W ciągu 120 minut rewanżowego spotkania sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Kluczowe bramki dla gospodarzy padały w końcówkach czasu podstawowego gry oraz dogrywki.

- Oczywiście można powiedzieć, że te najważniejsze bramki dla Lecha padały w wyniku naszej dekoncentracji, ale to były newralgiczne momenty. Lech był w takiej sytuacji, że musiał napierać i miał też trochę szczęścia. Pamiętam, że jeden gol padł po akcji, w której były dwie siatki po drodze naszych zawodników - wspomina Jacek Bąk.

Jacek Bąk reprezentował Austię Wiedeń w latach 2007-2010. Na zdjęciu: w meczu Polska - Niemcy na Euro 2008/ Foto: Getty Images
Jacek Bąk reprezentował Austię Wiedeń w latach 2007-2010. Na zdjęciu: w meczu Polska - Niemcy na Euro 2008/ Foto: Getty Images

Wówczas przy ulicy Bułgarskiej Lecha wspierało 23 tysiące kibiców. - Na stadionie była wyśmienita atmosfera. Przy każdym kontakcie z piłką na mnie gwizdano, ale ja kochałem grać w takich okolicznościach. Takie coś mi nigdy nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie: motywowało mnie do zrobienia jeszcze większej pracy na boisku - podkreśla Bąk.

Po ostatnim gwizdku sędziego na murawie rozpoczęła się feta piłkarzy Lecha. Wtedy sport pokazał swój urok. W jednej chwili Austria Wiedeń przebyła drogę z radości do smutku.

- W szatni po spotkaniu mieliśmy spuszczone głowy, ale nie było też takiej sytuacji, w której zachowywaliśmy jakąś całkowitą ciszę. Nie było załamania, rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło. Zdawaliśmy sobie sprawę, że taka jest piłka nożna. Lech okazał się mocniejszym zespołem, a ktoś z tej rywalizacji musiał odpaść i padło na Austrię Wiedeń - dodaje Bąk.

Wielu kibiców Lecha wspomina sezon 2008/2009 z rozrzewnieniem. Kolejorz wyszedł z grupy i w 1/16 finału odpadł w rywalizacji z Udinese Calcio, przegrywając w dwumeczu 3:4. To był też czas, kiedy na szerokie wody zaczął wypływać Robert Lewandowski, który strzelił jedną z bramek w rewanżowym meczu z Austrią Wiedeń.

- Widziałem w Robercie potencjał, ale nigdy bym nie powiedział, że rozwinie swoje umiejętności na taką skalę. On osiągnął niesamowity poziom. Myślę, że nie pozostaje nam nic innego, jak cieszyć się z tego, że mamy Polaka w gronie najlepszych piłkarzy świata - podkreślił Bąk.

W czwartek Lech Poznań zagra z Austrią Wiedeń w Lidze Konferencji Europy. Początek starcia o godz. 21:00.

Dawid Franek, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Trener Napoli nie miał złudzeń. Tak skomentował występ Zielińskiego

Komentarze (3)
avatar
Mechajednorożec
16.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak dostrzegłeś potencjał Lewandowskiego, że w Austrii prawie urwałeś mu nogę. A sędziowania rewanżowego meczu nawet nie skomentuję. Gdyby sędzia był przyzwoity, Noe byłoby nawet dogrywki. 
avatar
matys01
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Pamiętam ten transparent kibiców Lecha: "Jak puszczam Bąka to nie Jacek". Może trochę głowa podpowiada, ale jakoś nadmiar agresji kojarzy mi się u Bąka przy tym dwumeczu. 
avatar
Kutanga Mayaye
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
No i od tamtego czasu Bąka nikt nie zna a czasami ktoś puszcza, Lech regularnie dostaje wpiexdol od albańskiego Pierdziszewa a Piłkarz Polak jest najlepszym piłkarzem w dziejach Wszechświata od Czytaj całość