Po czwartkowej porażce z Holandią atmosfera wokół kadry zmizerniała. Jest nie tyle co gęsta, ale po prostu smutna. Nie chodzi tylko o porażkę 0:2, ale styl tej przegranej. Na tle mocnego rywala potwierdziło się, że jako drużyna nie jesteśmy w stanie zaoferować nic sensownego - narzucić swojego pomysłu, przycisnąć rywala, czy nawet postraszyć go agresywną postawą w obronie. Oprócz jednej akcji (pudło Milika), Biało-Czerwoni jedynie wybiegali 90 minut i zeszli do szatni.
Z Walią taka postawa nie może się powtórzyć. To drużyna w naszym zasięgu, którą pokonaliśmy w czerwcu 2:1. Pamiętajmy jednak, że wtedy mierzyliśmy się z mocno rezerwowym składem rywala, bo Walijczycy kilka dni później walczyli o awans na mundial, co im się udało (pokonali Ukrainę 1:0). Zwycięstwo przyszło Polsce z dużym trudem i już wtedy rzucało się w oczy piknikowe tempo gry naszej drużyny oraz wiele niedokładności. Wcale nie wyglądaliśmy na tle przeciwnika jak rywal z wyższym potencjałem, choć w teorii zagraliśmy najmocniejszym ustawieniem. Wygraną uratowali w końcówce rezerwowi - Karol Świderski i Jakub Kamiński.
W niedzielę to już będzie mocniejszy rywal, między innymi z Garethem Balem w pierwszym składzie.
ZOBACZ WIDEO: Meksykanie nie przyjechali na zwiady. "Liczył się tylko jeden temat"
Dla nas rozegranie dobrego meczu jest chyba ważniejsze od wyniku. Bo na dziś - dwa miesiące przed mundialem - nasza kadra nie ma punktu zaczepienia. Raczej w kontekście walki na mistrzostwach są to negatywne odczucia. Z Holandią polski zespół został brutalnie zweryfikowany, a przecież podczas turnieju poziom nie będzie łatwiejszy. To mecz nie tylko o pozostanie w pierwszej dywizji Ligi Narodów, ale także o poprawienie klimatu wokół kadry przed mistrzostwami świata w Katarze. Z Walią mają być jednak zaskoczenia w składzie.
Czesław Michniewicz często powtarza, że ustawienie na papierze nie jest aż tak istotne, ale wszystko wskazuje na to, że w niedzielę Polacy zaczną mecz czwórką obrońców.
Selekcjoner nie może skorzystać z Arkadiusza Recy (kontuzja) i najpewniej sprawdzi z lewej strony obrony Roberta Gumnego, którego chwalił za występy w Augsburgu.
W środku pomocy zobaczymy Szymona Żurkowskiego. Piłkarz Fiorentiny pewnie zagrałby już z Holandią, ale pauzował za kartki. Kolejnego testu w kadrze nie zdał Karol Linetty, a innych wartościowych graczy na tę pozycję na razie nie widać.
Jest duża szansa, że od początku wystąpi Michał Skóraś. Skrzydłowy Lecha Poznań debiutował w reprezentacji w czwartek i trener chciałby sprawdzić go w większym wymiarze czasowym. W ostatnim czasie kadra ma problem z klasycznymi skrzydłowymi i dobry występ Skórasia na pewno przybliży tego gracza do wyjazdu na mistrzostwa.
Reprezentacji Polski potrzebny jest występ, w którym piłkarze przypomną sobie, że potrafią robić na boisku coś więcej, niż tylko przeszkadzać. Ostatnie słabe wyniki kadry, czyli trzy porażki w czterech meczach (i remis) wyczerpały cierpliwość kibiców. Fani wygwizdali drużynę po meczu sprzed kilku dni na Stadionie Narodowym.
Mecz Walia - Polska w niedzielę 25 września o godzinie 20.45. Transmisja w TVP1.
Przewidywany skład na mecz z Walią:
Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek, Gumny - Krychowiak, Żurkowski - Zalewski, Zieliński, Skóraś - Lewandowski.
Mateusz Skwierawski: Kadra z kapturem na głowie (Opinia)
Gwiazda Francji porównuje Lewandowskiego do Benzemy. "Kocham ich obu, ale..."