W meczu o życie reprezentacja Polski mierzyła się z Walią, a stawką było nie tylko utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów UEFA, ale także rozstawienie w eliminacjach do Euro 2024. Podopieczni Czesława Michniewicza wykonali zadanie i wygrali 1:0 po bramce Karola Świderskiego w 58. minucie.
Nie byłoby to jednak możliwe bez Wojciecha Szczęsnego, który w pierwszej połowie wybronił kilka groźnych strzałów Walijczyków.
- Mam wrażenie, że my się dobrze czujemy, kiedy trzeba dowieźć wynik do końca, gramy z charakterem, z ambicją. Bez próbowania gry niesamowitej piłki. W niedzielę tak druga połowa wyglądała. Udało nam się strzelić bramkę, a później byśmy mogli jeszcze 90 minut zagrać i byśmy tej bramki nie stracili - przyznał piłkarz dla TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Jest godny konkurent dla Wojciecha Szczęsnego. "Pokazał się szerszej publiczności"
- To był mecz, w którym trzeba było pokazać charakter, wielkiej piłki nie było, ale czasami to nie wielka piłka wygrywa spotkania - dodał.
Przed meczem było wiele dyskusji nad tym czy Biało-Czerwoni powinni grać systemem na trzech obrońców, co w meczu z Holandią oraz Walią zastosował Michniewicz. Szczęsny skrytykował tego typu dyskusje.
- Nie podoba mi się dywagowanie o trzech obrońcach, można wyjść siedmioma obrońcami i chodzi o to, jak każdy wykonuje swoje zadanie. A w niedzielę każdy był rewelacyjny, to najważniejsze - ocenił.
To zwycięstwo z pewnością wleje sporo optymizmu w serca polskich piłkarzy przed odbywającymi się na przełomie listopada i grudnia mistrzostwami świata w Katarze. - Potrzeba nam było zwycięstwa, niefajnie jechałoby się na przygotowania, przegrywając ostatnie trzy mecze w reprezentacji. Na pewno to podnosi pewność siebie - zakończył Wojciech Szczęsny.
Czytaj więcej:
Bohater przemówił po meczu z Walią. "To dla mnie coś wyjątkowego"
Angielski dziennikarz zakpił z Krychowiaka. Ale mu dopiekł!