Kolejny oblany egzamin. Barca przegrała z Interem

Getty Images / David S. Bustamante/Soccrates /  Robert Lewandowski
Getty Images / David S. Bustamante/Soccrates / Robert Lewandowski

Największa gwiazda Barcelony odbijała się od rywali, ale w kluczowej sytuacji ściągnęła na siebie uwagę pod bramką i piłka wpadła do siatki. Błąd młodszego kolegi pozbawił Barcę wyrównania. Lider La Liga przegrał z Interem w Lidze Mistrzów 0:1.

To była 66. minuta i kolejna akcja przeprowadzona przez Barcelonę prawą stroną boiska. Pod bramkę ruszył motor napędowy wicemistrza Hiszpanii, Ousmane Dembele i dośrodkował w pole karne. Czekał tam Robert Lewandowski, który wziął na plecy trzech rywali i ruszył w stronę bliższego słupka. Tymczasem piłka poleciała wprost do ustawionego dalej Pedriego, który z dobrej pozycji trafił do siatki.

Goście poderwali się z radości, ale szybko przerwał ją sędzia. Po analizie VAR dostrzegł, że w polu karnym piłkę ręką dotknął Ansu Fati. To sprawiło, że gola nie można było uznać, a Barca dalej przegrywała z Interem 0:1.

Trudny wieczór Polaka

Lewandowski, choć miał niezwykle trudne życie w Mediolanie, w kluczowej sytuacji zachował się jak prawdziwy lider. Skupił na sobie uwagę obrońców, ale błąd 19-letniego Fatiego pozbawił nadziei na wywiezienie punktów z Włoch. A w takich zawodnikach była we wtorek nadzieja Barcelony. Obrońcy Interu skutecznie odcięli od gry "Lewego", który tylko na początku zdołał zagrozić bramce Onany. Później - tak jak w reprezentacji Polski - musiał wracać do środka pola, by dostać jakiekolwiek podanie.

Niewidoczny był też Raphinha, za którego wszedł w drugiej połowie Fati. Najczęściej atakował Dembele, ale na końcu najczęściej niecelnie dośrodkowywał. Jeden groźny strzał w 61. minucie, po którym Onana rzucił się do obrony to zdecydowanie za mało.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń

Ostatnia nadzieja na remis przyszła w końcówce. Znów dośrodkowanie i zamieszanie w polu karnym. Choć w telewizyjnych powtórkach wydawało się, że Denzel Dumfries zagrał piłkę ręką, arbiter nie przyznał karnego.

Do bólu skuteczni

Dużo skuteczniejsi w ataku byli gospodarze, którzy mimo mniejszego czasu przy piłce byli bardzo konkretni w polu karnym gości. Do siatki trafili już w 29. minucie. Wtedy jednak gol Joaquina Correi po efektownym rajdzie nie został uznany z powodu spalonego.

O meczu przesądził doliczony czas pierwszej połowy. Andreas Christensen nie zdążył wybić piłki, przejął ją Hakan Calhanoglu i huknął z kilkunastu metrów. Nie zdążył do niego dobiec Sergio Busquets, a Marc-Andre ter Stegen był bez szans.

Spisywany na straty Inter pogrążył rozbudzającą wielkie nadzieje Barcelonę. Z każdą minutą rosła frustracja trenera Xaviego i szanse Barcy na awans z grupy. Chwilę po zostaniu liderem La Liga zespół poniósł drugą porażkę w Lidze Mistrzów i oblał kolejny wymagający egzamin. Wcześniej Barca poległa w Monachium z Bayernem. Jej jedyny dobry występ w Europie to wygrana 5:1 z Victorią Pilzno. To za mało, by marzyć o podbijaniu najbardziej prestiżowych rozgrywek.

W La Liga dopiero co skończyło się wielkie odliczanie Barcelony. Katalończycy zostali liderem po 836 dniach oczekiwania. Jednak dalej odliczają dni od kolejnego wielkiego meczu w Champions League. Ostatnie zwycięstwo z mocnym i uznanym rywalem odnieśli w październiku 2020 roku, kiedy pokonali Juventus. Impas trwa, a czas do końca fazy grupowej biegnie coraz szybciej.

Po trzeciej kolejce liderem grupy C z dorobkiem dziewięciu punktów jest Bayern. Drugi Inter ma sześć punktów, trzecia Barcelona - trzy.

Inter Mediolan - FC Barcelona 1:0 (1:0)
1:0 - Calhanoglu 45+2'
Inter:

Andre Onana - Alessandro Bastoni, Stefan de Vrij (76. Federico Acerbi), Milan Skriniar - Federico Dimarco (76. Denzel Dumfries), Henrich Mchitarjan, Hakan Calhanoglu (85. Kristjan Asllani), Nicolo Barella, Matteo Darmian (76. Robin Gosens) - Lautaro Martinez, Joaquin Correa (56. Edin Dżeko).

FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Sergi Roberto, Andreas Christensen (58. Gerard Pique), Eric Garcia, Marcos Alonso (63. Alejandro Balde) - Gavi (83. Franck Kessie), Sergio Busquets, Pedri - Raphinha (63. Ansu Fati), Robert Lewandowski, Ousmane Dembele.

Żółte kartki: Barella, Calhlanoglu, Martinez i Bastoni (Inter) oraz Busquets i Gavi (Barcelona).

Sędzia: Slavko Vincić (Słowenia).

Czytaj też:
Czekali na to 836 dni. Lewandowski wszystko zmienił
Alarm w reprezentacji. Kamil Glik usłyszał wstępną diagnozę

Komentarze (51)
avatar
Krzysztof Nilewicz
5.10.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Typowa ruska szczujnia się tu odezwała. Jak Barcelona lub Bayern kiedyś wygrywali i Lewandowski pakował bramki to niby, że ma zespół i tylko dobija. Kiedy przegra to jednak zespół jest spoko a Czytaj całość
avatar
Bzikson
5.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Banderowski nie powinien być powoływany do reprezentacji Polski. Niech jak cały PiS Ukrainę reprezentuje. 
avatar
Antypolityk83
5.10.2022
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
I wszystkie pluskwy wypełzły z pod kamieni czekając tydzień na przegraną barcelony. Czytaj całość
avatar
Kilo 42
5.10.2022
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Nie błąd kolegi a wielbłąd sędziów,. Jeśli tu była ręka na pozbawienie Barcy bramki to w drugiej sytuacji był karnye 
avatar
ANDSZA
5.10.2022
Zgłoś do moderacji
2
5
Odpowiedz
Zastanawia mnie - Dlaczego elektorat pis tak nienawidzi Lewandowskich ?