PKO Ekstraklasa. Kanonada we Wrocławiu

Śląsk Wrocław wygrał u siebie z Górnikiem Zabrze 4:1, choć wynik trochę zakłamuje rzeczywistość, bo w drugiej połowie goście długimi fragmentami byli zespołem lepszym. Strzelili kontaktowego gola, ale w doliczonym czasie nadziali się na kontry.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
piłkarze Śląska Wrocław PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: piłkarze Śląska Wrocław
Inna sprawa, że Górnik Zabrze przegrał przez własne słabości. W pierwszej połowie dwa razy stracił piłkę na własnej połowie i w ten sposób stracił dwa gole. Najpierw z pomocą rykoszetu trafił Nahuel Leiva, a następnie w swoim stylu płasko zza pola karnego uderzył Erik Exposito. W tej drugiej sytuacji przyjezdnym na pewno nie pomógł Kevin Broll.

Dla Śląska Wrocław spotkanie ułożyło się idealnie. Później mógł spokojnie rozgrywać piłkę i czekać na nadarzające się kontry. Górnik niby próbował coś robić, ale nie za bardzo miał argumenty. Lukas Podolski się wściekał, rozkładał bezradnie ręce, bo goście atakowali zbyt małą liczbą zawodników i nie stwarzali większego zagrożenia pod bramką Śląska. Rafał Leszczyński został sprawdzony raz, właśnie przez Podolskiego, ale pewnie złapał piłkę. Może gdyby były reprezentant Niemiec strzelał lewą, a nie prawą nogą, efekt byłby inny.

Wydawało się, że wrocławianie kontrolują wydarzenia na boisku, ale w pozornie niegroźnej sytuacji rezerwowy Jean Mvondo był faulowany przez Konrada Poprawę w polu karnym. Mimo protestów i sprawdzeniu wszystkiego na powtórkach sędzia Szymon Marciniak nie zmienił decyzji. Rzut karny pewnie wykorzystał drugi z rezerwowych Szymon Włodarczyk i Górnik nieoczekiwanie wrócił do gry. Miał też kolejne okazje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń

Przed szansą na dublet stanął Włodarczyk, ale tym razem górą okazał się Leszczyński, który popisał się świetną interwencją w sytuacji sam na sam. Górnik zagrał po przerwie dużo lepiej niż w pierwszej części, natomiast Śląsk zanotował rzadko spotykany regres. Wrocławianie stanęli, jakby ktoś odciął im prąd.

I dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy Górnik rzucił wszystko do ofensywy, wrocławianie przypieczętowali zwycięstwo. Po dwóch znakomicie wyprowadzonych kontratakach gole strzelali odpowiednio Łukasz Bejger i Patrick Olsen. Zwycięstwo Śląska jest wysokie i - z przebiegu meczu - chyba nawet aż za bardzo.

Co ciekawe, dla Górnika była to pierwsza wyjazdowa przegrana w tym sezonie.

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 4:1 (2:0)
1:0 Nahuel Leiva 11'
2:0 Erik Exposito 21'
2:1 Szymon Włodarczyk (k.) 55'
3:1 Łukasz Bejger 90+2
4:1 Patrick Olsen 90+4'

Składy:

Śląsk: Rafał Leszczyński - Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Diogo Verdasca, Daniel Leo Gretarsson, Victor Garcia - John Yeboah (90+3' Karol Borys), Patrick Olsen, Nahuel Leiva (38' Javier Hyjek), Dennis Jastrzembski (28' Petr Schwarz) - Erik Exposito.

Górnik: Kevin Broll - Kanji Okunuki, Kryspin Szcześniak (64' Aleksander Paluszek), Emil Bergstrom, Richard Jensen, Erik Janza - Robert Dadok (76' Paweł Olkowski), Blaz Vrhovec (71' Dani Pacheco), Jonatan Kotzke (46' Szymon Włodarczyk), Lukas Podolski - Piotr Krawczyk (46' Jean Mvondo).

Żółte kartki: Olsen, Schwarz (Śląsk) oraz Podolski, Mvondo (Górnik).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

CZYTAJ TAKŻE:
Koniec sporu. Piłkarz uregulował dług wobec Legii
Zastąpił Milika i zagrał mecz sezonu. Włosi komentują


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×