Piłkarze Ruch Chorzów doznali pierwszej w sezonie porażki na własnym stadionie. Niebiescy przegrali z Arką Gdynia 2:4 i stracili pozycję lidera Fortuna I ligi.
Po spotkaniu zadowolony ze zwycięstwa był opiekun gości Ryszard Tarasiewicz. Nie jest przypadkiem, że Ruch jest wysoko w tabeli. Musieliśmy być cały mecz czujni i konkretni. Rozegraliśmy niezłe spotkanie - ocenił mecz szkoleniowiec. - To dla nas duża ulga. Ważne jest, że swoje okazje wykorzystywaliśmy. Tego nie było w meczu ze Stalą Rzeszów - dodał Tarasiewicz.
- Dobrze weszliśmy w meczu. Chyba zaskoczyliśmy Arkę. Prowadziliśmy, wydawało się, że jesteśmy bliżsi drugiej bramki. Później rywale trafili ze spalonego, to był sygnał ostrzegawczy. Arka z dziecinną łatwością strzelała nam gole. Nie zdarzało nam się to wcześniej. Nie wiem jak to nazwać. Nonszalancja? Rozluźnienie? Ktoś miał nogi powiązane - powiedział na pomeczowej konferencji trener gospodarzy Jarosław Skrobacz. - Pierwsza połowa ułożyła mecz. Po przerwie każda nasza strata była narażaniem się na kontry. Sporo spotkań jeszcze przed nami. Jesień trzeba dograć do końca. Jest jeszcze o co grać - stwierdził szkoleniowiec Ruchu Chorzów.
Czytaj także:
Mija czas, a Wisła Kraków nie zwycięża
Nerwowo po meczu Wisły. Padły ostre słowa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to może być samobój roku. Aż złapał się za głowę