W sezonie 2012/13 Borussia Dortmund z trzema Polakami w składzie trafiła do arcytrudnej grupy D. Ówcześni mistrzowie Niemiec nie zanotowali ani jednej porażki, choć rywalizowali z Realem Madryt, Manchesterem City i Ajaksem Amsterdam.
Już w starciu grupowym z Realem Robert Lewandowski pokazał klasę. Reprezentant Polski rozpoczął strzelanie na Signal Iduna Park i jego drużyna zwyciężyła 2:1. Kilkanaście dni później rozegrano rewanż pomiędzy tymi drużynami. Tym razem napastnik asystował przy trafieniu Marco Reusa, mecz zakończył się remisem 2:2.
Po emocjonujących dwumeczach z Szachtarem Donieck i Malaga CF, dortmundczycy zapewnili sobie miejsce w półfinale. Los sprawił, że ekipa prowadzona przez Juergena Kloppa znowu musiała zmierzyć się z "Królewskimi".
ZOBACZ WIDEO: Ciekawa teoria spiskowa. Bayern zemści się za Lewandowskiego?
Postrach madrytczyków
24 kwietnia 2013 roku, w pierwszym meczu półfinałowym, nie było mocnych na Lewandowskiego. Chyba nikt nie spodziewał się takiego przebiegu spotkania. W ósmej minucie rywalizacji kadrowicz uwolnił się spod opieki Pepe i wykorzystał centrę lewego skrzydła.
W pierwszej połowie goście wyrównali za sprawą Cristiano Ronaldo, jednak Lewandowski z każdą minutą nakręcał się coraz bardziej. Filar Borussii kapitalnie obrócił się z piłką po zagraniu Marco Reusa i strzelił obok interweniującego Diego Lopeza.
Później spory błąd popełnił Luka Modrić, który nie zdołał zatrzymać piłki po wrzutce z lewej strony boiska. Lewandowski odnalazł się w polu karnym, położył na ziemię Pepe i uderzył wręcz nie do obrony.
Defensywa Realu zupełnie się posypała. Reus wywalczył "jedenastkę" dla gospodarzy, a sprawiedliwość postanowił wymierzyć Lewandowski. Zawodnik Borussii pewnie strzelił "pod ladę", następnie pokazał cztery palce w kierunku kamery. Do dziś wszyscy w Madrycie pamiętają ten gest.
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) April 24, 2019
#OTD in 2013, @lewy_official scored goals against Real Madrid #UCL pic.twitter.com/9sCH8rjmx9
Lewandowski zdobył wszystkie bramki dla "BVB" w sensacyjnie wygranym 4:1 meczu i dał się zapamiętać kibicom. Żaden piłkarz nie strzelił tylu goli w spotkaniu pucharowym z Realem. Tylko legendarny Ferenc Puskas zdobył cztery bramki w półfinale Pucharu Europy/Ligi Mistrzów.
Co prawda Hiszpanie zwyciężyli 2:0 w rewanżu na Santiago Bernabeu, ale mimo to niemiecki zespół awansował do wielkiego finału. Decydujący mecz z Bayernem zakończył się porażką Borussii 1:2.
Patent na mecze z Realem
Florentino Perez robił wszystko, co w jego mocy, by ściągnąć do Madrytu Lewandowskiego. Młody gracz był wówczas na fali wznoszącej, lecz dopiero po roku przeniósł się do stolicy Bawarii. Najbliżej wielkiego transferu do Realu było latem 2018 roku, gdy napastnik rozstał się z Cezarym Kucharskim i nawiązał współpracę z Pinim Zahavim.
Starania prezydenta Realu ostatecznie spaliły na panewce. - Niektórzy piłkarze nie są na sprzedaż. Przez wiele lat chcieliśmy Lewandowskiego, ale nie dało się nic zrobić. Nie było w kontrakcie klauzuli odstępnego, Bayern też nigdy nie chciał go sprzedać - tłumaczył w 2019 roku Perez na łamach "Marki".
Zamiast Realu wylądował po drugiej stronie barykady, w FC Barcelonie. Nie licząc wygranego meczu towarzyskiego w Las Vegas (1:0), Lewandowski po raz pierwszy wystąpi w słynnym El Clasico.
W przeszłości ośmiokrotnie zagrał przeciwko Realowi w europejskich pucharach. Łączny dorobek snajpera to sześć trafień i asysta. Jeśli chodzi o zmagania w Lidze Mistrzów, Lewandowski strzelił więcej goli tylko Benfice Lizbona (siedem).
Hit Real Madryt - FC Barcelona w niedzielę o 16:15. Transmisja w Eleven Sports, dostępnym także w WP Pilot.
Czytaj także:
Xavi gotowy odejść z Barcelony pod jednym warunkiem
Co za słowa o Lewandowskim. Polak w głównej roli przed El Clasico