Zgrzyt na gali Złotej Piłki. Dopiero ujawnił, co zrobił Lewandowski

Twitter / Na zdjęciu: Ludovic Obraniak
Twitter / Na zdjęciu: Ludovic Obraniak

Ludovic Obraniak, były reprezentant Polski, pracował na gali Złotej Piłki jako ekspert kanału "L'Equipe". W trakcie rozmowy z Sadio Mane doszło do krępującego nieporozumienia, ale jak opowiedział nam Obraniak, mocno pomógł mu... Robert Lewandowski.

Po zakończeniu kariery Ludovic Obraniak pracuje między innymi jako ekspert kanału "L'Equipe". Były reprezentant Polski w poniedziałek został oddelegowany na galę "France Football", gdzie wręczano Złotą Piłkę.

Obraniak był jednym z prowadzących studio telewizyjne, usytuowane niedaleko czerwonego dywanu, po którym wchodzili bohaterowie wieczoru.

Niektórzy z nich podchodzili do studia i udzielali krótkich wywiadów. Pojawił się tam między innymi Sadio Mane, który na samym początku dostał mocno niefortunne pytanie od jednego z dziennikarzy tej stacji.

Czy cieszysz się, że znów spotykasz Ludovica Obraniaka? - zapytał dziennikarz, odnosząc się do tego, że obaj grali w FC Metz. Tyle że prowadzący nie wziął pod uwagę, iż "Ludo" i Sadio występowali tam w różnych latach. - Kogo? Kto to jest?! - odpowiedział zaskoczony Senegalczyk.

Nagranie poszło w świat, ale... jak powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Ludovic Obraniak, zaraz potem bardzo pomógł mu Robert Lewandowski.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Wprawdzie ekspertem "L'Equipe" jesteś od dłuższego już czasu, ale na gali Złotej Piłki pracowałeś chyba po raz pierwszy?

Ludovic Obraniak, 34-krotny reprezentant Polski (6 goli), gracz m.in. Metz, Lille, Bordeaux, Auxerre, Werderu Brema, uczestnik EURO 2012: Tak, na tej gali byłem po raz pierwszy, choć tego typu uroczystości nie są dla mnie czymś nowym, bo to część piłkarskiej kariery, a trochę jednak w piłkę grałem. We Francji też są tego typu gale, wybór piłkarza roku w kraju i tak dalej. Poza tym byłem kilka razy na festiwalu w Cannes, choć oczywiście w innej roli.

ZOBACZ WIDEO: Ciekawa teoria spiskowa. Bayern zemści się za Lewandowskiego?

I jakie wrażenia z Theatre du Chatelet?

Mimo że trochę w takich wydarzeniach byłem otrzaskany, to jednak ten wieczór pozostanie w pamięci. Bo tyle legend na tak małej przestrzeni, chyba nigdzie tego nie można zobaczyć. Było siedmiu zwycięzców Złotej Piłki, był oczywiście aktualny triumfator i zapewne kilku przyszłych, bo przecież na sali pojawiło się wielu utalentowanych i już świetnych piłkarzy. Niejeden z nich pewnie sięgnie po Złotą Piłkę w przyszłości. No więc, gdy widzisz Zidane'a, Ronaldo i kilka innych legend, to jednak wiesz, że jesteś w miejscu wyjątkowym.

Na gali był też Sadio Mane. No i co tam się wydarzyło w waszym studio?

Sytuacja rzeczywiście była niecodzienna i szybko się rozeszła w internecie. Nie do końca jestem pewien, jaka jest prawda, bo Mane przyszedł do naszego studia w momencie, gdy niedaleko czerwonym dywanem przechodzili Benzema i de Bruyne. Wtedy zrobił się niesamowity tumult.

Powiem szczerze, że nie mam pewności, czy przez ten hałas Mane nie dosłyszał o kogo został zapytany, czy faktycznie mnie nie znał. Zakładam, że to drugie jest całkiem możliwe, bo graliśmy w FC Metz w różnym czasie. Ja do 2007 roku, a Sadio w sezonie 2011-2012. Mógł więc kompletnie nie kojarzyć kim jestem. Natomiast, pół żartem, pół serio, mogę powiedzieć, że zaznaczyłem moją obecność na gali na zasadzie "nieważne jak, ważne, żeby o tobie mówili". Ale już całkiem na poważnie: uratował mnie chwilę potem Robert Lewandowski.

W jakim sensie?

Tam, na czerwonym dywanie, była prezenterka, która przejmowała przechodzących piłkarzy i przekierowywała niektórych do naszego studia. I zaraz po sytuacji z Mane pojawił się tam Robert Lewandowski, z którym oczywiście też chcieliśmy porozmawiać. No więc dziennikarz zapytał Roberta: "Czy zna pan niejakiego Ludovica Obraniaka?". Wtedy zamarłem, pomyślałem: "Nie no, jak jeszcze 'Lewy' powie, że mnie nie zna, to już po mnie. Zawijam się ze studia i kończę z dziennikarstwem".

Ale "Lewy"...

Ale "Lewy" zachował się super. Powiedział, że oczywiście mnie zna i podszedł do naszego studia, poświęcając nam kilka chwil. A ja zawsze mówiłem we francuskich mediach, że miałem swój udział w rozwoju jednego z najlepszych piłkarzy świata. I odbiorcy nie byli pewni, czy mówię poważnie, czy robię sobie żarty. No więc zapytałem Lewandowskiego, czy może potwierdzić, że dołożyłem cegiełkę do jego rozwoju. Odpowiedział, że tak. Oczywiście wszystko na luzie, z uśmiechem. Ale tak na serio jestem wdzięczny Robertowi, bo mi pomógł, przykrywając tę sytuację z Mane. Co straciłem przy Sadio, szybko odzyskałem przy "Lewym" (śmiech).

Czwarte miejsce Lewandowskiego uważasz za słuszne, czy widziałbyś to inaczej?

W tym roku to czwarte miejsce jest w porządku. Patrząc na to, kto co zdziałał, zmieniłbym tylko nieco podium. Benzema pierwszy, Mane, a dorzuciłbym jeszcze Courtois. Potem Lewandowski i de Bruyne. Natomiast podziwiam Lewandowskiego za jego podejście do Złotej Piłki. Przecież po tym, co go spotkało powinien mieć już dwie Złote Piłki, a nie ma żadnej. To znaczy tej jednej nie ma tylko materialnie, natomiast wszyscy wiemy, że on ją tak naprawdę wygrał dwa lata temu. No a rok temu dostał trofeum Messi. Mógłby więc Lewandowski się trochę krzywić, może nawet nie przyjechać, ale on tu się pojawia, z uśmiechem. To wielka klasa z jego strony.

W tym roku zwycięzca był oczywisty.

Tak, myślę też, że również dlatego ta gala przebiegała w dobrej atmosferze. Bo tu nikt nie mógł mieć pretensji o wybór zwycięzcy. Karim zasłużył na to w pełni. Plus magiczny moment, gdy przekazał mu ją Zinedine Zidane, ostatni przed Benzemą triumfator tego plebiscytu z Francji. To były chwile, które długo zostaną zapamiętane.

Wierzyłeś, że Benzema doczeka się Złotej Piłki? Przez tyle lat w cieniu Cristiano Ronaldo, przez kilka lat poza reprezentacją Francji z wiadomych powodów.

No właśnie. A tu w wieku 34 lat przychodzi ten wyjątkowy moment. Ale Karim już taki jest: im więcej przeciwności go spotyka, tym on staje się silniejszy. Myślę też, że dużo mu dała obecność Cristiano Ronaldo. Mógł się nauczyć od niego kultury pracy, dbania o sobie. No i dwaj trenerzy: jeden z jego wzorów, czyli właśnie Zidane, i Carlo Ancelotti. Oni dali mu bardzo wiele.

Według mnie Benzema może jeszcze w przyszłości powalczyć o Złotą Piłkę. Gorzej z "Lewym", bo kadra musiałaby zrobić coś wielkiego na mundialu, a Barcelona zajść daleko w Lidze Mistrzów, co jest już raczej niemożliwe.

Faktem jest, że w mundialowym roku będzie Robertowi ciężko. Na pewno transfer do Barcelony ma spore znaczenie, bo zarówno Barca jak i Real dają jednak takie wielkie okno na świat. Ale z drugiej strony to faktycznie musi być potwierdzone wynikami drużyny. Bo gdy spojrzymy na podium w tym roku, to zobaczymy na nim trzech piłkarzy, którzy pracują dla drużyny, nie są wielkimi indywidualistami. Ale jeśli nie za rok, to mam nadzieję, że "Lewy" powalczy jeszcze za dwa.

A jak oceniasz szanse reprezentacji Polski na mundialu?

Mam mieszane uczucia. W tym sensie, że widziałem mecze lepsze i gorsze. Wydaje mi się, że czasem Lewandowski jest za bardzo osamotniony. Nie przekonuje mnie wariant gry z jednym napastnikiem. Jest Milik, Piątek... "Lewy", jak dla mnie, potrzebuje większego wsparcia z przodu. Owszem, czasem nawet w tym osamotnieniu potrafi coś zrobić, ale jednak pomoc by mu się przydała. Być może widziałbym więcej Kamila Grosickiego, który zawsze wprowadzał do drużyny takie pozytywne szaleństwo.

Francja?

Też są wątpliwości. Choćby ze względu na kontuzje. Nie zagra Ngolo Kante, Pogba prawdopodobnie też nie. Do tego kilka innych wątpliwości - nie wiadomo też do końca, jakim systemem zagra z tyłu Deschamps. Nie jest jasne, co z atakiem.

Czyli nie uważasz Francji za głównego faworyta?

Nie.

To kto, jeśli nie Francja?

Według mnie tym razem Latynosi. Argentyna albo Brazylia. W moim odczuciu te zespoły są tym razem lepiej "uzbrojone" na mundial niż Europa.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Niemieckie media piszą o plebiscycie
Zagraniczna prasa o gali France Football"

Źródło artykułu: