Wielka kontrowersja we Frankfurcie. BVB wygrywa w hicie kolejki

PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: Jude Bellingham
PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: Jude Bellingham

Borussia Dortmund wygrała na wyjeździe z Eintrachtem Frankfurt 2:1 i utrzymała kontakt ze ścisłą czołówką tabeli. Kapitalne zawody rozegrał bramkarz BVB Gregor Kobel, z kolei gospodarze zostali skrzywdzeni przez sędziego.

Takie mecze ogląda się z przyjemnością. Wypełnione trybuny, żywiołowy doping, dużo jakości na boisku i - co najważniejsze - ładne bramki. Trudno wyobrazić sobie lepszy scenariusz.

Jako pierwsi trafili goście, gdy po ładnej akcji prowadzenie BVB dał Julian Brandt. Przyjął lewą nogą, uderzył prawą, między nogami bramkarza. Odpowiedź Eintrachtu była jednak natychmiastowa. Mnóstwo miejsca na dwudziestym metrze miał rewelacyjny w tym sezonie Daichi Kamada i precyzyjnym uderzeniem doprowadził do remisu. Był to jego siódmy gol w tym sezonie.

W końcówce pierwszej połowy Eintracht powinien otrzymać rzut karny, bo ewidentnie faulowany przez Karima Adeyemi na piątym metrze był Jesper Lindstroem, ale sędziowie - ku wściekłości gospodarzy - nie dopatrzyli się przewinienia.

Ta sytuacja mogła zaważyć na końcowym wyniku, choć z drugiej strony trzeba zwrócić uwagę na fatalną skuteczność Eintrachtu po przerwie. Zespół z Frankfurtu stworzył sobie parę wybornych szans, jednak w nieprawdopodobnych wręcz okolicznościach nie strzelił drugiego gola. Najbliżej byli Mario Goetze (piłkę z linii bramkowej wybił Nico Schlotterbeck), a także Randal Kolo Muani, który nie trafił z bliska, mając przed sobą tylko Gregora Kobela. Golkiper BVB bronił fantastycznie, choć momentami dość szczęśliwie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporce: stadiony świata. Tego gola można oglądać bez końca

Co nie udało się miejscowym, to zrobili piłkarze z Dortmundu. Cudowne dziecko z Anglii Jude Bellingham zachował się w polu karnym niczym rasowy napastnik, stał twardo na nogach i nie pomylił się przy uderzeniu lewą nogą w dalszy róg bramki.

Mimo ambitnej postawy gospodarzom nie udało się wywalczyć nawet punktu, a w samej końcówce więcej było wzajemnych prowokacji i przepychanek na boisku niż walorów stricte piłkarskich. Dzięki temu Borussia przeskoczyła swojego sobotniego rywala w tabeli i jest już na trzecim miejscu.

Eintracht Frankfurt - Borussia Dortmund 1:2 (1:1)
0:1 Julian Brandt 21'
1:1 Daichi Kamada 26'
1:2 Jude Bellingham 52'

Składy:

Eintracht: Kevin Trapp - Tuta, Kristijan Jakić, Evan Ndicka - Eric Dina Ebimbe, Daichi Kamada (84' Rafael Borre), Sebastian Rode (72' Djibril Sow), Jesper Lindstroem (77' Lucas Alario), Mario Goetze, Luca Pellegrini - Randal Kolo Muani.

Borussia: Gregor Kobel - Niklas Suele, Mats Hummels, Nico Schlotterbeck, Thorgan Hazard - Karim Adeyemi (69' Marius Wolf), Jude Bellingham, Salih Ozcan, Julian Brandt (61' Emre Can), Donyell Malen (61' Giovanni Reyna) - Youssoufa Moukoko (61' Anthony Modeste).

Żółte kartki: Pellegrini, Lindstroem, Rode, Tuta, Trapp (Eintracht) oraz Ozcan, Can, Hummels, Reyna, Bellingham (Borussia).

Sędzia: Sascha Stegemann.

[multitable table=1495 timetable=10723]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Niesamowita forma Kownackiego! Gol Polaka na wagę zwycięstwa
Odrodzenie polskiego talentu. "Strzał w 10. Nie ma lepszego!"

Komentarze (0)