- Ich bramkarz zagrał naprawdę świetny mecz. Nie wiem, czy to kwestia maski, którą miał na twarzy, czy czegoś innego, ale był to doskonały występ - mówił po debiutanckim meczu Kamila Grabary w Lidze Mistrzów Pep Guardiola.
Młody golkiper od razu został rzucony na głęboką wodę, stając oko w oko z ofensywą Manchesteru City, z fenomenalnym Erlingiem Haalandem na czele. I choć ostatecznie wpuścił on 5 bramek, to i tak został bohaterem drużyny. A w kolejnych spotkaniach tylko potwierdzał swoje kapitalne umiejętności.
Bezdyskusyjny numer 1
O tym, że Grabara świetnie odnalazł się w FC Kopenhadze wiadomo było od dłuższego czasu. Już wiosną bił lokalne rekordy. W lidze duńskiej nie stracił bramki przez 763 minuty, czym o ponad godzinę przebił 23-letni rekord Jana Hoffmana.
ZOBACZ WIDEO: Dlatego Rafała Gikiewicza nie ma w kadrze. "Irytował"
Co innego jednak bronić przeciwko Hobro czy Aarhus, a co innego stawać naprzeciwko gigantom Premier League, Bundesligi czy La Liga.
Grabara na swój debiut w Lidze Mistrzów musiał jednak poczekać nieco dłużej niż mógł początkowo przypuszczać. Pierwsze dwa mecze opuścił bowiem z powodu kontuzji. Zastępujący go Matthew Ryan, choć zdołał zachować czyste konto z Sevillą, gdy tylko była tak możliwość, natychmiastowo musiał odstąpić miejsce Polakowi. W Kopenhadze bowiem nie ma dziś wątpliwości, kto jest numerem jeden. Zresztą podkreśla to też sam zainteresowany.
- Nie widzę konkurencji na pozycji bramkarza. Mam wszelkie powody by sądzić, że jestem pierwszym bramkarzem Kopenhagi - mówił niedawno Grabara w rozmowie z Tipsbladet.
"Nie złamie go byle co"
Pewność siebie, krnąbrność, a nawet pewna arogancja, to jednak od dawna znaki rozpoznawcze Grabary. Takie wypowiedzi jak przytoczona wyżej z jego ust nikogo specjalnie nie szokują. Do tej pory jednak brakowało tego, by słowa poprzeć czynami.
Kibice wciąż bardzo dobrze pamiętają liczne wpadki Polaka, czy to z czasów występów w Huddersfield, czy nawet Aarhus. Był moment, że niemal co tydzień do sieci wpadały kolejne filmiki z nieudanymi interwencjami młodego golkipera. Nie wszyscy jednak wówczas go przekreślali.
- Jest dynamiczny, dobrze wyszkolony technicznie, ma silny charakter. Nie złamie go byle co. Jego minusem jest jednak brak skupienia. Widać to po szkolnych błędach - bronił Grabarę w rozmowie z naszym serwisem Arkadiusz Onyszko.
Czas pokazał, że były golkiper się nie pomylił. Dziś Grabara jest w zupełnie innym miejscu należąc nie tylko do najlepszych bramkarzy Ligi duńskiej, ale i całej Ligi Mistrzów.
Ściana
Po 6 rozegranych meczach Ligi Mistrzów, największą liczbą udanych interwencji może pochwalić się dziś Simon Mignolet z Club Brugge. Belg 31 razy odbijał piłkę lecącą w światło jego bramki.
Kamil Grabara w tej klasyfikacji zajmuje 4. miejsce. Rzecz jednak w tym, że w przeciwieństwie do reszty zestawienia, nie ma on rozegranych 5 bądź 6 meczów, a zaledwie 3. Mimo to, zdołał w nich obronić aż 24 strzały. Co także warte podkreślenia, był on pierwszym golkiperem, któremu udało się w tym sezonie całkowicie zatrzymać ofensywę Manchesteru City (0:0 w drugim meczu, w tym obroniony karny Riyada Mahreza).
Będący w takiej formie Grabara w zasadzie może być też pewnym wyjazdu na mundial. Zwłaszcza, że już w młodzieżówce Czesław Michniewicz miał do niego sporą słabość. Dla Bartłomieja Drągowskiego pozostaje nadzieja, że selekcjoner faktycznie zabierze do Kataru czwórkę bramkarzy.
Wkrótce transfer?
Znakomite występy w Lidze Mistrzów to oczywiście świetne okno wystawowe dla każdego piłkarza. Liga duńska nie jest bowiem rzecz jasna tak skrupulatnie śledzona przez europejskich skautów. Co innego Champions League.
W Danii już liczą pieniądze z potencjalnej sprzedaży, a ta, zdaniem lokalnych ekspertów, może być rekordowa. - Ma autorytet w szatni i największy potencjał sprzedażowy. Może stać się najdroższym bramkarzem w historii Superligi - mówił Kenneth Emil Petersen, ekspert w duńskim Viaplay.
Na rozważania gdzie i za ile trafi Grabara przyjdzie jednak jeszcze czas. Najpierw przed Polakiem ostatni, pożegnalny mecz w tegorocznej Lidze Mistrzów. O 21:00 jego FC Kopenhaga podejmie na własnym stadionie Borussię Dortmund.
Czytaj także:
- Szokujące zachowanie byłego gwiazdora Barcelony trafiło do sieci
- Frustracja młodej gwiazdy FC Barcelony. "Czy byłem najgorszy?"