Wyniki śledztwa szwajcarskiego SRF wywołały szok. Dziennikarze odkryli, że Katarczycy wraz z pomocą byłego agenta CIA Kevina Chalkera oraz jego firmy Global Risk Advisors szpiegowali najważniejszych urzędników FIFA. W sprawę miał być zamieszany sam obecny emir Kataru Tamim ibn Hamad Al Sani. Nie wszystkich te doniesienia zdziwiły.
- Nie jestem zaskoczony, już rok wcześniej śledztwo dziennikarzy Associated Press mówiło wprost o tej firmie i tym człowieku. Sam o tym tweetowalem w listopadzie 2021 roku - powiedział dla WP Mieszko Rajkiewicz, członek Instytutu Nowej Europy.
Wszystko da się kupić?
387 milionów dolarów - to zaledwie kropla w morzu pieniędzy, które Katarczycy wydali na organizację mundialu. Tyle właśnie było potrzebne, by utrzymać mistrzostwa świata w kraju mimo poważnych zarzutów. W tym wypadku tych korupcyjnych.
ZOBACZ WIDEO: "Lewy" się nie zatrzymuje! Kto pożegna się z kadrą przed mundialem? - Z Pierwszej Piłki #24
Nie tylko bowiem zhakowano komputery największych przeciwników przyznania turnieju krajowi z Zatoki Perskiej, by ich zdyskredytować. Przeciwko niektórym z działaczy nastawionym negatywnie do Katarczyków były prowadzone działania szpiegowskie z prawdziwego zdarzenia.
Ofiarami padli wpływowi działacze m.in. Peter Hargitay, Sunil Gulati czy Theo Zwanziger. Wszystkich łączyło to, że sprzeciwiali się mundialowi w Katarze i wspierali konkurentów: Australię i Stany Zjednoczone. W przypadku tego ostatniego działania wywiadowcze zostały podjęte także przeciwko jego rodzinie.
- To pokazuje wyrachowanie Katarczyków i ich inteligencję w działaniu. Ogromny budżet, jaki wpompowano w działanie Global Risk Advisors, pokazuje, że i w przyszłości trzeba będzie coraz poważniej podchodzić do kwestii cyberinwigilacji osób decyzyjnych. Jeśli walczymy o czystość zasad wyboru gospodarza imprezy, to należy uczulić się na takie działania - opowiada Rajkiewicz.
Infantino pachołkiem Kataru?
Wiele organizacji, w tym te broniące praw człowieka, krytykuje FIFA za przyznanie praw do organizacji mundialu Katarowi. Jednak na te oskarżenia głuchy pozostaje Gianni Infantino.
Ten po doniesieniach o szpiegostwie Kataru nawet nie zareagował. Jeden z działaczy, Theo Zwanziger, który padł ofiarą działań szpiegowskich, powiedział dla SRF bez cienia wątpliwości: - Infantino jest wasalem Kataru.
Na ile takie twierdzenia są zgodne z rzeczywistością? - Opinia jest uzasadniona - wszak Infantino mieszka w Katarze, na co dzień żyje tam z rodziną. W teorii po to, aby osobiście doglądać przygotowań Kataru do MŚ, w praktyce FIFA jest zbyt mocno uwiązana z Katarczykami, by teraz otwarcie krytykować, odżegnywać się od wszystkiego, co nieetyczne w tym mundialu - komentuje Rajkiewicz.
Jak się okazuje, związki światowego futbolu z Katarem mogą się nie skończyć po tegorocznych mistrzostwach świata.
- Stały pobyt Infantino mówi też wiele o tym, jak FIFA poważnie podchodzi do tego kraju i chce utrzymać relacje po mistrzostwach świata. "Wasal Katarczyków" to niestety dosyć trafny opis obecnej sytuacji - kończy Rajkiewicz.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Dramat Polaka. Przejdzie operację
Tego nie pokazali w TV. Protest na meczu Ligi Mistrzów