Stracili gola w doliczonym czasie. "Stąd taka reakcja wszystkich"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Skra Częstochowa
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Skra Częstochowa

Dwa gole padły w Bełchatowie, gdzie Skra Częstochowa 1:1 zremisowała z Ruchem Chorzów. Po meczu obaj trenerzy nie byli zadowoleni z wyniku.

W Bełchatowie do końca ważyły się losy meczu Skry Częstochowa z Ruchem Chorzów. Niebiescy w doliczonym czasie wyrównali na 1:1, a mogli nawet wygrać.

Po spotkaniu zły na swoich podopiecznych był trener gości Jarosław Skrobacz. - Trudno po meczu, z którego się jest niezadowolonym, na szybko  wyciągnąć wnioski. Mam olbrzymie pretensje za 1. połowę. Graliśmy fatalnie, za wolno, schematycznie, bez determinacji. Rywalom bardziej zależało niż nam. Za 1. połowę jest mi wstyd. Mam nadzieję, że piłkarze także się wstydzą - powiedział na pomeczowej konferencji trener 14-krotnych mistrzów Polski.

- My po takim meczu nie zasługiwaliśmy na zwycięstwo, zagraliśmy źle. Oczywiście mogliśmy to spotkanie odwrócić w końcówce i wracalibyśmy z trzema punktami. Musimy posypać głowę popiołem, musi do nas dojść, że na boisku nic się samo nie zrobi. Trzeba sobie wypracować, zagrać z większą determinacją. Mogliśmy stracić gola na 2:0, później strzelamy. Tak powinien wyglądać cały mecz - dodał Skrobacz, który przyznał, że po raz kolejny zespół dopingiem wspomogli kibice i to pomogło drużynie w końcówce. - Kibice jeżdżą za nami wszędzie w dużej liczbie. Najczęściej widać przewagę naszych dopingujących. Wiara była w nich bardzo duża i na pewno nam to pomogło, że dzisiaj nie przegraliśmy - podsumował.

Rozczarowania po remisie nie krył trener Skry Jakub Dziółka. Jego drużyna przełamała się po ośmiu porażkach, ale musiała zadowolić się tylko punktem. - Byliśmy blisko zwycięstwa. Tak jak druga część rundy była dla nas trudna, tak ten mecz też był taki. Nastawienie zespołu było bardzo dobre. Ruch nam nie zagrażał. Miejsce w tabeli, plus kibice, wszystko było po stronie rywala. Sporo było emocji przy decyzji sędziego. Pozostawimy ją bez komentarza. To duże rozczarowanie, że nie utrzymaliśmy rezultatu. Mieliśmy możliwości, żeby strzelić kolejną bramkę. Trzeba zrozumieć naszą sytuację, stąd taka reakcja wszystkich - przyznał szkoleniowiec częstochowskiej drużyny.

Dziółka przyznał, że jest szansa, że wiosną jego zespół w końcu zagra u siebie. - Nie gra się łatwo przez półtora roku na wyjeździe. Do tego dochodzą kontuzje. Mam nadzieję, że rundę wiosenną rozpoczniemy na naszym stadionie w Częstochowie - powiedział trener Skry.

Czytaj także:
Cztery gole w derbach Śląska. Czwarty raz Ruchu Chorzów
Trener Ruchu Chorzów nie owijał w bawełnę. "Jestem wkurzony"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyjątkowe momenty Xaviego. Nie zabrakło Lewandowskiego

Komentarze (0)