Takie obrazki są rzadkością, żeby nie powiedzieć, że prawie się nie zdarzają. Robert Lewandowski we wtorek, w wieku 34 lat, dopiero po raz drugi w karierze wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce niemal 10 lat temu, jeszcze w barwach Borussii Dortmund.
Tym razem sędzia nie miał jednak wyjścia. Polski napastnik z wyskoku trafił łokciem w głowę Davida Garcii. Powtórki zajścia nie pozostawiły złudzeń.
- Niech on mówi o dużym szczęściu, że nie dostał za ten drugi faul bezpośredniej czerwonej kartki, bo tak naprawdę celem był zawodnik, a nie piłka. Analizując tę sytuację, powiem szczerze, widziałbym tutaj bezpośrednią czerwoną kartkę - mówi w rozmowie z naszym serwisem Adam Lyczmański, były sędzia, obecnie ekspert w Canal+.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski upomina młodych piłkarzy Barcelony? "Przypomina mi Podolskiego"
- To, że on nazywa się Robert Lewandowski, to nic nie zmienia. Ja się nazywam Adam Lyczmański, a jak jadę samochodem, to muszę jechać 50 km/h w terenie zabudowanym. Nazwisko nie zwalnia z respektowania przepisów - dodaje nasz rozmówca.
Sam Lewandowski był jednak na gorąco mocno zdziwiony decyzją arbitra. Jesus Gil Manzano momentalnie został otoczony przez piłkarzy Barcelony, w tym polskiego snajpera, którzy starali się wywrzeć presję na zmianę jego decyzji.
- Zdziwienie Lewandowskiego było tu dla mnie zaskakujące. To jest ewidentna żółta, mocna żółta kartka, choć tak jak powiedziałem, mi osobiście bliżej tutaj do bezpośredniej czerwonej. Celem ataku Roberta był tu przeciwnik nie piłka. Poszedł z premedytacją z łokciem w rywala - podkreśla Lyczmański.
- Nawet, gdy zdarza się jakieś, że tak powiem faux pas, to i tak trzeba respektować przepisy. Wielkie nazwisko z niczego tutaj nie zwalnia. Oczywiście, to nasza polska gwiazda, ale podkreślę raz jeszcze: moim zdaniem tu się należała bezpośrednia czerwona kartka.
- Bezpośrednia czerwona kartka miałaby zapewne też inne konsekwencje w postaci pauzy w kolejnych meczach, aczkolwiek nie wiem, czy nie będzie sytuacji jak w naszej ekstraklasie, że tamtejsza komisja ligi czegoś się dopatrzy i zmieni decyzję. Ja bym był za tym, bo takich sytuacji na boisku jednak nie chcemy. Piłkarze mają grać w piłkę, a nie uderzać się łokciami po twarzy. Brzydkie zachowanie. Osobiście jestem tym zaskoczony - mówi nam były arbiter.
Dłuższa pauza Lewandowskiego faktycznie nie jest wykluczona. W hiszpańskich mediach już teraz głośno jest bowiem nie tylko o faulu, ale i o gestach pokazywanych przez "Lewego", gdy ten opuszczał murawę. Zdaniem tamtejszych dziennikarzy Polaka mogą czekać nawet 4 mecze zawieszenia (więcej TUTAJ).
- Pamiętam czasy, jak jeszcze ja mu sędziowałem, oczywiście wówczas nie był jeszcze taką gwiazdą, ale nigdy nie słynął w polskiej lidze z tego typu zachowań, a tutaj było to zachowanie, powiem wprost, żenujące i słabe - kończy Lyczmański.
Czytaj także:
- Bayern idzie jak burza w Bundeslidze. Werder na łopatkach
- Lewandowski z czerwoną kartką! Zobacz, co zrobił