Wiadomo coraz więcej. Prezes Narodowego tłumaczy awarię

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: kibice na trybunach PGE Narodowego
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: kibice na trybunach PGE Narodowego

- Część, która uległa pęknięciu jest wielkości samochodu osobowego. To element, który mocuje jedną z trzech głównych lin, na których zawieszona jest iglica - tłumaczy Włodzimierz Dola, prezes PGE Narodowego.

Potwierdziły się informacje WP SportoweFakty o przeniesieniu środowego meczu Polski z Chile ze Stadionu Narodowego. Jedna z aren Euro 2012 nie będzie mogła gościć Biało-Czerwonych przed wyjazdem na mundial z powodu usterki jednego z elementów konstrukcji stalowo-linowej. Chwilę później tę informację potwierdził operator obiektu i Polski Związek Piłki Nożnej. Cały czas trwa poszukiwanie nowego stadionu, na którym odbędzie się spotkanie towarzyskie drużyny Czesława Michniewicza.

Szczegóły dotyczące awarii tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Włodzimierz Dola, prezes PGE Narodowego. Mówi też, jak będzie wyglądał plan przywrócenia stadionu do pełnej sprawności.

Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy czwartkowa inspekcja była pierwszą czy kolejną po wykryciu usterki, która przesądziła o przeniesieniu meczu?
Włodzimierz Dola, prezes PGE Narodowego:

Jednym z przeglądów, które dokonujemy jako operator stadionu, jest przegląd konstrukcji stalowych. Trwa on około miesiąca, bo jest bardzo dużo elementów. W jego następstwie zwrócono nam uwagę, że na jednym z elementów jest rysa i należałoby to zbadać. Przeprowadziliśmy dodatkowe badanie i w czwartek okazało się, że jest to pęknięcie. W trybie natychmiastowym poprosiliśmy o wsparcie projektanta konstrukcji dachu oraz jego wykonawcę. Prowadzili dalsze badania tego elementu i wysłali nam notę z rekomendacją o tymczasowym zamknięciu obiektu.

ZOBACZ WIDEO: Fenomenalny gol Podolskiego, ostatnia prosta do mundialu, wielka seria Lewego przerwana - Z Pierwszej Piłki #25

Czy przy tej usterce nie było innego wyjścia niż zamknięcie obiektu i przeniesienie miejsca rozegrania spotkania z Chile?

Nie było. To poważna usterka i teraz trwa diagnoza, jak ją naprawić. Przygotowywany jest plan naprawczy.

Jak ten plan będzie wyglądał?

Dopóki nie stwierdzimy, że jest bezpiecznie, to nie wpuścimy ludzi na stadion. Element, który uległ usterce mocuje jedną z trzech głównych lin, na których zawieszona jest iglica. Część, która uległa pęknięciu jest wielkości samochodu osobowego. Iglica waży 60 ton. Trzeba będzie wzmocnić uszkodzone mocowanie, zabezpieczyć dodatkowymi mocowaniami, a następnie przejść do kolejnego kroku, czyli długofalowej naprawy.

Sebastian Staszewski z Interii podał, że "żywotność fragmentu mocowania iglicy, na którym pojawiła się usterka, był szacowany na 50 lat". Czy to prawda?

W momencie budowania stadionu szacuje się żywotność obiektu. Z informacji, które podawano podczas projektowania i budowy stadionu, określony okres żywotności obiektu był szacowany na 50 lat. Natomiast poszczególne elementy na stadionie miały różne okresy gwarancji. Standardowa budowlana jest dość krótka, trwa maksymalnie trzy lata. Gwarancja na dach skończyła się 30 kwietnia. Przed jej upływem zrobiliśmy przegląd i nie wykazał on żadnych usterek. Wyszła ona dopiero w przeglądzie rocznym dokonanym na przełomie października i listopada.

Czy wstępnie oszacowaliście już straty wynikające z przeniesienia meczu reprezentacji Polski?

Będziemy je liczyć. Nie chodzi tu wyłącznie o murawę, która została już położona. To także koszty cateringu, całej hospitality, więc kosztów będzie sporo. Jednak pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy w tej sytuacji to zamknięcie stadionu. Kolejna to skupienie się na tym, jak doprowadzić go z powrotem do funkcjonowania. Dopiero w kolejnym kroku będziemy szacować szkody. A niewątpliwie my i PZPN je ponieśliśmy w wyniku tej sytuacji.

rozmawiał Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty

Czytaj też:
PZPN zabrał głos ws. meczu z Chile. Wydano specjalny komunikat
Co z organizacją imprezy masowej i biletami na mecz z Chile? Mamy komentarz PZPN

Źródło artykułu: