Dwieście procent normy "Ecika"

Po awansie Ruchu do ekstraklasy, skuteczny w drugiej lidze Łukasz Janoszka, nie potrafił się przełamać. Napastnik, który ostatnio częściej występuje na lewym skrzydle w końcu się odblokował. Po bramce zdobytej w Pucharze Polski "Ecik" dwukrotnie trafił do siatki w pojedynku z Odrą w Wodzisławiu. Było to dopiero drugie i trzecie trafienie Janoszki w ekstraklasie.

Od kilku spotkań dotychczasowy napastnik Ruchu Chorzów Łukasz Janoszka zaczął grać w podstawowym składzie Niebieskich. - W pojedynku z Cracovią wszedł z ławki i przekonał mnie, że warto na niego stawiać - stwierdził trener czternastokrotnych mistrzów Polski Waldemar Fornalik. Przy słabszej formie etatowego do tej pory lewego pomocnika Pavola Balaża "Ecik" otrzymał szansę gry i wydaje się, że ją wykorzystał. - Można powiedzieć, że otrzymał ofertę nie do odrzucenia - śmieje się trener Niebieskich.

Sam zainteresowany cieszy się przede wszystkim z faktu, że regularnie gra. - Forma w końcu przyszła. Ale idzie nie tylko mnie, ale i całej drużynie. Cieszą trzy punkty wywalczone na wyjeździe. Oczywiście, mogliśmy wygrać wyżej. Nie bądźmy jednak zbyt zachłanni. Należy się cieszyć ze zwycięstwa 3:1. Trochę szkoda straconego w końcówce gola. Było to zupełnie niepotrzebne - powiedział 22-letni wychowanek Ruchu Radzionków, który w sobotnie popołudnie został bohaterem derbowego meczu w Wodzisławiu. - Zagraliśmy dobre spotkanie, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Gospodarze wcale nie prezentowali się słabo. Myślę, że to my się pokazaliśmy z dobrej strony i nie pozwoliliśmy Odrze na zbyt wiele. Dyktowaliśmy warunki gry - dodał autor dwóch bramek. Szczególnie drugie trafienie zapadło wszystkim widzom w pamięci. Do tej pory z efektownych uderzeń głową słynął ojciec Łukasza - Marian Janoszka. - Tata na pewno jest dumny ze strzelonej przez ze mnie bramki głową. To był zawsze jego atut. Nie raz byłem na meczach z udziałem ojca i widziałem jego trafienia - stwierdził lewy pomocnik chorzowian.

Janoszka został zmieniony na kwadrans przed końcem gry. Schodząc z placu gry piłkarz stracił szansę na ustrzelenie hat-tricka. - Troszeczkę sił już mi brakowało. Nie ma mowy o żalu do trenera za to, że zostałem zmieniony - ocenił Łukasz Janoszka, który mimo dobrej postawy w dalszym ciągu nie może się czuć pewniakiem do gry w podstawowym składzie. - Nigdy nie można powiedzieć, że ma się pewne miejsce w podstawowej jedenastce. Raz w formie jest jeden zawodnik, a za dwa tygodnie wyższą dyspozycję może zaprezentować kolejny. W zespole jest zdrowa rywalizacja, nikt się nie obraża. Pracujemy ciężko na treningach właśnie po to, aby wskoczyć do składu - stwierdził były gracz m.in. Walki Zabrze oraz GKS Katowice.

Po dziewięciu kolejkach piłkarze Ruchu powrócili na pozycję wicelidera. Janoszka spokojnie podchodzi do przyszłości. - Chcemy grać jak najlepiej w każdym spotkaniu. Nie zakładamy sobie takich celów jak gra w pucharach. Musimy zdobywać jak najwięcej punktów. Znamy swoje miejsce w szeregu i na pewno się nie podpalamy - podsumował Janoszka.

Komentarze (0)