Artykuł ukazał się w ramach cyklu "Oczami świata", w którym WP SportoweFakty rozmawiają z dziennikarzami z krajów-uczestników mundialu w Katarze.
W 2006 roku Reprezentacja Ghany sensacyjnie awansowała do 1/8 finału, a po czterech latach była od krok od historycznego dla Afryki półfinału mundialu. Póżniej oczekiwania wobec niej były podobne, ale skończyło się rozczarowaniem i fazą grupową turnieju w Brazylii. Ostatnio natomiast jej zawodników w ogóle zabrakło w stawce.
Na MŚ 2022 podopieczni Otto Addo pojawili się na turnieju po dłuższej przerwie i wyjątkowo nie muszą martwić presją. - Ludzie są podekscytowani, że w ogóle mogą oglądać w Katarze naszą drużynę. Poza tym jednak jest duże poczucie pesymizmu co do szans na dobry wynik - mówi nam dziennikarz Dani Koranteng.
ZOBACZ WIDEO: "To jest znaczące". Co się wyprawiało w szatni Argentyńczyków?
- Obecny rok nie był zbyt obiecujący dla reprezentacji kraju. Puchar Narodów Afryki zakończył się najgorszym występem w historii rozgrywek. To w połączeniu z ostatnimi meczami towarzyskimi nie wzbudza zaufania w narodzie - tłumaczy dalej nasz rozmówca.
Nowe gwiazdy bez zgrania
Kadra Ghany na MŚ 2022 teoretycznie wydaje się dawać nadzieję na niezłe rezultaty. W drużynie nie brak piłkarzy wyróżniających się w Premier League, Primera Division czy Ligue 1. - Problem w tym, że poza braćmi Ayew nikt nie ma doświadczenia z tego turnieju - zauważa Koranteng.
- W tym roku do drużyny dołączyli nowi utalentowani gracze jak chociażby Inaki Williams, Tariq Lamptey czy Mohammed Salisu. Mimo dużych umiejętności nie zdążyli oni jednak jeszcze odpowiednio zintegrować się z resztą zespołu. Wygląda więc na to, że znowu pozostaje liczyć na chęci pokazania się i waleczność zawodników - dodaje ghański dziennikarz.
Nie ma bramkarza
Duże nadzieje wiązano w Ghanie z innym "wytransferowanym" piłkarzem, który dołączył do reprezentacji w ostatnich kilkunastu miesiącach. Joe Wollacott miał być podstawowym bramkarzem na MŚ i zarazem jednym z kluczowych graczy w taktyce Addo. Przed turniejem doznał jednak kontuzji, która wyeliminowała go z kadry.
- Na mistrzostwach potrzeba golkipera, który da coś więcej. Tak było w naszym przypadku w 2010 roku i tym razem liczyliśmy na podobną historię. Potrzebowaliśmy go w najwyższej formie, takiej jak chociażby pokazał w meczu barażowym z Nigerią. Niestety... - ubolewa Koranteng.
Nie liczą na awans
Ghana trafiła do Grupy H z Portugalią, Urugwajem i Koreą Południową. Wydawało się, że w tym gronie walka o awans jest jak najbardziej możliwa. Niemniej takich oczekiwań nie ma. - Biorąc pod uwagę siłę drużyn uważam, że zajęcie trzeciego miejsca byłoby dobrym wynikiem. Stawianie za cel fazy pucharowej byłoby przesadą - zaskakuje Koranteng.
Drużyna z zachodniej Afryki zaczęła turniej od minimalnej porażki z ekipą z Europy (2:3). Wszelkie rozstrzygnięcia są więc dla niej dalej możliwe. Jej kolejnym przeciwnikiem będzie zespół z Azji, a spotkanie zaplanowano na poniedziałek 28 listopada o godz. 14.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty