Polską kadrę eskortowały wojskowe F-16. Dlaczego? Minister Bortniczuk tłumaczy

PAP / Marcin Obara / Na zdjęciu: Kamil Bortniczuk
PAP / Marcin Obara / Na zdjęciu: Kamil Bortniczuk

Fakt, że polskie F-16 eskortowały kadrę narodową do Kataru, wywołał niemałe poruszenie. Do zdarzenia odniósł się sam Kamil Bortniczuk. Minister Sportu i Turystyki zapewnia, że nic strasznego się nie stało, a samoloty wykorzystano w słusznym celu.

Kadra trenera Czesława Michniewicza w drodze na mundial doczekała się nie byle jakiej eskorty. Za samolotem, w którym zasiedli nasi piłkarze, do południowej granicy Polski podążały wojskowe F-16. Portal Łączy nas Piłka pochwalił się całym zajściem na Twitterze i tym samym wywołał burzę. Media społecznościowe obiegły przeróżne komentarze, w dużej mierze negatywne, podważające sens takiego pomysłu.

Część internautów nie kryła zaskoczenia, mieszającego się z uczuciem konsternacji, dopytując, czy piloci nie mają czasami lepszych zajęć. Do tablicy wezwano również Mariusza Błaszczaka, z zapytaniem, czy ten nie ma już na co wydawać publicznych pieniędzy. Wydaje się jednak, że zarzuty skierowane w kierunku Ministra Obrony Narodowej były nieuzasadnione.

Szybkie sprostowanie

Ze względu na to, że sprawa odbiła się tak szerokim echem, o wyjaśnienie całego zdarzenia błyskawicznie zadbał Kamil Bortniczuk. Minister Sportu i Turystyki w rozmowie z dziennikarzem portalu sport.interia.pl przekonywał, że nie wydarzyło się nic złego i dodał, że gdyby piloci nie zdecydowali się umilić czasu polskim piłkarzom, i tak musieliby krążyć po niebie przez kilka godzin.

ZOBACZ WIDEO: Dziennikarz z Brazylii mówił o Polakach. "Opinie oderwane od rzeczywistości"

- W naszym samolocie było duże poruszenie, bo nie wszyscy wiedzieli, że taka eskorta będzie miała miejsce. Myślę, że dla piłkarzy to też bardzo fajny sygnał, że lecą rządowym samolotem, a eskortują ich wojskowe F16 - powiedział Bortniczuk w rozmowie z Interią.

- Uprzedzając ewentualne ataki - te samoloty i tak muszą swoje godziny wylatać. Czy latają w kółko po polskim niebie, czy chwilę wokół rządowego samolotu - to już żadnych dodatkowych kosztów nie generuje - dodał w tej samej konwersacji.

Klimat nie da się aż tak we znaki?

Minister odniósł się również do innych kwestii. Zdradził między innymi, że w Katarze przebywa na zaproszenie tamtejszego ministra sportu. Dodał także, że jest zameldowany w innym hotelu niż nasi reprezentanci, przez co nie było mu dane zobaczyć królewskiego przywitania polskiej kadry, zorganizowanego przez Katarczyków. Jak wiadomo, Biało-Czerwoni zameldowali się w piątek w luksusowym, pięciogwiazdkowym Ezdan Palace Hotel, znajdującym się w Dosze.

Bortniczuk skomentował także warunki atmosferyczne panujące w Katarze. Te jego zdaniem wcale nie są najgorsze, natomiast równocześnie przyznał, że spotkania rozgrywane o wczesnych porach mogą dać się piłkarzom we znaki.

- Wszyscy w sztabie byli przygotowani na upał. Pierwszy mecz gramy dokładnie o tej porze, czyli o 17 tutejszego czasu i czujemy, że warunki są takie, że da się normalnie oddychać. Myślę, że nie jest cieplej, niż często w Polsce latem. Trudniej będzie w meczach rozgrywanych o wcześniejszych porach - stwierdził w wywiadzie z Interią.

Na zakończenie Minister zabrał głos w sprawie restrykcji nałożonych przez katarskie władze. Bortniczuk nie jest nimi zdziwiony i zauważył, że wynikają one z różnic kulturowych.

- Jesteśmy w kraju, który ma swoją wyraźną tradycję i kulturę, która objawia się w sposobie podejścia chociażby do używek. Myślę, że to jest sprawa, która powinna być rozstrzygnięta między krajem-organizatorem a instytucją-organizatorem, czyli Katarem a FIFA - podsumował rozmowę z Interią.

Polscy piłkarze rozegrają swoje pierwsze spotkanie we wtorek, o godzinie 17:00 czasu polskiego. Mecz odbędzie się w Dosze. Przeciwnikami Biało-Czerwonych będą reprezentanci Meksyku.

Zobacz także:
Jest porozumienie. Warszawa nadal będzie miała europejskie puchary
Fatalne wieści w sprawie gwiazdy Bayernu. Niemcy piszą o szoku!

Źródło artykułu: