Do zdarzenia doszło w niedzielny (17.11) wieczór na 33 kilometrze autostrady A-394. Hiszpańska "Marca" informuje, że około 20:30 samochód, za kierownicą którego siedział Chapi, niespodziewanie zjechał z jezdni. Świadkowie zdarzenie relacjonowali, że pojazd zatrzymał się 30 metrów od pobocza i stanął w ogniu.
Na miejsce zdarzenia wysłano straż pożarną, funkcjonariuszy hiszpańskiej Gwardii Cywilnej oraz ratowników medycznych. Niestety, życia kierowcy nie udało się uratować.
Śmierć 30-latka następnego dnia potwierdził jego zespół - El Club Palmar Vereda Real. To drużyna z niższych lig hiszpańskich, która rozgrywa swoje mecze w regionalnych rozgrywkach Andaluzji. Na Instagramie w przejmujący sposób pożegnano Chapiego.
"Wciąż nie jesteśmy w stanie tego przyswoić. Dziś opłakujemy stratę naszego kolegi i przyjaciela, Chapiego. Człowieka, który błyszczał nie tylko na boisku, ale i w życiu. Jego charyzma, zaraźliwa energia i wieczny uśmiech napełniały radością tych, którzy mieli szczęście go znać" - napisano.
"Chapi był nie tylko zawodnikiem; był istotną częścią naszej rodziny. Jego wyjątkowy charakter i sposób bycia sprawiały, że wszyscy go kochali. Zawsze z dumą mówił, że jest „najlepszy” i dziś chcemy go takim zapamiętać: najlepszy kolega z drużyny, najlepszy przyjaciel, najlepszy przykład miłości do tego sportu" - czytamy dalej. We wpisie złożono też kondolencje rodzinie i bliskim zmarłego 30-latka.