Absolutny hit pierwszej kolejki Mundialu 2022 Brazylia - Serbia może być dla zespołu z Bałkanów początkiem pięknej drogi. Wielu to właśnie w podopiecznych Dragana Stojkovicia upatruje czarnego konia mundialu.
A są ku temu podstawy. Wielu Serbów odgrywa ważne role w wielkich klubach, a reprezentacja wygrała grupę eliminacyjną z bardzo silną Portugalią. Jednak to nie pierwszy raz, kiedy ekipa z Bałkanów jest wymieniana w gronie potencjalnych niespodzianek mistrzostw świata.
"Rany z przeszłości wciąż są"
- Jeśli patrzymy na nową historię to jest to Serbia, od której najwięcej się oczekuje. Po raz pierwszy po rozpadzie Jugosławii pod nazwą Serbia awansowaliśmy na mundial w 2010 roku. Mieliśmy wtedy generację, od której się wiele oczekiwało, przynajmniej wyjścia z grupy. Wygraliśmy z Niemcami na otwarcie 2:1, ale później przegraliśmy z Australią i Ghaną - wyjaśnia Vlada Żivanović, redaktor naczelny działu sportowego "Danas".
- Po 12 latach znów mamy reprezentację, od której się wiele oczekuje. Istnieje jednak duża doza niepewności. Od 1998 roku nie przeszliśmy fazy grupowej na ani jednym turnieju. Rany z przeszłości wciąż są. Jesteśmy jak Polska, zawsze oczekiwania są maksymalne, a później przychodzą maksymalne rozczarowania - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Eksperci liczą na reakcję Lewandowskiego. "Na pewno będzie wkurzony"
Serbski Brzęczek i szybkie odrodzenie
Jednak nie tylko w rozczarowaniach reprezentacje Serbii i Polski są podobne. Na mistrzostwa świata w 2018 roku Serbowie jechali z niewiele mniejszymi nadziejami. Zdecydowano się jednak zwolnić trenera Slavoljuba Muslina po udanych eliminacjach. Wewnątrz zespołu doszło do pokaźnego konfliktu.
- W 2018 roku doszło do rozłamu. Z powodu konfliktów w związku Slavoljub Muslin, który wprowadził kadrę na mundial, został zwolniony po kwalifikacjach. Pojawiła się zła atmosfera, gracze publicznie wypowiadali się, że to zła decyzja - tłumaczy Żivković. - Ljubisa Tumbakobvić nie miał złych wyników, ale Matić, Milivojević zrezygnowali z występów w kadrze. To był męczący okres i nikt nie myślał, że zakończy się tak szybko - wyjawia Serb.
A to za sprawą Dragana Stojkovicia. Objął drużynę w 2021 roku i odmienił ją błyskawicznie. Jego ekipa zaskoczyła, wygrywając bardzo trudną grupę z Portugalią.
- Stojković został trenerem miesiąc przed kwalifikacjami na Katar. Nie miał czasu na przygotowania, a miał ciężkie mecze. Wygrał z Irlandią, Azerbejdżanem, a z Portugalią zremisował - mówi dziennikarz.
- A z tymi ostatnimi w Belgradzie przegrywaliśmy już 0:2. - podkreśla. - Uporządkował także taktykę. W końcu Serbia wie, jak grać. Prezentujemy ofensywną piłkę i nie jest ważne, kto gra w podstawowym składzie. I bez gwiazd możemy dobrze występować. Mamy adekwatne zmiany. Jedynym niezastąpionym, alfą i omegą jest Aleksandar Mitrović. Selekcjoner powiedział, że weźmie go i do Kataru nawet z jedną nogą. To serce ekipy - wyjawia.
Wielkie gwiazdy poniosą Serbię na szczyt?
Reprezentacja Serbii jest naszpikowana wieloma gwiazdami europejskiego formatu. Tacy zawodnicy jak Dusan Tadić, Sergej Milinković-Savić, Aleksandar Mitrović, Dusan Vlahović a także Luka Jović mają dać pierwszy po rozpadzie awans do 1/8 finału. A może i coś więcej.
- To właśnie z ich powodu mamy nadzieję, że możemy być czarnym koniem tego mundialu. - twierdzi Żivanović. - Oni wszyscy są w formie, a oprócz Tadicia są w idealnym wieku, między 25-30 lat - zapewnia.
Ważne zadanie przez piłkarzem PKO Ekstraklasy
Filip Mladenović z Legii Warszawa w ostatnich miesiącach swoją dobrą grą wywalczył bilet do Kataru. Jaką będzie miał rolę w reprezentacji? Czy jest jednym z ostatnich zawodników w hierarchii Stojkovicia, a może będzie miał przed sobą konkretne zadania?
- Mogę zagwarantować, że Mladenović nie będzie miał tylko 10-15 minut na mundialu. - twierdzi Serb. - Będzie ważną zmianą dla Filipa Kosticia na lewej stronie. On ma 31 lat, ale może zaskoczyć. Nie jest tylko dobry w defensywie, ale ma odpowiednie dośrodkowanie. Jest też bardzo bystrym graczem - opowiada.
- Wcześniej drugą opcją na tej pozycji był Mihailo Ristić. Mladenović był trzeci i wchodził jak któryś z wyżej wymienionej dwójki miał kontuzję czy musiał pauzować za kartki. Świetnie spisał się w meczach Ligi Narodów i pokazał, że ma jakość. Sam siebie w ostatnim momencie wciągnął do składu drużyny - twierdzi Żivanović.
Grupa śmierci
Serbowie będą mieli zmagać się z wmagającymi przeciwnikami już na samym początku mundialu. Turniej rozpoczną w czwartek 24 września o 20:00 meczem z Brazylią. Później zmierzą się z Kamerunem oraz kadrą Szwajcarii. To grupa śmierci mundialu w Katarze.
- My już się do takiej grupy przyzwyczailiśmy. W 2006 roku byliśmy z Holandią, Argentyną i Wybrzeżem Kości Słoniowej. Przegraliśmy wszystkie 3 mecze. W Serbii istnieją teorie spiskowe, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, że małe kraje jak Serbia, Polska, Czechy itd. celowo dostają trudnych rywali w grupie - przybliża dziennikarz.
Grupa Serbów wygląda niemal tak samo jak przed czterema laty. - W Rosji graliśmy z Brazylią i Szwajcarią. To mało prawdopodobny przypadek. Teraz mamy Kamerun zamiast Kostaryki. Dwie trzecie składu wie już, jak się gra przeciwko Brazylii z Neymarem - wyjaśnia.
Na co w takim razie może być stać Serbów? Czy grupa śmierci okaże się dla nich za trudnym wyzwaniem?
- Realnie patrząc, Serbia ma umiejętności, by przejść grupę. Później mecz 1/8 finału może być kluczowy. Trafimy najpewniej na Portugalię lub Urugwaj, prawdopodobnie Portugalię, bo przewiduję, że zajmiemy drugie miejsce w grupie. Wygrany mecz 1/8 finału może pokazać, że nie trzeba się bać nikogo - kończy Vlada Żivanović.
Kończący 1. kolejkę fazy grupowej mundialu mecz Brazylia - Serbia w czwartek o godz. 20 czasu polskiego.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Nawałka grzmi w sprawie "Lewego". "To nie na miejscu"