Za awans do 1/8 finału mistrzostw świata każdy piłkarz Korei Południowej miał otrzymać premię w wysokości 70 tys. dolarów. Wiele wskazuje jednak na to, że na ich konta takie sumy nie wpłyną, bo podopieczni Paulo Bento po dwóch kolejkach mają tylko jeden punkt wywalczony parę dni wcześniej z Urugwajem. W poniedziałkowe popołudnie Koreańczycy po szalonym meczu przegrali z Ghaną 2:3.
To był istny rollercoaster. Pierwsza połowa zdecydowanie dla Ghany. Wystarczyły dwa dośrodkowania i było 2:0, a gole strzelali dwaj zawodnicy o imieniu Mohammed - Salisu i Kudus. Przy pierwszym trafieniu była jeszcze chwila niepewności, bo sędzia Tomasz Kwiatkowski na VAR analizował, czy aby nie doszło tam do zagrania ręką, natomiast po chwili wszystko było już jasne i mieliśmy wskazanie na środek boiska.
Defensywa w składzie Kim - Kim, Kim, Kim, Kim tym razem nie sprostała zadaniu. Inna sprawa, że do momentu straty pierwszego gola to Korea Płd. była stroną przeważającą, ale brakowało konkretów. To takie posiadanie piłki dla samego posiadania. Rywale byli dużo bardziej wyrachowani.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pazdan chwali Wojciecha Szczęsnego. "Życie mu oddało"
Wydawało się, że Ghana kontroluje wydarzenia na boisku i nic jej nie grozi. No właśnie, wydawało się. Po dwóch akcjach na skrzydle, dwóch precyzyjnych dośrodkowaniach i... dwóch strzałach głową Cho Gue-sunga Korea Płd. doprowadziła do remisu. A on mógł mieć nawet hat-tricka, jednak dosłownie chwilę przed pierwszym golem efektowną interwencją popisał się Lawrence Ati-Zigi. Wcześniej Koreańczycy nie oddali ani jednego celnego strzału. Ale gdy już strzelili raz, to później robili to bez opamiętania.
Mówi się, że psychologia w futbolu jest bardzo ważna, a minuty bezpośrednio po strzelonym (lub straconym golu) są najważniejszymi w meczu. Ghana miała być na kolanach. Korea Płd. w euforii, bo były perspektywy na niesamowity comeback. Tymczasem po chwili po raz kolejny to zespół z Afryki był na prowadzeniu, a swoją drugą bramkę tego dnia zdobył Kudus. Ładna akcja, choć finalizacja trochę z przypadku, bo kiks Inaki Williamsa sprawił, że jego kolega z drużyny miał okazję do strzału.
Koreańczycy znów zostali zmuszeni do gonienia wyniku. Rzucili się rywalowi do gardeł, stwarzali kolejne sytuacje. Był groźny strzał z dystansu, później piłka była wybijana z linii bramkowej. Walczyli do ostatnich sekund, w doliczonym czasie gry praktycznie nie schodzili z połowy przeciwnika, lecz drugi raz wyrównać się już nie udało. Z jednej strony śmiech i radość, z drugiej smutek i łzy.
Ghana znalazła się w bardzo komfortowym położeniu. Po dwóch meczach ma trzy punkty i w ostatniej kolejce zagra o awans z Urugwajem. Z kolei Koreańczycy będą musieli wygrać z Portugalią. Zrobili to na mundialu w 2002 roku, ale czy są w stanie powtórzyć ten wyczyn?
Korea Południowa - Ghana 2:3 (0:2)
0:1 Mohammed Salisu 24'
0:2 Mohammed Kudus 34'
1:2 Cho Gue-sung 58'
2:2 Cho Gue-sung 61'
2:3 Mohammed Kudus 68'
Składy:
Korea Płd.: Kim Seung-gyu - Kim Moon-hwan, Kim Min-jae (90+2' Kwon Kyung-won), Kim Young-gwon, Kim Jin-su - Kwon Chang-hoon (57' Lee Kang-in), Hwang In-beom, Jeong Woo-yeong (46' Na Sang-ho), Jung Woo-young (79' Hwang Ui-jo), Son Heung-min - Cho Gue-sung.
Ghana: Lawrence Ati-Zigi - Tariq Lamptey (78' Denis Odoi), Daniel Amartey, Mohammed Salisu, Gideon Mensah - Thomas Partey, Salis Abdul Samed, Mohammed Kudus (83' Alexander Djiku) - Andre Ayew (78' Daniel-Kofi Kyereh), Inaki Williams, Jordan Ayew (78' Makaldeen Sulemana).
Żółte kartki: Woo-young, Young-gwon (Korea Płd.) oraz Amartey, Lamptey (Ghana).
Sędzia: Anthony Taylor (Anglia).
CZYTAJ TAKŻE:
Szczęsny szczerze o postawie syna. To powiedział po meczu
"Bóg ich ukarze". Skandal, co pojawiło się w Rosji o naszej kadrze