[tag=2969]
Didier Deschamps[/tag] na ostatni mecz fazy grupowej mistrzostw świata w Katarze, przeciwko Tunezji, zdecydował się wystawić mocno rezerwowy skład. Z pierwszej jedenastki na murawie od początku oglądaliśmy jedynie Raphaela Varane'a i Aureliena Tchouameniego.
Selekcjoner mistrzów świata nie stronił w tym przypadku od eksperymentów. Pewny awansu do 1/8 finału katarskiego turnieju dał szansę Eduardo Camavindze. Pomocnik Realu Madryt zagrał jednak jako... lewy obrońca.
Rotację w składzie widać było na murawie. Trudno powiedzieć, żeby to Francuzi byli w tym meczu lepsi. Po pierwszej połowie śmiało można było wskazać na Tunezję, która, aby marzyć o awansie, musiała ten pojedynek wygrać.
Tunezyjczycy wyszli na prowadzenie na początku drugiej połowy. W 58 minucie z piłką ruszył Wahbi Khazri. Napastnik minął kilku rywali, a ostatecznie delikatnym strzałem pokonał stojącego w bramce Steve'a Mandandę.
Sensacja powoli staje się faktem!
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 30, 2022
Tunezyjczycy obejmują prowadzenie z Francuzami i na chwilę obecną są w fazie pucharowej mundialu!
https://t.co/bF47WFhRPF
__________#TUNFRA#mundialovepic.twitter.com/44YuyAQwfQ
Jednak mimo sensacyjnego zwycięstwa Tunezyjczycy nie awansowali do kolejnej fazy turnieju. Wszystko przez Australijczyków, którzy w równolegle rozgrywanym spotkaniu pokonali Danię (1:0) i z sześcioma punktami przeszli dalej.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę
ZOBACZ WIDEO: Nowa gwiazda światowego futbolu. Ekspert porównał go do Lewandowskiego