To był najlepszy mecz reprezentacji Polski na mundialu 2022. Jaka szkoda, że zamknął przygodę naszej kadry w tym turnieju. Biało-Czerwoni przegrali 1:3, ale momentami zaprezentowali bardzo dobry, ofensywny futbol. Mecze w fazie grupowej na to nie wskazywały.
- Nie byłem zaskoczony. Wierzyłem w naszych zawodników i to, że mogą zagrać klasę lepiej niż to, co pokazali wcześniej. Tak zaprezentowali się w 1/8 finału - mówi były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel, który prowadził Polskę na mundialu w 2002 roku.
Jeden zawód i piłkarz, który zachwycił
Mimo że Robert Lewandowski zdobył na tym turnieju dwie bramki, to w Katarze nie zachwycił. Zmarnował m.in. karnego z Meksykiem, a długimi fragmentami był niewidoczny. Często nie przypominał najlepszego napastnika na świecie.
ZOBACZ WIDEO: Hitowy transfer Ronaldo coraz bliżej? "W Arabii Saudyjskiej już robią koszulki z jego nazwiskiem"
- Zdecydowanie tak było. Gdyby Lewandowski grał na swoim normalnym poziomie, to kto wie, jak zakończyłyby się te mistrzostwa dla nas - ocenia trener.
Na drugim biegunie znalazł się z kolei Wojciech Szczęsny. W końcu spełnił oczekiwania kibiców i był bohaterem. Bez jego dobrej gry Biało-Czerwoni nie ugraliby w Katarze zbyt wiele.
- Ten turniej zapamiętam przez pryzmat Wojtka Szczęsnego, który bronił genialnie. To nasz najjaśniejszy punkt w tym turnieju, bardzo podobały mi się jego występy - twierdzi Engel.
Czy można było zrobić więcej?
Po meczu z Francją kibice z Polski zadają sobie jedno pytanie: dlaczego my tak nie graliśmy wcześniej. W meczu z Meksykiem (0:0) zaprezentowaliśmy antyfutbol, a w starciu z Argentyną (0:2), nie potrafiliśmy się przedrzeć pod bramkę przeciwników.
- Wcześniej walczyliśmy o wyjście z grupy. To jest zupełnie inna gra. Czesław Michniewicz postawił na pragmatyzm, żeby zdobyć cztery punkty, nie zwracając uwagi na styl. Dlatego tak się prezentowaliśmy - wyjaśnia Engel.
Ewentualnie wygranie grupy dałoby nam zdecydowanie łatwiejszego przeciwnika. Zamiast z Francją Biało-Czerwoni mierzyliby się z Australią.
- Widzieliśmy, jak grają Australijczycy. To różnicy wielkiej by nie zrobiło. Gdybyśmy mieli odrobinę szczęścia i Lewandowski strzeliłby karnego, być może skończylibyśmy na pierwszym miejscu. Trochę tego nam zabrakło. Oddało nam to jednak w ostatniej kolejce. Gdyby Meksykanie strzelili więcej bramek, oni by przeszli dalej - tłumaczy Engel.
- Trzeba się cieszyć, że wyszliśmy z grupy. Będziemy oczywiście mówić, że ten styl nam się nie podobał - dodaje.
Jak w takim razie były selekcjoner ocenia kadencję Czesława Michniewicza na stanowisku selekcjonera kadry Polski. - Reprezentacja zrobiła krok do przodu, wyszliśmy z grupy, tak że jego pracę trzeba oceniać pozytywnie - kończy Jerzy Engel.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Mateusz Borek już krzyknął gol! Co tam się stało w akcji Polaków? (WIDEO)