W poniedziałek dziennikarze Wirtualnej Polski ujawnili plan wypłacenia przez rząd gigantycznej premii dla reprezentantów Polski. 30 milionów złotych z budżetu państwa miałoby być przedzielone między drużynę a sztab szkoleniowy za awans do fazy pucharowej. Tak wielkich pieniędzy nie oferowano za żaden wyczyn sportowy w historii Polski.
- Wszystkie publiczne pieniądze na sport powinny być przeznaczone na dzieci i młodzież. Utrzymywanie zawodowych drużyn przez samorządy to skandal. A jeśli premie od państwa w ogóle miały by mieć sens, to powinny być przyznawane za medale (dokładnie jak u olimpijczyków) - przyznał Michał Listkiewicz, prezes PZPN od 1999 do 2008 roku.
Za jego czasów relacje PZPN z rządem były bardzo złe i nikt z polityków partii rządzącej nawet nie pomyślał o możliwości wypłacenia piłkarzom dodatkowych pieniędzy. Premiami z FIFA oraz od sponsorów PZPN dzielił się z piłkarzami 50 na 50.
ZOBACZ WIDEO: "Lewandowski krzyczał do Krychowiaka". Wymowna sytuacja w meczu z Francją
- Czuję jeszcze lojalność wobec PZPN, ale w tej całej sprawie najbardziej jest mi żal medalistów olimpijskich. Przecież zdobycie medalu na igrzyskach to nieporównywalnie większy sukces niż wyjście z grupy na mistrzostwach świata w piłce nożnej. Medaliści igrzysk dostają co prawda emeryturę olimpijską, ale to raptem ułamek kwoty, o której mówi się w przypadku piłkarzy. To jest przykre, bo przecież piłkarze mogą liczyć na gigantyczne zarobki w klubach, a lekkoatleci czy przedstawiciele innych sportów zarabiają o wiele mniej - dodaje Listkiewicz.
Kwestia premii dla piłkarzy szybko stała się tematem numer jeden i rozgrzała umysły kibiców i działaczy sportowych. O tę kwestię był trzykrotnie pytany rzecznik rządu Piotr Müller, ale nie udzielił konkretnej odpowiedzi.
Warto dodać, że piłkarze mają już zapewnione wynagrodzenie z puli, które z FIFA otrzymał PZPN. Mówi się o wypłacie 40 procent z otrzymanych ze światowej federacji 4 mln dolarów.
Czytaj więcej:
Zdradził, gdzie szukałby nowego trenera
Wnioski po mundialu. Tego nie chcemy