[tag=27707]
Reprezentacja Chorwacji[/tag] do ćwierćfinału mistrzostw świata w Katarze awansowała po bardzo trudnym i wycieńczającym boju. Jej rywalem była waleczna Japonia. Spotkanie po dogrywce skończyło się wynikiem 1:1.
W pierwszej połowie sprytnie rzut rożny rozegrali Japończycy i na kilka minut przed przerwą wyszli na prowadzenie. Chorwacja odpowiedziała niespełna 15 minut po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania. Pięknym golem głową popisał się Ivan Perisić.
Wynik jednak nie zmienił się do końca regulaminowego czasu gry. W dogrywce selekcjoner Zlatko Dalić zdecydował się zdjąć z murawy trzech swoich liderów. Mowa o Luce Modriciu, Mateo Kovaciciu oraz Ivanie Perisiciu. Mając w perspektywie rzuty karne, była to ryzykowna decyzja.
Do "jedenastek" ostatecznie doszło. Chorwacja w bramce miała jednak herosa, który kontynuował tradycję swojego poprzednika - Danijel Subasicia, który na poprzednich turniejach regularnie bronił rzuty karne.
Tym razem bohaterem Chorwatów został 27-letni Dominik Livaković. Mierzący 188 cm wzrostu wyraźnie wziął przykład z Wojciecha Szczęsnego i na serię rzutów karnych praktycznie zamurował bramkę.
Japończycy wykonywali w tej serii cztery rzuty karne. Trzy z nich Livakoviciowi udało się obronić. Nie wszystkie były strzelone idealne, ale bramkarzowi udało się wyciągnąć także piłki lecące blisko słupka. W dużej mierze dzięki niemu Chorwaci przeszli dalej.
Naoglądał się Szczęsnego na tym mundialu ! Bramkarz Chorwacji w serii rzutów karnych! #Mundialove href="https://t.co/3x2uGoCNnk">pic.twitter.com/3x2uGoCNnk
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 5, 2022
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę
ZOBACZ WIDEO: "Lewandowski krzyczał do Krychowiaka". Wymowna sytuacja w meczu z Francją