Widział z bliska, jak umiera kolega. Dziennikarz wspomina Granta Wahla

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Grant Wahl
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Grant Wahl

- To stało sie tuż obok mnie. Odszedł znakomity człowiek i dziennikarz - Kevin Baxter z "Los Angeles Times" wspomina swojego dobrego kolegę Granta Wahla. Baxter był świadkiem śmierci dziennikarza na meczu Argentyny z Holandią.

[b]

Z Kataru Mateusz Skwierawski [/b]

Grant w systemie FIFA otrzymał akredytację na kolejne spokanie. Dzień po meczu, w którym drużyna Leo Messiego pokonała Holandię w rzutach karnych, amerykański dziennikarz miał relacjonować z trybun Al Bayt kolejne spotkanie turnieju - Anglii z Francją. Czekało na niego miejsce z pulpitem wysoko nad linią boczną boiska. Na stanowisku "305 A" zabrakło jednak komputera i notatek. Pulpit zapełniły dwa tuziny kwiatów i portret Wahla. Dziennikarz zmarł w katarskim Hamad Hospital.

"Wracaj do nas"

- Siedział tuż obok mnie - mówi nam Kevin Baxter z "Los Angeles Times". Dziennikarze obejrzeli wspólnie wiele meczów, Baxter uwielbiał dyskutować z Grantem o piłce.

- Miał oko zwłaszcza do dwóch rzeczy: kwestii taktycznych, bo świetnie rozumiał to, co działo się na boisku. Przede wszystkim jednak miał ogromny talent do pisania o ludzkich historiach. To, w jaki sposób potrafił dotrzeć do rozmówcy, a później oddać jego losy, było niesamowite - wspomina kolegę dziennikarz "LA Times".

Baxter widział najpierw śmierć kolegi, a później poruszenie, jakie zapanowało na trybunach.

- Powiedziałem do Granta: "Stary, wracaj do nas" - przypomina sobie. - To się stało nagle. Przez cały mecz Grant był bardzo aktywny na Twitterze. Nagle po prostu zamknął oczy. To były straszne chwile - opowiada.

Robili, co mogli

Wahl opuścił trybunę prasową na noszach i został przetransportowany karetką do szpitala 15-20 minut jazdy samochodem ze stadionu Lusail. Zmarł w sobotę nad ranem.

Przed zdarzeniem dziennikarz informował w mediach społecznościowych, że od kilku dni gorzej się czuje.

- Trzy tygodnie krótkiego snu, dużo stresu, dużo pracy i organizm się buntuje - relacjonował. - Po 10 dniach przeziębienie zamieniło się w coś dużo poważniejszego. Czuje duży dyskomfort w klatce piersiowej - mówił.

Baxter rozmawiał z Wahlem o jego zdrowiu. - W ostatnim tygodniu był naprawdę ciężko chory. Dwa razy odwiedził szpital, dostał leki. Miał to, co bardzo dużo osób tutaj: problemy z gardłem, mocno kasłał. Jego żona jest specjalistką od chorób zakaźnych w USA, jedną z najbardziej cenionych w kraju. Ona także była w to zaangażowana. Wiele osób robiło, co mogło, by mu pomóc. Po tym, co widziałem, jestem pewien, że miał atak serca - opowiada nasz rozmówca.

Kolejka do zdjęć

Przed meczem Anglii z Francją mężczyzna średniego wzrostu w granatowej marynarce z naszywką "FIFA" na piersi, wspinał się na szczyt stadionu z dwoma bukietami kwiatów i dużą ramką w torbie. Następnie staranie ułożył je na biurku Wahla.

Przed meczem na dwóch ogromnych telebimach stadionowych oddano dziennikarzowi hołd w dwóch językach: angielskim i arabskim.

- Miał tu być z nami - powiedział pracownik FIFA. - Przynajmniej tak możemy oddać mu hołd - skomentował. Przez cały mecz stał w pobliżu miejsca wyznaczonego dla dziennikarza. Widział niekończącą się kolejkę dziennikarzy z całego świata podchodzących i robiących zdjęcia. Kolejne osoby ściskały dłonie amerykańskich kolegów wyrażając tak swoje współczucie.

Pytania o przyczyny śmierci

48-letni Wahl był jednym z najsłynniejszych dziennikarzy w Stanach Zjednoczonych zajmujących się piłką nożną. Był korespondentem CBS Sports, wcześniej przez lata pracował w "Sports Illustrated". Prowadził także popularną kolumnę na platformie Substack.

Podczas turnieju został na krótko zatrzymany za próbę wejścia na stadion w tęczowej koszulce popierającej LGBT. Obszernie relacjonował kwestie praw człowieka w Katarze, poruszał temat śmierci migrujących robotników, którzy budowali stadiony. To wzmocniło pytania o przyczyny jego śmierci.

- Jestem gejem, to dlatego mój brat chciał wejść na stadion w koszulce z tęczą. Mój brat był zdrowy. Mówił mi, że po tym zdarzeniu otrzymywał pogróżki. Nie sądzę, że umarł, uważam, że go zabili - tak śmierć brata skomentował Eric Wahl.

Był zawsze niedaleko

- Miał niezwykłą pasję do sportu, wręcz ekstremalną. Szczególnie do piłki nożnej - komentuje Baxter. - To był jego ósmy mundial. Na pierwsze mistrzostwa świata pojechał chodząc jeszcze do szkoły. Należał do najlepszych dziennikarzy w całej Ameryce. Myślę, że był jednym z dwóch, trzech najlepszych specjalistów w USA od piłki nożnej - mówi dalej Baxter.

- Był wspaniałym człowiekiem i znakomitym dziennikarzem. Turniej trwa, a my wszyscy jesteśmy smutni - zawiesza głos.

Kevin Baxter z "Los Angeles Times". W tle widać kwiaty
Kevin Baxter z "Los Angeles Times". W tle widać kwiaty

Na chwilę odchyla głowę w kierunku lewej strony. Widzi kwiaty. Cztery miejsca od niego miał siedzieć Wahl. - Zawsze był gdzieś niedaleko - kończy dziennikarz "LA Times".

Harry Kane zapamięta ten strzał do końca życia. Francja w półfinale!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty