[b]
Z Kataru Mateusz Skwierawski [/b]
Grant w systemie FIFA otrzymał akredytację na kolejne spokanie. Dzień po meczu, w którym drużyna Leo Messiego pokonała Holandię w rzutach karnych, amerykański dziennikarz miał relacjonować z trybun Al Bayt kolejne spotkanie turnieju - Anglii z Francją. Czekało na niego miejsce z pulpitem wysoko nad linią boczną boiska. Na stanowisku "305 A" zabrakło jednak komputera i notatek. Pulpit zapełniły dwa tuziny kwiatów i portret Wahla. Dziennikarz zmarł w katarskim Hamad Hospital.
"Wracaj do nas"
- Siedział tuż obok mnie - mówi nam Kevin Baxter z "Los Angeles Times". Dziennikarze obejrzeli wspólnie wiele meczów, Baxter uwielbiał dyskutować z Grantem o piłce.
- Miał oko zwłaszcza do dwóch rzeczy: kwestii taktycznych, bo świetnie rozumiał to, co działo się na boisku. Przede wszystkim jednak miał ogromny talent do pisania o ludzkich historiach. To, w jaki sposób potrafił dotrzeć do rozmówcy, a później oddać jego losy, było niesamowite - wspomina kolegę dziennikarz "LA Times".
Baxter widział najpierw śmierć kolegi, a później poruszenie, jakie zapanowało na trybunach.
- Powiedziałem do Granta: "Stary, wracaj do nas" - przypomina sobie. - To się stało nagle. Przez cały mecz Grant był bardzo aktywny na Twitterze. Nagle po prostu zamknął oczy. To były straszne chwile - opowiada.
Robili, co mogli
Wahl opuścił trybunę prasową na noszach i został przetransportowany karetką do szpitala 15-20 minut jazdy samochodem ze stadionu Lusail. Zmarł w sobotę nad ranem.
Przed zdarzeniem dziennikarz informował w mediach społecznościowych, że od kilku dni gorzej się czuje.
- Trzy tygodnie krótkiego snu, dużo stresu, dużo pracy i organizm się buntuje - relacjonował. - Po 10 dniach przeziębienie zamieniło się w coś dużo poważniejszego. Czuje duży dyskomfort w klatce piersiowej - mówił.
Baxter rozmawiał z Wahlem o jego zdrowiu. - W ostatnim tygodniu był naprawdę ciężko chory. Dwa razy odwiedził szpital, dostał leki. Miał to, co bardzo dużo osób tutaj: problemy z gardłem, mocno kasłał. Jego żona jest specjalistką od chorób zakaźnych w USA, jedną z najbardziej cenionych w kraju. Ona także była w to zaangażowana. Wiele osób robiło, co mogło, by mu pomóc. Po tym, co widziałem, jestem pewien, że miał atak serca - opowiada nasz rozmówca.
Kolejka do zdjęć
Przed meczem Anglii z Francją mężczyzna średniego wzrostu w granatowej marynarce z naszywką "FIFA" na piersi, wspinał się na szczyt stadionu z dwoma bukietami kwiatów i dużą ramką w torbie. Następnie staranie ułożył je na biurku Wahla.
Przed meczem na dwóch ogromnych telebimach stadionowych oddano dziennikarzowi hołd w dwóch językach: angielskim i arabskim.
- Miał tu być z nami - powiedział pracownik FIFA. - Przynajmniej tak możemy oddać mu hołd - skomentował. Przez cały mecz stał w pobliżu miejsca wyznaczonego dla dziennikarza. Widział niekończącą się kolejkę dziennikarzy z całego świata podchodzących i robiących zdjęcia. Kolejne osoby ściskały dłonie amerykańskich kolegów wyrażając tak swoje współczucie.
Pytania o przyczyny śmierci
48-letni Wahl był jednym z najsłynniejszych dziennikarzy w Stanach Zjednoczonych zajmujących się piłką nożną. Był korespondentem CBS Sports, wcześniej przez lata pracował w "Sports Illustrated". Prowadził także popularną kolumnę na platformie Substack.
Podczas turnieju został na krótko zatrzymany za próbę wejścia na stadion w tęczowej koszulce popierającej LGBT. Obszernie relacjonował kwestie praw człowieka w Katarze, poruszał temat śmierci migrujących robotników, którzy budowali stadiony. To wzmocniło pytania o przyczyny jego śmierci.
- Jestem gejem, to dlatego mój brat chciał wejść na stadion w koszulce z tęczą. Mój brat był zdrowy. Mówił mi, że po tym zdarzeniu otrzymywał pogróżki. Nie sądzę, że umarł, uważam, że go zabili - tak śmierć brata skomentował Eric Wahl.
Był zawsze niedaleko
- Miał niezwykłą pasję do sportu, wręcz ekstremalną. Szczególnie do piłki nożnej - komentuje Baxter. - To był jego ósmy mundial. Na pierwsze mistrzostwa świata pojechał chodząc jeszcze do szkoły. Należał do najlepszych dziennikarzy w całej Ameryce. Myślę, że był jednym z dwóch, trzech najlepszych specjalistów w USA od piłki nożnej - mówi dalej Baxter.
- Był wspaniałym człowiekiem i znakomitym dziennikarzem. Turniej trwa, a my wszyscy jesteśmy smutni - zawiesza głos.
Na chwilę odchyla głowę w kierunku lewej strony. Widzi kwiaty. Cztery miejsca od niego miał siedzieć Wahl. - Zawsze był gdzieś niedaleko - kończy dziennikarz "LA Times".
Harry Kane zapamięta ten strzał do końca życia. Francja w półfinale!