Maroko pisze historię. Ten sukces nie jest dziełem przypadku

PAP/EPA / Friedemann Vogel / Na zdjęciu: Youssef En-Nesyri
PAP/EPA / Friedemann Vogel / Na zdjęciu: Youssef En-Nesyri

Obecność Maroka w strefie medalowej to największa sensacja mundialu w Katarze. Sukces Lwów Atlasu nie jest jednak dziełem przypadku. Nie można o tym mówić, gdy kraj stawia centrum treningowe za 63 mln euro. PZPN mógłby się uczyć.

Kto powiedział, że zmiana trenera niemal w przededniu wielkiej imprezy wiąże się z ryzykiem? Reprezentacja Maroka skutecznie temu zaprzecza. Walid Regragui stworzył fantastyczny zespół, któremu żaden przeciwnik na mistrzostwach świata w Katarze nie potrafił strzelić ani jednego gola. Maroko straciło jedną bramkę w meczu z Kanadą w fazie grupowej, ale był to wynik trafienia samobójczego.

Przed rozpoczęciem mistrzostw Samuel Eto'o typował, że Kamerun w wielkim finale wygra z Marokiem. Wiadomo, że nie można było do tego podchodzić w sposób racjonalny, a raczej z dystansem, natomiast - jak się okazało - przynajmniej co do jednej z tych drużyn się nie pomylił. Kamerun odpadł w fazie grupowej, a Maroko z meczu na mecz zadziwia coraz bardziej.

To doskonale funkcjonujący organizm. Pojedynczy piłkarze, z niewielkimi wyjątkami, nie są wybitni. Achraf Hakimi gra w Paris Saint-Germain, Hakim Ziyech to duże nazwisko, ale ostatnio jest tylko rezerwowym w Chelsea. Bramkarz? Yassine Bounou z Sevilli. Na mundialu fenomenalny, w lidze hiszpańskiej jego zespół jest w strefie spadkowej.

ZOBACZ WIDEO: Nie ma chwili spokoju. Miss mundialu pokazała codzienność w Katarze

Noussair Mazraoui jest w Bayernie Monachium, Sofyan Amrabat na co dzień trenuje z Szymonem Żurkowskim w Fiorentinie. Pozostali? Raczej przeciętnie. Francuskie Angers, Brest, Besiktas, włoskie Bari. Zestawiają to choćby z Belgią, Hiszpanią czy Portugalią, na nikim takie nazwiska nie robią wrażenia.

Ale gdy złoży się to wszystko do kupy, tworzy się zespół niemal kompletny.

Niby Afryka, ale jakby Europa

Wiele osób w dalszym ciągu mylnie uważa, że afrykański futbol opiera się na luźnej grze, radosnej twórczości zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, sielance na trybunach i generalnie dość luźnym podejściu do tematu.

Tylko że Maroku pod kątem piłkarskim zdecydowanie bliżej do Europy niż do Afryki. Prom z Tanger do hiszpańskiej Tarify kosztuje kilkadziesiąt euro. Czternastu piłkarzy z obecnej kadry Maroka urodziło się poza tym krajem. Tam dorastali. Hakimi uczył się w Realu Madryt, Ziyech dorastał w Holandii w szkółce Heerenveen. Wspomniany Bono urodzony w Kanadzie, a Mazraoui również w Holandii.

Dyscyplina taktyczna, niezwykła lekkość w grze, umiejętne dopasowanie się do przeciwnika. Marokańczycy cierpią, ale najwyraźniej świetnie się czują w tej roli.

Dużo mówiło się o defensywnej grze reprezentacji Polski, natomiast w przypadku Biało-Czerwonych sporą rolę odegrało szczęście i wybitny turniej w wykonaniu Wojciecha Szczęsnego, bo jednak rywale stworzyli mnóstwo sytuacji bramkowych. Maroko? Tu sytuacja wygląda nieco inaczej. Co prawda Bono wielokrotnie błyszczał, ale Marokańczycy bronią w zdecydowanie inny sposób niż Polska. Nie dopuszczają rywali do klarownych szans.

Nie da się o nich powiedzieć, że nie widać ręki trenera. Redragui ma pomysł na zespół. Pewni w tyłach, w dodatku niezwykle spokojni w rozegraniu. Tam nie ma paniki, nikt nie wybija piłki na oślep. Maroko potrafi wychodzić spod wysokiego pressingu i wyprowadzać piekielnie groźne kontry.

To nie dzieło przypadku

- Co znaczy "nie możecie?" W moim słowniku nie ma takich słów: nie mogę, nie umiem, mam problem - mówił Tadeusz Huk w kultowym "Poranku kojota".

Maroko od zawsze miało dobrych zawodników, wyszkolonych technicznie. Bardzo długo mieli jednak kompleksy względem przeciwników. M.in. dlatego dotychczas ich największym sukcesem w mistrzostwach świata była 1/8 finału w 1986 roku. Ponadto cztery razy odpadli w grupie.

Musieli pracować nad mentalnością, bo jednak głowa w piłce jest ważna, jeśli nie najważniejsza.

I choćby z tego powodu król Muhammad VI już w 2007 roku zainwestował potężne pieniądze w rozwój tamtejszego futbolu. Zbudował akademię, która w zamyśle miała "produkować" zawodników nowej generacji. Na nic nie mogli narzekać, bo ośrodek rzeczywiście jest nowoczesny. Szczególnie po renowacji przed trzema laty.

Posiada osiem boisk, jedno zakryte z klimatyzacją, dwa korty tenisowe, odkryty basen, cztery pięciogwiazdkowe hotele, a do tego centrum medyczne. Zazdroszczą im inne kraje, o Polsce nawet nie wspominając. Mówi się, że łącznie marokański król wydał na całe przedsięwzięcie 63 miliony euro.

Katalizatorem postępu marokańskiej piłki był właśnie Muhammad VI. - To wielki fan piłki nożnej, który od początku był bardzo zaangażowany, by niczego nam nie brakowało. Często do mnie dzwonił, a dodatkowo kilka razy miałem okazję odwiedzić go w pałacu. To też jego zasługa, że piłka w tym kraju ma taki wysoki status - mówił nam Henryk Kasperczak, który prowadził Maroko w 2000 roku.

Co ciekawe, czterech zawodników Maroka w kadrze na trwające mistrzostwa wywodzi się właśnie z tej akademii. Poprzedni selekcjoner Vahid Halilhodzić określił ośrodek jako "wyjątkowy", jeden z najlepszych, jakie miał okazję wizytować w trakcie swojej bogatej kariery trenerskiej.

Zaczęli niemal od zera, teraz zbierają tego owoce.

Te barwy są święte

Umiejętności piłkarskie, mentalność. To wszystko się zgadza. Kolejną rzeczą jest niezwykły patriotyzm, przywiązanie do barw.

- Byłem na zgrupowaniu hiszpańskiej młodzieżówki, ale nie czułem się tam jak w domu. Dorastałem i żyłem w kulturze arabskiej jako Marokańczyk. To tam chciałem być - mówił Hakimi.

Na mundialu widzimy piękne, wzruszające obrazki. Hakimi po wyeliminowaniu Hiszpanii od razu pobiegł w kierunku trybun, gdzie dopingowała go mama. Sofiane Boufal po zwycięstwie z Portugalią tańczył na murawie ze swoją matką.

- Wygraliśmy dla Maroka - powiedział. Później w mediach społecznościowych dodał jeszcze, że przeprasza, że nie wspomniał w wywiadzie o całej Afryce. Im również dedykował ten sukces. Na trybunach w Katarze jest całe mnóstwo ludzi sprzyjających Maroku, nie tylko z tego kraju.

To drużyna z tożsamością. Przywiązana do tamtejszej kultury i do świata arabskiego. To wyświechtany slogan, że nawet jeśli brakuje umiejętności stricte piłkarskich, to nadrabia się wszystko walecznością, zaangażowaniem i determinacją. Ale w przypadku Maroka tak właśnie jest.

Historia pisze się na naszych oczach.

Mecz półfinału mundialu Francja - Maroko odbędzie się w środę, 14 grudnia. Pierwszy gwizdek sędziego o godz. 20:00. Transmisja w: TVP1, TVP Sport, TVP 4K, Canal+ Online, Pilot WP.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty