Łukaszenka oglądał mundial i zaczął się dziwić. "Nie zauważyłem naszych"

Getty Images / Contributor / Na zdjęciu: Aleksandr Łukaszenka
Getty Images / Contributor / Na zdjęciu: Aleksandr Łukaszenka

Aleksandr Łukaszenka stracił cierpliwość podczas spotkania z ministrem sportu Siarhiejem Kawalczukiem. Był zdziwiony tym, że na mundialu nie grają Białorusini. Szybko znalazł rozwiązanie.

W niedzielę rozstrzygnięte zostaną Mistrzostwa Świata 2022. W finale zagrają reprezentacje Argentyny i Francji. Na kilka dni przed zakończeniem mundialu zdziwienia nie ukrywał zapalony kibic futbolu - Alaksandr Łukaszenka. Dyktatora zaskoczyło to, że w MŚ udziału nie brali białoruscy piłkarze.

Podczas spotkania z ministrem sportu Siarhiejem Kawalczukiem zapytał go o ten fakt. - Nie zauważyłem naszych graczy w Katarze? A może po prostu kiepsko oglądam mundial? - zapytał białoruski dyktator. Minister odpowiedział, że Łukaszenka "ogląda wystarczająco". Ten po chwili wygłosił tyradę na temat poziomu futbolu w rządzonym przez siebie kraju.

- Nawet nie jesteśmy blisko mundialu. Porównuję grę naszych piłkarzy z tą, którą reprezentują tam sportowcy. Po prostu się boję. Stan piłki jest opłakany - powiedział Łukaszenka.

ZOBACZ WIDEO: Miss Euro ma specjalną wiadomość do polskich piłkarzy. Dołączyła takie nagranie

Prezydent Białorusi stwierdził, że wynagrodzenia sportowców i trenerów będą uzależnione od ich wyników. To ma zmotywować wszystkich do walki na najwyższym poziomie.

Nie da się ukryć, że reprezentacja Białorusi przeżywa ostatnio gorsze chwile. W eliminacjach MŚ 2022 wygrała tylko jeden mecz. Białoruś pokonała Estonię 4:2. Pozostałe siedem spotkań przegrała, a bilans bramek to 7 strzelonych i aż 24 stracone. Białorusini ulegli np. Belgii aż 0:8.

Do tego trudności przeżywa do tej pory eksportowy białoruski klub - BATE Borysów, który jeszcze nie tak dawno rywalizował w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Czytaj także:
Dziennikarze oddają hołd zmarłym. "Trzymaj się w niebie przyjacielu"
Znany szkoleniowiec chce pracować z Polską! PZPN ma już jego kandydaturę!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty