Podczas mundialu Katar 2022 reprezentacja Polski wyszła z grupy, co przed startem mistrzostw było planem minimum. W pierwszej fazie Biało-Czerwoni zremisowali z Meksykiem (0:0), wygrali z Arabią Saudyjską (2:0) i przegrali z Argentyną (0:2). Do 1/8 finału Polska awansowała tylko dzięki lepszemu bilansowi bramek niż Meksyk.
W 1/8 finału górą byli Francuzi, którzy wygrali 3:1. Po zakończeniu mistrzostw więcej niż o wynikach mówiło się o fatalnym stylu gry Polaków. Do tego doszedł temat premii obiecanej przez Mateusza Morawieckiego, co jako pierwsza ujawniła Wirtualna Polska.
Wiadomo już, że Czesław Michniewicz nie poprowadzi reprezentacji Polski w przyszłym roku. Jego kontrakt dobiega końca 31 grudnia i nie zostanie przedłużony. Selekcjoner rozstaje się z drużyną w fatalnej atmosferze. Jego zachowaniem zaskoczony był Mateusz Borek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu
- Nie spodziewałem się, szczerze mówiąc, po trenerze, że jest tak wybuchowy i tak słabo kontroluje emocje. Wydawało mi się, że jest na tyle facetem inteligentnym, że będzie tą inteligencją potrafił zamaskować nerwy. Że odpowie na luzie, że przyjmie pewne rzeczy na miękko, z uśmiechem na ustach. To była dla niego w zasadzie jedyna droga do próby uratowania posady selekcjonera - powiedział Borek w Kanale Sportowym.
Zdaniem komentatora TVP, Michniewicz reagował zbyt nerwowo w rozmowach z dziennikarzami.
- Kto Czesława zna, to widać było już te ściśnięte usta, to zacietrzewienie... Widać było, że te emocje w nim buzują. Prawdopodobnie miało na to związek z napięciem, jakiego doświadczać musiała z każdej strony jego rodzina, żona, dzieci, najbliżsi, ale... taka to jest posada. To jest stołek gorący. Na czas pracy z reprezentacją stajesz się drugim po prezydencie kraju. Trzeba takie rzeczy umieć wytrzymać - dodał.
Czytaj także:
To już pewne. Robert Lewandowski i Cezary Kucharski spotkają się w sądzie
Świąteczne lenistwo nie dopadło Liverpool FC w Boxing Day