Obok Roberta Lewandowskiego to o tych piłkarzach mówiło się najgłośniej w kontekście wzmocnień FC Barcelony.
Mimo że tak naprawdę Ousmane Dembele już wcześniej był zawodnikiem Blaugrany to jego pozostanie w drużynie wcale nie było pewne. Jego kontrakt skończył się 30 czerwca, a zawodnik nie mógł się porozumieć z zarządem. Ostatecznie jednak podpisał nową umowę i dalej jest zawodnikiem Dumy Katalonii. Obowiązuje ona do końca czerwca 2024 roku.
Z drugiej strony Raphinha - utalentowany brazylijski zawodnik prosto z Premier League - miał się okazać remedium na bolączki drużyny. Tymczasem jest inaczej i jego grę można nazwać delikatnym rozczarowaniem. Podobnie jak w przypadku Dembele. Umowa Brazylijczyka trwa jednak dłużej, bo do czerwca 2027 roku.
Docelowo to ta dwójka razem z Lewandowskim miała stanowić o sile ataku FC Barcelony. Jednak pojawił się problem. Obaj piłkarze publicznie przyznali że nie chcą grać na lewej stronie. I tu pojawił się problem dla Xaviego.
Hiszpański "AS" donosi, że rozwiązanie jest jedno. Skoro piłkarze nie chcą grać na lewej stronie to jeden z nich musi odejść. Wiosna będzie okresem walki pomiędzy Dembele a Raphinią o miejsce w składzie. Wygrany zostanie w Barcelonie, a przegrany latem odejdzie.
Czytaj więcej:
Polski sędzia ujawnia kulisy finału mundialu. "Zacząłem odlatywać"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka feta w Buenos Aires!