WP SportoweFakty już w grudniu skontaktowały się z Roberto Martinezem, aby zapytać, czy byłby zainteresowany poprowadzeniem reprezentacji Polski.
Wtedy Hiszpan nie chciał jeszcze składać publicznych deklaracji, tłumacząc, że do końca grudnia obowiązuje go kontrakt z Belgią.
Tak naprawdę jednak w kuluarach trwało już sondowanie Martineza, również ze strony PZPN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Cezary Kulesza przyznał w rozmowie z TVP Sport, ze nasza federacja kontaktowała się z Hiszpanem. A czy była szansa na zatrudnienie szkoleniowca, który doprowadził Belgię do trzeciego miejsca na świecie w 2018 roku, ale przepadł z nią w fazie grupowej na mundialu w Katarze?
Za duża konkurencja, pojawiły się ciekawsze projekty
Według naszej wiedzy, takiej szansy nie było. Z dwóch powodów. Po pierwsze, Martinez miał bardzo dużo propozycji. Poza Polską pytały o niego federacje Meksyku, USA, a przede wszystkim wspomniana Portugalia. Tamtejsza federacja dziś (tj. w poniedziałek), o 13:00 ogłosiła, że to właśnie Martinez został selekcjonerem.
O ile z kilkoma propozycjami można byłoby "powalczyć", o tyle Portugalia to dla Martineza dużo ciekawszy projekt niż Polska. Jak donoszą tamtejsze źródła, Hiszpana miała skusić między innymi wizja ogromnego potencjału i dużej podaży młodych graczy, których będzie mógł wprowadzać do drużyny. A do tego Cristiano Ronaldo, który nie zrezygnował przecież z gry w drużynie narodowej.
Finansowo nie do udźwignięcia
W przypadku tego trenera decydowały też kwestie finansowe. Choć PZPN zdaje sobie sprawę, że na dobrego zagranicznego trenera trzeba wydać sporo (od pewnego czasu mówi się, że piłkarska centrala byłaby gotowa zapłacić 2,5 mln euro rocznie), to jednak gdzieś jest górna granica.
A apanaże Martineza są raczej powyżej naszego sufitu. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że jako selekcjoner i dyrektor sportowy federacji belgijskiej Hiszpan zarabiał nieco ponad 3 miliony euro netto rocznie.
Ostatnio, w kuluarach, gdy pytaliśmy o oczekiwania tego trenera, słyszeliśmy, że w przypadku klubu mogłoby to być nawet 5 mln euro rocznie, a co do kadry to około 4 miliony euro za dwanaście miesięcy.
Oczywiście, dużo też zależy od samego projektu, na ile dana praca wydaje się trenerowi atrakcyjna, ale powyższe kwoty wskazują, że już choćby z tego powodu ciężko było wierzyć w to, że PZPN da radę sprowadzić tu Martineza. Choć, jak wspomniał prezes Kulesza, próbował.
WP SportoweFakty też (już kilka dni temu) zapytały Hiszpana, czy prawdziwe są informacje, że był kontakt ze strony PZPN, ale Martinez nie odpowiedział. W niedzielę zapytaliśmy o to samo jego agentów. Gunter Thiebaut odesłał nas do prawnika Jesse De Pretera, który zarządza karierą Hiszpana, ale ten ostatni nie zareagował. Tak czy inaczej ten temat dziś (poniedziałek) został zamknięty oficjalną prezentacją w Portugalii.
Petković? Wydaje się bardziej realny
Kolejna finansowa kwestia, która też jest istotna w przypadku poszukiwań selekcjonera, to fakt, że tak naprawdę chodzi tu o spory pakiet. Bo w przypadku trenera z zagranicy trzeba doliczyć asystentów, przeloty, zakwaterowanie i prowizje dla menedżerów. Do tego oczywiście premie w przypadku osiągniętych celów. To wszystko sprawia, że ostateczna kwota mocno "pęcznieje".
Czy to oznacza, że przekroczy możliwości finansowe PZPN? Zapewne nie, natomiast o tych ograniczeniach trzeba pamiętać. Z drugiej strony nie jest tak, że związku nie stać na nikogo o uznanym nazwisku. Skoro jednak nie Martinez, to kto?
Jak już informowaliśmy, według naszej wiedzy PZPN sprawdza też temat Vladimira Petkovicia. Ta kandydatura wydaje się bardziej realna. Po pierwsze, zainteresowanie na rynku jego usługami, choć istnieje, to nie jest aż tak duże jak w przypadku Martineza, a po drugie - finansowo były trener Szwajcarów to też niższa półka niż Hiszpan.
Bento, w przeciwieństwie do Sousy, nie ucieka
Kolejną opcją wydaje się Paulo Bento. Portugalczyk już w grudniu dał do zrozumienia, że praca z Polską byłaby dla niego ciekawym wyzwaniem, a w przeciwieństwie do swojego rodaka Paulo Sousy, nie ma w zwyczaju nagle odchodzić z miejsca, w którym pracuje. Tam gdzie było stabilnie, czyli w Sportingu, reprezentacji Portugalii czy ostatnio Korei Południowej Bento pracował po kilka lat. W tym przypadku, co równie istotne, również pod względem finansowym byłaby - jak się wydaje - szansa na porozumienie.
Od pewnego czasu w temacie selekcjonera przewija się też Francuz Herve Renard. Problem polega na tym, że jego kontrakt z Arabią Saudyjską obowiązuje aż do 2027 roku.
Polacy? Tylko, gdyby upadły opcje zagraniczne
Oczywiście, jeśli chodzi o wybór nowego selekcjonera, to działania zakulisowe odbywają się w kilku kierunkach. Do niektórych kandydatów PZPN odzywał się z własnej inicjatywy, inni zgłaszali się sami lub przez agentów, a jeszcze inni odmawiali od razu, gdy dany menedżer pytał, czy zgłosić ich kandydaturę władzom polskiej piłki.
Kolejna grup(k)a z kolei odpadła na samym początku, to trenerzy, którzy byli gotowi prowadzić negocjacje, ale minimalna kwota, jaka ich interesowała, to 250 tysięcy euro miesięcznie. To daje 3 mln euro rocznie plus wszelkie dodatkowe koszty, o których wspomniano wyżej.
To może być najdroższy trener w historii
Kandydat z Polski? Byłby o wiele tańszy, ale przyglądając się nastrojom, nie ma teraz klimatu na zatrudnienie trenera znad Wisły. Każdy pytany o to (Marek Papszun, Jan Urban) zaprzecza, aby ktoś z PZPN do nich dzwonił. I to w sumie... logiczne. Bo można założyć, że krajowych szkoleniowców (i tak się zgodzą) Cezary Kulesza zostawił na sam koniec. Gdyby upadły wszelkie sensowne opcje zagraniczne.
I jeszcze jedno. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Paulo Sousa zarabiał w Polsce około 70 tysięcy euro miesięcznie, a jego sześcioosobowy sztab dodatkowe 80 tysięcy. Dawałoby to 1,8 mln euro rocznie. W takim układzie można w ciemno zakładać, że jeśli Kulesza postawi na kandydata z zagranicy, to będzie to najlepiej opłacany szkoleniowiec w historii polskiej reprezentacji. Czy to źle? Nie, bo takie są realia rynkowe. Trzeba tylko mądrze wybrać...
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Andre Martins o Paulo Bento: Dogadałby się z Lewandowskim
Polacy uwielbiają ten kierunek. Inflacja wynosi tam teraz 65 procent!