Oficjalnie: Lechia z drugim tegorocznym wzmocnieniem

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk

Po pomyślnym przejściu testów medycznych Kevin Friesenbichler złożył podpis pod kontraktem, który wiąże go z zespołem Lechii Gdańsk do końca sezonu 2024/25.

To drugi zimowy transfer do Lechii Gdańsk (wcześniej do klubu dołączył Jakub Bartkowski), natomiast z naszych informacji wynika, że nie ostatni. Gdańszczanie pracują jeszcze nad pozyskaniem ofensywnie usposobionego i kreatywnego pomocnika. Tu najwięcej mówiło się o Filipe Nascimento z Radomiaka Radom. Niewykluczone, że kolejne ruchy będą mieć miejsce w najbliższych dniach.

Friesenbichler rozwiąże problemy w ofensywie Lechii. Austriak będzie zabezpieczeniem na przyszły sezon, gdy w zespole prawdopodobnie nie będzie już Łukasz Zwoliński i Flavio Paixao, którym latem kończą się kontrakty.

28-latek przebywał w Gdańsku od wtorku. Przeszedł szereg testów medycznych i po ich pomyślnym przejściu podpisał umowę z Lechią do końca czerwca 2025 roku. Wkrótce dołączy do zespołu przebywającego na zgrupowaniu w tureckim Side.

- Jestem ogromnie szczęśliwy, że wracam do Lechii. Tęskniłem za tym pięknym miastem, za niesamowitym stadionem i jego atmosferą. Nie mogę się już doczekać, aby dołączyć do drużyny, zacząć treningi i poznać ją na nowo - powiedział Friesenbichler.

W Lechii grał już w sezonie 2014/15. Następnie występował w Austrii Wiedeń, Wolfsberger AC, VfL Osnabruck, Sturmie Graz, a ostatnie dwa lata spędził w RFS Ryga, z którym zdobył mistrzostwo i puchar Łotwy.

Co istotne dla trenera Marcina Kaczmarka, nie jest to zawodnik przywiązany do jednej pozycji. Może grać również na skrzydle. Jest raczej drużynowym graczem, szukającym kolegów na boisku, a nie zaprogramowanym na zdobywanie bramek.

CZYTAJ TAKŻE:
Michał Listkiewicz: Już raz wybraliśmy trenera pod wpływem mediów
Polski talent rozchwytywany. Chcą go aż cztery potęgi

ZOBACZ WIDEO: Nagranie z imprezy Messiego trafiło do sieci. Hit!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty