Fernando Santos to po Leo Beenhakkerze drugie najsłynniejsze nazwisko na ławce reprezentacji Polski.
68-letni portugalski szkoleniowiec we wtorek zostanie zaprezentowany na konferencji prasowej, a jego misja w naszym kraju ma potrwać co najmniej cztery lata.
Jakim trenerem jest Santos? Jak wspominają go w Portugalii? Jakie są plusy i minusy szkoleniowca, który doprowadził Portugalię do mistrzostwa Europy w 2016 roku?
ZOBACZ WIDEO: Były gwiazdor PSG nauczył się polskiego słowa. To mówi wszystko o grze naszej kadry
O to zapytaliśmy Francisco Sebe, dziennikarza gazety "O Jogo", który od dłuższego czasu zajmuje się między innymi reprezentacją Portugalii.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Zdziwiła cię informacja, że Fernando Santos został trenerem reprezentacji Polski?
Francisco Sebe, dziennikarz dziennika "O Jogo": I tak, i nie. Zdziwiła o tyle, że myślałem, iż to inny Portugalczyk zostanie selekcjonerem Polaków. Mowa oczywiście o Paulo Bento, bo to jego nazwisko mocno się w tym temacie przewijało. Z drugiej strony nie zdziwiłem się, bo według mnie Santos i Polska w pewnym sensie do siebie pasują. To taka mieszanka, która może się sprawdzić.
A gdybyś to ty miał wybierać: Bento czy Santos, na kogo byś postawił?
To dość podobni do siebie trenerzy. Rozumiem, jakimi kryteriami mogła się kierować polska federacja. Santos to człowiek bardzo doświadczony, pokazał, że potrafi wygrywać, zdobywał trofea. Udowodnił też, że umie prowadzić wielkie gwiazdy, jak na przykład Cristiano Ronaldo. Przez wiele lat utrzymywał się na stanowisku selekcjonera jednej z najlepszych reprezentacji na świecie. Myślę, że te czynniki miały znaczenie dla prezesa polskiego związku. Według mnie połączenie trenerskich umiejętności Santosa z talentem takich piłkarzy jak Lewandowski czy Zieliński może dać dobre rezultaty.
Tylko że w Portugalii Santos był ostatnio krytykowany, że nie wykorzystał w pełni potencjału złotego pokolenia.
To prawda. Ostatnio oceny na jego temat poszły w dół. Ale oddajmy mu sprawiedliwość: w 2016 roku zdobył mistrzostwo Europy. To było pierwsze trofeum seniorskiej reprezentacji Portugalii w naszej historii. Wtedy wszyscy tu Santosa kochali, doceniali. Następnie wygrał Ligę Narodów, co też trzeba docenić.
Potem faktycznie było gorzej. Mowa o EURO 2020, gdzie byliśmy przecież obrońcami tytułu. No i mundial w Katarze. Raczej nikt w Portugalii nie oczekiwał, że go wygramy, ale oczekiwania były większe, liczono, że zajdziemy tam dalej.
Styl gry Portugalii też nie zachwycał waszych kibiców.
O to też były pretensje, bo przecież wszyscy wiedzą, jaki mamy potencjał w ofensywie. Ale... efektowne mecze też się zdarzały, jak ze Szwajcarią czy z Urugwajem. Choć prawdą jest, że było ich za mało w stosunku do oczekiwań.
No właśnie. Polscy kibice też chcą bardziej ofensywnej gry, między innymi dlatego pracę stracił poprzedni szkoleniowiec. Bo gra była bardzo asekuracyjna.
Nie ma co ukrywać: Fernando Santos jest typem szkoleniowca, który najpierw pilnuje, aby jego zespół nie stracił bramki. Liczy się dla niego efektywność, stabilizacja w obronie. Dopiero po zabezpieczeniu tyłów pojawia się kwestia strzelenia gola rywalowi. Nie jest to więc jakiś ultraofensywny styl, ale też nie można powiedzieć, że Polska za Santosa będzie tylko bronić. On po prostu chce zabezpieczyć tyły, ale wierzy też, że jego piłkarze z przodu sobie poradzą.
[b]A jakie są jego relacje z piłkarzami?
[/b]
Jest znany z utrzymywania dobrej atmosfery w zespole. To człowiek bardzo spokojny, w żaden sposób nie jest impulsywny, zna się na relacjach międzyludzkich. Przejął kadrę Portugalii po Paulo Bento w 2014 roku i przywrócił kilku graczy, którzy z Paulo nie mieli po drodze. I ci piłkarze najpierw pomogli mu wygrać eliminacje, a następnie turniej finałowy EURO 2016.
[b]W Katarze potrafił posadzić na ławce Cristiano Ronaldo.
[/b]
Tak. Z jednej strony to mogło być spore zaskoczenie, ale z drugiej... Mecz ze Szwajcarią pokazał, że miał rację, bo przecież wstawiony za Cristiano Goncalo Ramos ustrzelił hat-tricka. A wynik tamtego meczu, 6:1, też mówił sam za siebie.
Czyli jak trzeba, to posadzi gwiazdę na ławce?
Tak. Według mnie z Lewandowskim może być podobnie. Jeśli Santos uzna, że bez Roberta Polska zagrałaby lepiej, to posadzi go na ławce. Ale myślę, że to ewentualnie perspektywa 2-3 lat. Przecież nie teraz, gdy Lewandowski jest w topowej formie. Santos zawsze robi to, co według niego jest najlepsze dla drużyny. Nie zawsze ma rację, ale zawsze kieruje się tym, co według niego będzie optymalne dla zespołu.
Według ciebie miał inne oferty? Bo do mnie docierały informacje, że pojawiło się coś z kraju arabskiego.
Nie jest to do końca jasne i pewne, ale tak mogło być. W jego przypadku to nawet naturalne, że skoro jest na rynku, to z jego CV propozycje z kierunków arabskich nie są żadnym zaskoczeniem. Natomiast to, że wybrał Polskę, wskazuje na to, że wciąż jest głodny sukcesu, rywalizacji. Mówiąc wprost: zdecydował się pozostać w świecie futbolu na wysokim poziomie.
Polacy mają w pewnym sensie "uraz" po tym, jak z reprezentacji uciekł Paulo Sousa. Dobrze jednak, że federacja nie myślała stereotypem, że każdy Portugalczyk tak się może zachować. Bo Santos chyba nie ucieknie?
Nie, nie. Skoro zdecydował się wejść w ten projekt, to według mnie zostanie w nim, dopóki z jakiegoś powodu federacja czy on uzna, że trzeba to zakończyć. Pod tym względem nie przewiduję dla Polaków żadnej niekorzystnej niespodzianki.
Wiadomo, że w tych czasach prześwietla się wszystko. Jak wygląda sprawa kłopotów Santosa z portugalskim urzędem skarbowym?
Wciąż jest otwarta. To dość świeże. Wprawdzie ma zapłacić 4,5 mln euro zaległego podatku, ale złożył apelację. W tej sprawie, z tego co widzę, Santos zachowuje się bardzo spokojnie.
Rodzina, dzieci?
Zawsze pozostawali w cieniu. Ma żonę i syna, ale nie wiem nawet, czy to jedynak. Santos dbał o to, aby jego praca nie "przenikała się" z rodziną. Jest też bardzo religijny, nie unika tych tematów nawet na konferencjach prasowych. O ile pamiętam, pierwsze słowa po zdobyciu mistrzostwa Europy to były podziękowania dla Boga.
Relacje z mediami?
Normalne. Nie będziecie mieli z nim kłopotów. Odpowiada na zadawane pytania. Raczej rzadko się denerwuje. Generalnie jego spokój przydaje się też w sytuacjach kryzysowych. Wtedy działa jak lód na rozpalone głowy.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Transfer Jakuba Kiwiora stał się faktem
Kulesza przedstawił nowego selekcjonera