Marek Koźmiński to były reprezentant Polski (45 meczów), uczestnik mistrzostw świata w 2002 roku, a po karierze - wieloletni wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Koźmiński startował w wyborach na prezesa federacji w 2021 roku, ale przegrał z Cezarym Kuleszą.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Decyzje zapadły. Pierwsze przemyślenia na temat nowego selekcjonera polskiej kadry - Fernando Santosa?
Marek Koźmiński: Nazwisko robi wrażenie, jego dokonania także. Pod tym względem to postać nietuzinkowa na polskim podwórku. Ciekawi mnie, jak będzie sztab.
Mają w nim być między innymi Łukasz Piszczek i Tomasz Kaczmarek.
Dwóch młodych Polaków z nowym spojrzeniem. Wygląda to obiecująco. Dajmy im czas na pracę. Interesuje mnie, jakim będą się językiem posługiwać. Łukasz i Tomasz znają niemiecki... ciekawa kwestia, jaki będzie teraz język szatni? Z polskiego środowiska piłkarskiego po portugalsku mówią Grzegorz Mielcarski, Andrzej Juskowiak czy Józef Młynarczyk. Może ktoś znajdzie się w tej ekipie?
Na pewno cieszę się, że w sztabie jest Piszczek, byłem jego zwolennikiem. Myślałem jednak o innym trenerze z ekstraklasy - Dawidzie Szulczku, choć ważne, że w ogóle postawiono na młodych szkoleniowców.
Ale i tak słyszę w pana głosie zaskoczenie.
Myślałem, że selekcjonerem zostanie Paulo Bento lub Vladimir Petković. Bento jest trochę młodszy, dużo się o nim mówiło, ma też doświadczenie z pracy z reprezentacją. A Petković z racji doświadczenia oraz swobody w komunikowaniu się językiem niemieckim czy włoskim. Choć dla mnie wybór jest logiczny.
ZOBACZ WIDEO: Były gwiazdor PSG nauczył się polskiego słowa. To mówi wszystko o grze naszej kadry
A jakiego pan miał faworyta?
Z polskich trenerów wybrałbym Jana Urbana, z zagranicy Petkovicia, ale to nie ma znaczenia. Też ciekawie zmieniło nam się podejście do wyboru selekcjonera. Gdyby ktoś po Paulo Sousie powiedział, że za rok znowu polską kadrę poprowadzi obcokrajowiec, wszyscy by się pukali w czoło.
Dajmy Santosowi szansę popracować. Przyjmijmy go z otwartymi ramionami, niech podzieli się swoją wiedzą z innymi polskimi trenerami. Fajnie, gdyby był dostępny, gdyby chciał sprzedawać swoje pomysły i chciał się konfrontować z naszymi przemyśleniami.
Czego możemy spodziewać się po Santosie?
Będzie chciał ułożyć kadrę po swojemu. Zobaczmy, jaka była jego relacja z Cristiano Ronaldo - odstawił go od pierwszego składu na ostatnim mundialu. Spodziewałbym się po nim odważnych decyzji. Na pewno musi coś zrobić. Nie może wejść do tej samej szatni, którą stworzył Czesław Michniewicz. Przychodzi nowa "miotła", która nie ma u nas żadnych kolegów, znajomych i powiązań. I dobrze. Na pewno coś się wydarzy, jakieś decyzje zapadną.
Będzie rewolucja?
Mam nadzieję, że nie, bo jednak w porównaniu do reprezentacji Portugalii, nie mamy tak szerokiej kadry. Na pewno jakieś pożegnania będą.
A pan komu by podziękował?
Tego się nie podejmę. Ale wiem jedno - przynajmniej na początku eliminacji nasza kadra potrzebuje Kamila Glika i Grześka Krychowiaka. Oni są przydatni i jeszcze jakiś czas będą. Pamiętam pierwszy mecz Paulo Sousy - w Budapeszcie z Węgrami. Powiedział, że absolutnie nie chce Glika w składzie, bo gra za nisko i rozciąga mu drużynę. Po godzinie gry dokonał rozpaczliwej zmiany, wpuścił Glika, który już za jego kadencji nie zszedł z murawy.
I oby Santos na nowo zachęcił nas do portugalskich trenerów.
Nie krytykujmy tamtejszych trenerów tylko ze względu na żenujący sposób odejścia Paulo Sousy z reprezentacji. Portugalczycy osiągnęli w piłce bardzo dużo, możemy się od nich uczyć. Cieszmy się nowym okresem, zostawmy już te nasze wojenki polsko-polskie. Rozmawiajmy o taktyce, przemyśleniach Santosa. A nie o tym, co trener sądzi o Sousie albo innych skandalach. Dajmy Santosowi zastrzyk pozytywnej energii, żeby nie czuł się u nas zaszczuty.
rozmawiał Mateusz Skwierawski
Szymon Marciniak szokuje. Zdradził, co spotkało go po finale. "Piłkarze kłaniali się nam, jak w Japonii"