Od 1 stycznia reprezentacja Polski pozostawała bez selekcjonera. To zmieniło się we wtorek, gdy prezes PZPN Cezary Kulesza oficjalnie poinformował o podpisaniu kontraktu z Fernando Santosem. To były selekcjoner portugalskiej kadry, z którą w 2016 roku wygrał mistrzostwo Europy. Z kolei na mundialu w Katarze Portugalczycy dotarli do ćwierćfinału.
Już na początku konferencji prasowej doszło do kuriozalnej wpadki. Przedstawiający nowego selekcjonera Biało-Czerwonych, wyraźnie zestresowany prezes Kulesza pomylił jego imię.
- Chcieliśmy, żeby nie było tak, że trener przychodzi i uczy się prowadzenia reprezentacji. Rzeczy, które brane były pod uwagę to doświadczenie, charyzma, praca z grupą, bo to nie jest łatwa praca. To przede wszystkim też trener, który odniósł sukcesy. Taki trener został powołany na selekcjonera. Jest to Felipe Santos - powiedział Kulesza.
Santos w nowej roli zadebiutuje 24 marca, kiedy to w ramach eliminacji Euro 2024 Polacy zmierzą się z Czechami. Trzy dni później Biało-Czerwonych czeka domowy mecz z Albanią. Grupowymi rywalami Polaków są także Wyspy Owcze i Mołdawia.
Czytaj także:
Głos z Portugalii: Santos i Polska to dobra mieszanka. Ale jak trzeba będzie, Lewandowskiego też posadzi na ławce!
"Zrobił się kwas". Grosicki zaczął mówić o mundialu w Katarze
ZOBACZ WIDEO: Dlaczego Fernando Santos, a nie Paulo Bento?